Leszek Misiak w Ravenie


Są takie wystawy, które działają antydepresyjnie. W szary listopadowy dzień potrafią przywołać radość życia, wywołać wspomnienia upalnego lata i towarzyszących mu przyjemności. Są jak oglądanie zdjęć z wakacji nad ciepłym morzem, z plażą i błękitnym niebem w tle. Taka właśnie jest ekspozycja obrazów Leszka Misiaka, krakowskiego artysty, profesora Akademii Sztuk Pięknych, ucznia Wacława Taranczewskiego, znakomitego kolorysty. Wchodząc do galerii  RAVEN mieszczącej się na krakowskim Kazimierzu, w niezbyt przyjemnej okolicy  pełnej odrapanych kamienic i podejrzanych podwórek z fasadami pomazanymi graffiti, wkraczamy w świat poezji i piękna. Bo to ekspozycja, która koi i przywołuje wersy francuskich poetów. Pozwala zanurzyć się w wyrafinowane eleganckie pejzaże, podziwiać lazurowe morze, rozpalony słońcem piasek na pustych plażach, na których samotnie tkwią białe, żółte lub pomarańczowe parawany niczym samotne żagle na spokojnych wodach Morza Śródziemnego.


Lekko zgeometryzowane formy, niewielkie rozmiary, doskonałe proporcje, pozwalają nam przenieść się do świata idealnego. Tam gdzie nie ma brzydoty, zła, potworności wojen i nienawiści, jaka drąży współczesność niczym rak. To malarstwo, które pokazuje tak jakby z westchnieniem jak wspaniałe może być życie, jak cudowny może być świat, a przyroda  zdolna jest niczym kojący balsam ukołysać nas do snu. Bo też o tym malarstwie myśleć można tuż przed zaśnięciem. O tych krajobrazach, o tych polach, drzewach, krzewach i nielicznych postaciach, którym udało się przeniknąć do tego świata.


Spotkać tu też można piękne kobiety w strojach kąpielowych przyglądające się otoczeniu. Kobiety zamyślone, melancholijne, odwrócone tyłem do widza, tajemnicze. Myśląc o tym malarstwie ma się ochotę na konfrontację z tym światem, jakże odległym i jakże romantycznym. Krakowski artysta  uwiecznia fragmenty miejsc, na jakie zwykle nie zwracamy uwagi. Okna, przez które widać granatowe niebo z maleńkim sierpem księżyca, albo drewnianą ścianę z wybitymi okienkami, w których króluje błękit. Tajemnicze kawałki świata, który zwykle mijamy bez zainteresowania, bo przecież tyle jest ciekawszych, bardziej efektownych miejsc, tyle jest sytuacji godnych uwiecznienia. Ale pamięć ludzka jest nieprzewidywalna.


Czasem pamiętamy właśnie takie obrazy - tajemnicze, uchwycone gdzieś w przelocie, w biegu, podczas spaceru, gdy zatopieni w rozmowie z innymi nie patrzymy dookoła. "Świat jest piękny", zdaje się nam przypominać artysta malujący cichy, spokojny, łagodny, urokliwy fragment rzeczywistości, o którym zwykle nie myślimy, a przecież może nam pomóc przetrwać paskudne, deszczowe, jesienne dni, kiedy dopada nas smutek i poczucie bezsensu. To wystawa, której oglądanie sprawia widzowi przyjemność, przywraca uśmiech na twarzy. To pozornie  proste malarstwo wywołuje w nas bogactwo doznań, a takie odczucia są zwykle domeną malarskich mistrzów. Leszek Misiak do nich należy, a przekonać się o tym można zaglądając do krakowskiej galerii Raven.

Wystawa czynna do 29 listopada 2018 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito