Polonia i Lituania według Grottgera




Artur Grottger to jeden z najbardziej rozpoznawalnych twórców patriotycznego nurtu w XIX - wiecznej sztuce polskiego romantyzmu. Urodzony 11 listopada 1837 roku na Podolu, był synem uczestnika powstania listopadowego, oficera ułanów i  jednocześnie malarza z zamiłowania, który miał za sobą studia na akademii wiedeńskiej. Po ojcu odziedziczył  talent rysunkowy i malarski. Jedną z pierwszych akwarel, jakie namalował mając 14 lat, zakupił sam cesarz Franciszek Józef, który ufundował  dla genialnego młodzieńca specjalne  stypendium, umożliwiające mu dalsze kształcenie.
Artystyczną edukację rozpoczął we Lwowie u Jana Maszkowskiego. Nie bez znaczenia były też konsultacje u znanego polskiego malarza Juliusza Kossaka. Artystyczne studia  kontynuował w Krakowie, pod kierunkiem Wojciecha Stattlera i Władysława Łuszczkiewicza  oraz w Wiedniu u takich artystów jak Karl Mayer czy Karl von Blaas. Jako ilustrator zaczął też współpracę z popularnymi pismami ("Illustrierte Zeitung"), wydawanymi w Wiedniu. Ze stolicy monarchii  odbywał artystyczne podróże do Monachium i Wenecji, a także na Węgry, gdzie przebywał na zaproszenie swojego mecenasa hrabiego Pappenheima.
Najbardziej znany jest Grottger  dzięki patriotycznym rysunkom, wykonywanym czarną kredką na  żółtawym kartonie o półokrągłym zwieńczeniu, pogrupowanym w cykle poświęcone powstaniu styczniowemu.

Kilka miesięcy temu, w listopadzie i grudniu 2014 roku, we wrocławskim Muzeum Narodowym można było oglądać rysunki Grottgera z cyklu Warszawa I i Wojna. Była to pierwsza po latach ekspozycja tego artysty w stolicy Dolnego Śląska. Nawiązywała do słynnej wystawy Grottgera zorganizowanej we wrocławskim muzeum w 1987 roku, kiedy to wypożyczono z londyńskiego Victoria and Albert Museum cykl Warszawa II, a cykl Polonia sprowadzony został z Muzeum Sztuk Pięknych w Budapeszcie, gdzie znajduje się w stałej kolekcji. Ekspozycja ta, podobnie jak prezentowane na niej prace, miała charakter patriotycznej manifestacji.

23 marca  otwarta została wystawa "Polonii" i "Lituanii" Grottgera w gmachu warszawskiego Muzeum Wojska Polskiego. Można tu zobaczyć  8 rysunków z pierwszego cyklu i 6 z drugiego -  nieczęsto eksponowane, o niewielkich rozmiarach, wypożyczone specjalnie na tę okazję ze zbiorów muzeum w Budapeszcie (znalazły się tam jako dar hrabiego Pallfy, który kupił je bezpośrednio od artysty) i z  kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie.
W niektórych pracach  kobiece wizerunki wzorowane były na postaci Wandy Monne, narzeczonej Grottgera, którą artysta poznał podczas balu we Lwowie, gdy miała zaledwie 16 lat. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, prawdziwie romantyczna, bo napotykająca na przeszkody nie do przezwyciężenia. Rodzina młodej patriotycznie nastawionej dziewczyny sprzeciwiła się związkowi z biednym malarzem, który dorabiał ilustracjami do gazet i miał kłopoty ze zdrowiem. Po wyjeździe do Paryża artysta zdołał jedynie ukończyć  największy, bo składający się z  dwunastu kartonów, cykl Wojna, dla którego źródłami inspiracji były "Okropności wojny" Goyi i "Piekło" Dantego.
13 grudnia 1867 roku Artur Grottger zmarł  na gruźlicę we francuskich Pirenejach. Pochowany został na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie,  dzięki Wandzie która sprzedała kosztowności, aby sprowadzić prochy ukochanego do Polski. Do dziś na cmentarzu tym znajduje się grób zarówno Artura Grottgera, jak i Wandy oraz jej męża malarza Karola Młodnickiego (poślubionego zresztą za aprobatą umierającego Grottgera), a także ich córki Marii Wolskiej, która była poetką młodopolską publikującą pod pseudonimem Iwo Płomieńczyk.

W epoce Młodej Polski  krakowski rzeźbiarz Wacław Szymanowski wykonał pomnik Grottgera, który stanął w 1901 roku na Plantach w Krakowie. Nazwisko Grottgera widnieje również na gmachu warszawskiej Zachęty, obok Józefa Chełmońskiego i Jana Matejki. Grottger pojawia się na kartach wielu podręczników i przy okazji artykułów poświęconych patriotyzmowi XIX wieku. Jest więc twórcą bardzo dobrze znanym, ale niemal wyłącznie z reprodukcji.

Wystaw jego twórczości nie było w ostatnich latach zbyt wiele, dlatego młode pokolenie Polaków zna Grottgera głównie ze szkoły i nigdy nie miało okazji oglądać jego prac na żywo. Warto wybrać się do warszawskiego muzeum, choć ekspozycja trwa zaledwie miesiąc. Obejrzeć prace Grottgera można do 26 kwietnia. Szkoda tylko, że na razie żadne muzeum nie planuje ekspozycji poświęconej całości  jego twórczej aktywności w tym i prezentacji jego dzieł malarskich  z czasów paryskich, kiedy to jego styl zaczynał ewoluować od romantycznego historyzmu ku realizmowi, co widoczne jest w jego portretach męskich i kobiecych ("Fryne", "Gość w pracowni"), bliskich pracom Honore Daumiera, Gustava Courbeta, a nawet Edouarda Maneta. Myślę jednak, że nawet  wybiórcze poznanie dzieł tak rzadko prezentowanych jest godne polecenia.

Foto: Rysunek „Ludzkości, ty rodzie Kaina”  Artura Grottgera ze zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito