Tadeusz Brzozowski w Pawilonie Czterech Kopuł





Ponad dwieście dzieł Tadeusza Brzozowskiego (1918-1987), oglądać można we wrocławskim Pawilonie Czterech Kopuł. Ten wybitny malarz, rysownik, scenograf, pedagog, w latach 60. XX w. należał do  czołówki artystów europejskich. Wystawa "Tu strzyka, tam łupie, ale rży. A sumienie kąsa. Tadeusz Brzozowski - inspiracje, konteksty, ślady" zorganizowana została w stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Pretekstem była zbliżająca się setna rocznica urodzin Brzozowskiego (21 października,  dosłownie 3 tygodnie przed 11 listopada w 1918 r.). Na wystawie możemy obejrzeć dwie setki dzieł, w tym wiele z kolekcji rodziny artysty, ale też m.in. z muzeów we Wrocławiu, Warszawie, Poznaniu, Łodzi, Krakowie, Zakopanem, z Galerii Starmacha w Krakowie czy z krakowskiego MOCAKu. Ekspozycja prezentuje zarówno dzieła nigdy dotąd nie pokazywane, ale i te najbardziej klasyczne, charakterystyczne dla twórczości Brzozowskiego.
Obok malarstwa, są tu bardzo wczesne rysunki  z lat 30. XX w., są też drapieżne, groteskowe i ironiczne prace na podłożu papierowym z lat 80. ("Egzercyrki", "Pątnik"), ale warto też zwrócić uwagę na wielobarwny kilim "Frejlina".


Na wystawie  znajduje się obok prac Brzozowskiego również kilkadziesiąt prac innych artystów. Jest "Szewc" Tadeusza Makowskiego ze zbiorów warszawskiego MN  i portret  autorstwa Witkacego (należący obecnie do rodziny artysty), a także  krucyfiks należący do Brzozowskiego, który przechowywał go w swojej pracowni.
Są  też dzieła ostatnie Brzozowskiego, powstałe w Rzymie, lapidarne rysunki przedstawiające ojców pallotynów i obrazy o tematyce chrystologicznej.
Warto zatem obejrzeć tę ekspozycję, nie tylko ze względu na piękne kolorystycznie wielkoformatowe prace artysty, który stał się już klasykiem awangardy XX w.



Jednak na tę wystawę przyciągają moim zdaniem przede wszystkim rysunki, które  pozostawały dotąd nieco w cieniu jego malarstwa. Na wrocławskiej prezentacji potraktowane zostały niemal równorzędnie z malarstwem, bo jak twierdzi kuratorka wystawy, Anna Chmielarz: "Posiadają niezwykłą siłę i artystyczną pełnię. Można je traktować jako swoisty klucz do obrazów, ale przede wszystkim - począwszy od roku 1954 - każdy z nich jest skończonym, odrębnym dziełem o niesamowitym bogactwie kreski, form i treści oraz wieloznacznym tytule".
Interesująca prezentacja, z ciekawym kontekstem, który nadaje umieszczenie w otoczeniu dzieł Brzozowskiego prac wykonanych przez artystów współczesnych, ale i dzieł sztuki dawnej, które fascynowały czy inspirowały Brzozowskiego (grafiki Albrechta Duerera, tańce śmierci, portrety trumienne).Tę wystawę po prostu trzeba zobaczyć.

Wystawa czynna będzie do 12 sierpnia 2018 r.

Foto:mat.pras. MN we Wrocławiu

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Flamenco to sposób bycia, śmiechu...kochania..." – wywiad z artystą flamenco FARRU