"Inspiruje mnie przyroda, ale też światło i cień, krajobraz miejski i architektura" – wywiad z Andrzejem Najderem



W cyklu Wywiad z artystą  Andrzej Najder

Artystyczne spojrzenie: Na najnowszej Pana wystawie w Galerii Floriańska 22 zobaczymy cykl Inverso. Co oznacza ten tytuł i skąd zainteresowanie techniką heliograwiury, wykorzystaną w tych pracach? 

Andrzej Najder: Nazwę cyklu zaczerpnąłem z języka łacińskiego inverso, czyli odwrotność. To trochę zabawa słowem, może oznaczać naszą reakcję emocjonalną wobec zjawisk otaczającego świata, niekoniecznie racjonalną, szczególnie w ostatnim czasie. Fonetycznie może kojarzyć się z inferno, a tym samym odnosić się do wędrówek Dantego po kręgach ludzkiego losu. W tekście do katalogu wystawy moich heliograwiur z cyklu Inverso profesor Halina Cader-Pawłowska wspomina o niewidocznym bohaterze tych prac, fotografie ukrytym za obiektywem, przekazującym nie tylko to, co widzi, ale także stan swego ducha. Tak zapewne było, dwa miesiące przed pandemią, kiedy podczas podróży samochodem o nazwie Verso, powstały obrazy będące, nie tylko zapisem z wycieczki. Dlaczego heliograwiura? Przyznam, że od kilku lat – po okresie fascynacji fotografią cyfrową – jestem na etapie powrotu do starych technik szlachetnych i graficznych, do fotografii klasycznej – analogowej. Tak się szczęśliwie złożyło, że na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego, gdzie pracuję, poznałem w czasie warsztatów technikę heliograwiury i podjąłem wyzwanie w niej zawarte.

Artystyczne spojrzenie: Tematem najnowszych Pana prac jest natura, czy zdarza się, że zainspirowało Pana konkretne miejsce?

Andrzej Najder: Oczywiście. Tak jest podczas moich krajoznawczych peregrynacji, o wyborze motywu bardzo często decyduje przypadek, chwila, nieplanowana sytuacja. Fotografia in situ. Tak doszło, na przykład, do powstania wcześniejszego cyklu Lamenty, gdy będąc w pracy pomagałem w czasie wyprowadzki Wydziału Biologii z budynku przeznaczonego do remontu i niechcący znalazłem się w niezwykłej przestrzeni, będącej w trakcie procesu przemiany i to mnie zainspirowało. Widząc niespotykane na co dzień instalacje z rur, gruzu, wyrzuconych śmieci, znajdując się w degradowanych wnętrzachpostanowiłem te niespodziewane sytuacje uwiecznić, a potem wytrawić na miedzianych blachach. Jako świadek.

Artystyczne spojrzenie: W pracach cyklu Inverso stosuje Pan perspektywę z dołu do góry, z widokiem na niebo widoczne w lesie... Czy to ma jakiś symboliczny charakter, bo mnie skojarzyło się z pejzażami niemieckich romantyków dziewiętnastowiecznych? Jaki jest Pana stosunek do natury, przyrody, którą portretuje Pan z pozycji wędrowca?

Andrzej Najder: Tak, ja także widzę pewne podobieństwa, podświadomą inspirację dziełami niemieckich artystów na przykład Caspara Friedricha Davida, szczególnie w połączeniu z techniką heliograwiury, która ma swoje korzenie w początkach fotografii w XIX wieku. Krótko przed wizytą w Adršpach, byliśmy z żoną w Saskiej Szwajcarii, gdzie powstawały jego obrazy. Będąc w skalnym mieście w styczniu, w czasie gdy nie ma tam turystów, miałem okazję pobyć sam na sam z materią skał i naturą. Sprzyjało to zadumie i rozmyślaniom o etapie życia, w którym teraz jestem. Pod koniec pierwszego dnia założyłem szerokokątny obiektyw i zrobiłem zdjęcie. Zobaczyłem zbiegające się linie skał, drzewa na nieboskłonie jak w malarstwie iluzjonistycznym na sklepieniach barokowych świątyń. Te linie, kontury form tworzyły przeróżne kształty, które każdy może zobaczyć inaczej i dowolnie je interpretować. Skonstatowałem, że to jest to! Przebiegłem całą trasę jeszcze raz wykonując zdjęcia w określony sposób. Czasem trzeba podnieść głowę w górę, żeby spojrzeć w głąb… Inspiruje mnie przyroda jako materia, pokręcone korzenie, drzewa, lubię fotografować skały – rzecz traktuję konceptualnie, dopowiadam sobie historie i opowieści do obrazów, które widzę. Wyobrażam sobie twarze na pniach, sylwetki ludzkie w wygięciu drzew itp. Rzecz może banalna, ale relaksująca. Kiedyś w czasach studenckich wspinałem się w skałach, bardzo lubię chodzić po górach, również biegam. Mam za sobą wiele maratonów. Generalnie dużo spędzam czasu w przestrzeni natury, dużo wtedy fotografuję nawet w czasie biegania np. nieoczekiwane zmiany pogody. 

Artystyczne spojrzenie: Co Pana inspiruje przy tworzeniu? Co jest impulsem do powstania nowej pracy? 

Andrzej Najder: Jak wspomniałem wcześniej, inspiruje mnie przyroda, ale też światło i cień, krajobraz miejski i architektura. Dobrze też czuję się w reportażu, miałem moment, że dużo fotografowałem na tzw. streecie. W zasadzie do tej pory to robię. Po Krakowie przemieszczam się głównie na rowerze, to sprzyja reakcji na różne zaobserwowane sytuacje, jeśli nie mam aparatu, używam smartfona. A najlepszy aparat to ten, który się zawsze ma przy sobie.

Artystyczne spojrzenie: Czy ma Pan swoich mistrzów, i czy na przykład zdarza się Panu sięgać po dzieła dawnych artystów z minionych epok?

Andrzej Najder: Tak, mam artystów, inspirują mnie do własnych działań. Jednym z nich, szczególnie w kontekście Inverso, jest Andrzej Pawłowski i jego cykl fotografii Genesis. Bardzo cenię też jego fotogramy, prace powstałe przy użyciu technik fotograficznych ale bez użycia aparatu. Bliska mi jest właściwie cała jego twórczość poświęcona tzw. gestowi plastycznemu, nie tylko w fotografii. Mogę tu wymienić także Karola Hillera, Bronisława Schlabsa, Jerzego Wrońskiego podkreślające „abstrakcyjną substancję” obrazu, uzyskaną dzięki zastosowaniu różnych, tzw. szlachetnych technik fotograficznych. Muszę też wspomnieć o grafice analogowej i, choć nie jestem grafikiem z wykształcenia bardzo mnie pociąga ta forma tworzenia, jej skomplikowana technologia trud i mozolność procesu i siła wyrazu. Już jako młody historyk, siedząc w bibliotekach, przeglądając stare książki miałem styczność z klasycznymi dziełami tej dziedziny sztuki. Podziwiałem grafiki Piranesiego, Dürera, Rembrandta, ale także średniowieczne miniatury i stare mapy, a z polskich artystów XX wieku, Mieczysława Wejmana.

Artystyczne spojrzenie: Jak długo trwa powstanie jednej pracy? Czy jest to wielogodzinny proces i czy bierze Pan pod uwagę rolę przypadku, który zmienia pierwotną koncepcję?

Andrzej Najder: W Instytucie Sztuki i Designu, gdzie pracuję, jest pracownia wklęsłodruku nazywana Czarną Pracownią, jej kredo, a raczej zawołanie, brzmi „krew, pot i łzy!”. To bardzo zachęcające wyzwanie, również w odniesieniu do techniki heliograwiury. W tym przypadku proces powstawania dzieła można liczyć w dniach, nie godzinach, od przygotowania pozytywu, uczulenia papieru, trawienia miedzianej matrycy po wydruk na prasie. Technologia rządzi. Na każdym z tych etapów można eksperymentować, podjąć ryzyko odejścia od zasad. Wystarczy też, że coś odciągnie lub zakłóci naszą uwagę i efekt będzie inny od zamierzonego. W taką sytuację dobrze wpisują się słowa „Inverso – odwrotny”, również w odniesieniu do relacji matrycy graficznej i jej odbitki na papierze. Na wystawie jest kilka prac, które powstały w wyniku przypadku lub wręcz błędu, który wniósł nowe wartości. Bardzo jest mi bliska taka metoda pracy.

Artystyczne spojrzenie: Czy pracuje Pan w ciszy, czy też towarzyszy Panu muzyka, jeśli tak, to jaka?

Andrzej Najder: Dobre pytanie. Tak, bardzo dużo słucham muzyki, na co dzień, w domu i w pracy, szczególnie podczas drukowania. Repertuar wybieram dość różnorodny, słucham szeroko pojętego rocka, raczej progresywnego, także muzyki klasycznej. Cenię sobie dobre brzmienie. Przyznaję jednak, że zdarza mi się pracować w zupełnej ciszy, zwłaszcza, gdy w trakcie procesu trawienia matrycy graficznej obserwuję proces wnikania chlorku żelaza w powierzchnie płyty miedzianej, nie tylko dla tego, że trzeba maksymalnie skupić uwagę, udziela mi się wtedy ta specyficzna atmosfera warsztatu, człowiek jest zupełnie sam ze swoimi myślami i procesem twórczym. Medytacja, metafizyka, spokój, modlitwa, to słowa–klucze, dla stanów, których doświadczam w takich momentach.

Artystyczne spojrzenie: Czy literatura lub poezja oddziałuje na Pana twórczość? 

Andrzej Najder: Czytam książki, czasopisma w większości poświęcone historii i sztuce, czasem powieści biograficzne. Rzadziej sięgam po poezję. Lubię jednak wyszukiwać ciekawe cytaty, które siłą rzeczy często są zaczerpnięte z poezji, Celnie i nie jednoznacznie wyrażają to, co uważam za ukryte w moich pracach. 

Artystyczne spojrzenie: Czy pandemia covid19 sprawiła, że skupił się Pan bardziej na tworzeniu i czy powstało więcej prac niż w minionych latach?

Andrzej Najder: Zdecydowanie tak. Przed pandemią zajmowałem się wieloma sprawami: pracowałem na etacie, miałem też z kolegami browar kontraktowy, warzyliśmy piwo. Moja żona powtarza, że praca mnie kocha. Zawsze fotografowałem, ale nie miałem czasu na realizację projektów w sposób kompletny. Pandemia to zmieniła, studenci pracują zdalnie, pracownie opustoszały. Postanowiłem działać, można powiedzieć, że lockdown spędziłem w warsztacie, czego efektem jest cykl Inverso.

Artystyczne spojrzenie:  Dziękuję, że zgodził się Pan odpowiedzieć na moje pytania.

Rozmawiała: Ewa Mecner

Foto: dzięki uprzejmości artysty

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito