Leszek Misiak w Ravenie
Są takie wystawy, które działają antydepresyjnie. W szary listopadowy dzień potrafią przywołać radość życia, wywołać wspomnienia upalnego lata i towarzyszących mu przyjemności. Są jak oglądanie zdjęć z wakacji nad ciepłym morzem, z plażą i błękitnym niebem w tle. Taka właśnie jest ekspozycja obrazów Leszka Misiaka, krakowskiego artysty, profesora Akademii Sztuk Pięknych, ucznia Wacława Taranczewskiego, znakomitego kolorysty. Wchodząc do galerii RAVEN mieszczącej się na krakowskim Kazimierzu, w niezbyt przyjemnej okolicy pełnej odrapanych kamienic i podejrzanych podwórek z fasadami pomazanymi graffiti, wkraczamy w świat poezji i piękna. Bo to ekspozycja, która koi i przywołuje wersy francuskich poetów. Pozwala zanurzyć się w wyrafinowane eleganckie pejzaże, podziwiać lazurowe morze, rozpalony słońcem piasek na pustych plażach, na których samotnie tkwią białe, żółte lub pomarańczowe parawany niczym samotne żagle na spokojnych wodach Morza Śródziemnego. Lekko zgeometryzowane for