Klatka bez ptaków, czyli Carol Benzaken w kopalni

W ciemnawym pomieszczeniu widać ogromną klatkę, w której kołyszą się  "huśtawki". Słychać śpiew ptaków, ale ptaków tu nie ma. Jesteśmy we wnętrzu dawnej kopalni, w której obecnie mieści  się Muzeum Śląskie - w pomieszczeniu tym znajduje się Galeria jednego dzieła.   Jeszcze nie tak dawno można tu było obejrzeć instalację "Modry" Tarasewicza.
Obecnie wypełnia je dzieło francuskiej artystki Carole Benzaken, laureatki nagrody imienia Marcela Duchampa, malarki, która pracuje też z nowymi mediami. Tworzy instalacje i dużo podróżuje. Mimo iż związana jest głównie z Paryżem,  przez kilka lat mieszkała w Kalifornii.
Pomysł stworzenia instalacji dla katowickiego nowego Muzeum Śląskiego powstał kilka lat temu. W 2009 roku Carole Benzaken zwiedzała znajdującą się w Zabrzu zabytkową kopalnię Guido. Śląsk pojawił się w zamyśle twórczym, co po latach zaowocowało dziełem odnoszącym się do biblijnego psalmu 130, psalmu dawidowego.
Biblijny Dawid był muzykiem, śpiewakiem, artystą, powiedziała obecna na wernisażu w Katowicach Carole Benzaken, która nazwała swoją pracę "Mi' ma' amakim...", co stanowi  początek psalmu, w którym czytamy: "Z głębokości wołam do Ciebie Panie, o Panie, wysłuchaj głosu mego!".
Realizacja dzieła w specyficznej przestrzeni powstałej w wyniku rewitalizacji budynków pokopalnianych (dawna kopalnia "Katowice") siłą rzeczy musiała odnosić się do historii tego miejsca i odwoływać do pracy górników, którzy "na głębokość" zjeżdżali razem z ptakami, które, gdy stężenie metanu w powietrzu było wysokie, umierały dając sygnał do opuszczenia niebezpiecznego miejsca.
Francuska artystka wykonała klatkę dla ptaków, ale bez ptaków, o których obecności świadczy jedynie śpiew. Ptasie głosy nagrywane były w paryskim studio - miksowano tu głosy polskich ptaków takich jak kosy i sikorki, z głosami  francuskich kanarków i kolibrów z Kalifornii.
Muzyka, którą zafascynowana jest Carole Benzaken, musiała znaleźć również odzwierciedlenie w jej pracy. Pojawia się tu odwołanie do cenionego przez artystkę francuskiego kompozytora Oliviera Messiaena (z zamiłowania ornitologa, który ma w swym dorobku eksperymentalny utwór "Czarny kos" skomponowany w 1952 roku na flet i fortepian), ale i do jazzu,  a zwłaszcza Charliego Parkera o przydomku "Bird" (jednym z jego najbardziej znanych standardów jest "Ornithology").
Śpiew ptaków dochodzi do widza gdzieś z góry i zagarnia go, tak jakby żywy, niebiański chór starał się zaświadczyć o tym, że jest jakieś światełko w tunelu, jakiś raj, do którego udają się ci, którzy wyruszyli z ciemności (kopalnianej ciemności)...
Widz wchodzący w przestrzeń, w której znajduje się instalacja dostrzega ściany klatki prześwietlone światłem płynącym  przez liczne okienka-świetliki. Dopiero zbliżając się i dotykając rzekomych prętów zdajemy sobie sprawę, że "ściany" klatki wykonane są z miękkich ciemnogranatowych sznurów zwisających z sufitu. Imitacja klatki? Klatki, którą opuściły ptaki, uciekając przed niebezpieczeństwem w śmierć.
Wnętrze klatki jest czarne i poza kołyszącymi się  "huśtawkami" nie ma w nim nic. Wokół słychać ptasie śpiewy, a nieopodal znajduje się czarna ławka, na której można przysiąść wpatrując się w pozbawioną ptaków gigantyczną klatkę. To symboliczna instalacja i myślę, że francuska artystka w jakimś sensie oddała hołd tym wszystkim górnikom, którzy zginęli w śląskich kopalniach, ale i  ptakom, które często ginąc dawały szansę ludziom pracującym na dole na ratunek.
Instalację będzie można oglądać do końca lipca. Potem zostanie rozebrana - pocięte fragmenty będzie można kupić, jak poinformowano zgromadzonych na wernisażu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito