Posty

Ukraińskie przeobrażenia we Wrocławiu

Cztery piętra pełne sztuki  - 50 artystów, prawie 200 prac, czyli ekspozycja III Triennale Ukraińskiej Sztuki Współczesnej we wrocławskiej kamienicy Rynek 25, w której kiedyś swoje pomieszczenia miała Moda Polska. Kamienica od piwnic po dach wypełniona jest twórczością artystów z różnych części Ukrainy - od uznanych  malarzy (jak 80-letni rzeźbiarz Mykola Malyszko, który swojego "Czytelnika" wykonanego z drewna dębu zamknął w czarnej klatce - celi symbolizującej cenzurę i ograniczenia w czytaniu) i twórców wideo-artu, po debiutantów (Micro Cuts, czyli Maksym Zaveryka i jego pokazywane po raz pierwszy szokujące czarno-białe obrazy zagryzających się psów, uczennic z workami na głowach czy odwróconych tyłem chłopaków). Dwa tematy przewodnie są tu szczególnie zaakcentowane - związek artystów z ziemią (najdosłowniej pokazała to Natalya Shymin umieszczając na swoistej "planszy" pomiędzy obrazkami kilimów kopczyki usypane z ziemi przypominające piramidy albo ...

Rozmowa Janusza Karbowniczka

Rozmowy bywają różne - długie, nocne Polaków rozmowy, krótkie wymiany informacji, towarzyskie, rodzinne, służbowe, uprzejme, wyjaśniające, serdeczne. W malarstwie temat rozmowy pojawia się od wieków - na obrazach o charakterze religijnym (sacra conversazione), ale i w intymistycznych scenach francuskich artystów takich jak Vuillard czy Bonnard. We współczesnej sztuce również jest to temat podejmowany bardzo często. Urodzony w Przemyślu, lecz związany z katowicką ASP artysta Janusz Karbowniczek w galerii BWA w Katowicach zaprezentował dzieła będące owocem 40 lat twórczej aktywności. Wystawa zatytułowana została "Rozmowa" i można na niej obejrzeć abstrakcyjne obrazy o wysmakowanych kolorystycznie tonacjach - od żółtych po fioletowe i od szarości po różne odcienie niebieskiego. Postacie są tam ledwo widoczne. Wyłaniają się z wnętrz zabarwionych kolorami-nastrojami, niczym duchy. To rozmowy, które toczą się przy stołach, między ludźmi, którzy zdają się nie mieć ni...

Szuflada Wisławy Szymborskiej

Obraz
Wystawa "Szuflada Szymborskiej" w krakowskiej Kamienicy Szołayskich to dla miłośników poezji naszej noblistki miejsce, które koniecznie trzeba odwiedzić, jeśli się chce troszkę zajrzeć w prywatność Wisławy Szymborskiej. Jest tu bowiem prawie wszystko to czym żyła, co ją bawiło i co zbierała.  Z krakowskiego mieszkania Szymborskiej przeniesiono tu np. mnóstwo kolaży, ale i nie posegregowanych wycinków ze starych gazet i pism ilustrowanych, z których powstawały prześmieszne surrealistyczne kartki, które wysyłała znajomym i przyjaciołom. Na wystawie widz może sobie takie wysuwane, specjalnie przygotowane na potrzeby ekspozycji, "szuflady",  obejrzeć, zaglądając w zakamarki świata poetki. Jest tu również kolekcja zbieranych przez nią uroczych, choć nierzadko kiczowatych, pocztówek, a także niebywałe prezenciki od znajomych - zapalniczki, figurynki i inne, jak to dawniej mówiono, "durnostojki", które z upodobaniem gromadziła w swoim nie najobszern...

We wnętrzu (świata) obrazów Beksińskiego

Z ciemności korytarzy oświetlonych ogniskami, zapalającymi się na chwilę, wpływam do jaskini wypełnionej krwawym śniegiem (?), na wzgórzu płoną inne ogniska, mijam ściany podziemnej komnaty obwieszone obrazami Zdzisława Beksińskiego, słyszę złowróżbne ptaki, przenikam do kolejnego przestronnego wnętrza, a gdy znienacka unoszę wzrok widząc skrawek nieba i gigantyczne kościste postacie nieruchome jak prezydenckie skalne rzeźby z Mount Rushmore, znów sunę przez mroczne pomieszczenia wprost ku lazurowej postaci bez twarzy, której dłoń, zielonkawa i trupia, wpycha mnie w ciemność kołyski-grobu. Potem znów tonę w mroku, ustaje muzyka śmierci, na szczęście nie mam klaustrofobii i szczęśliwie wychodzę z "De profundis", z wnętrza świata zbudowanego z obrazów Beksińskiego, z surrealistycznego, pełnego śmierci i lęku, przenikającego niczym sztylet wbity znienacka prosto w serce filmu, wprost w pełną identycznych postaci salę z zawieszonymi na ścianach chorobliwymi wizjami...

Między nadrealizmem a jazzem - wystawa Rafała Olbińskiego

Rafaelowskie piękno idealnych kobiet, które w onirycznym pejzażu po prostu trwają, otoczone na pozór przypadkowymi przedmiotami, unoszą się ku błękitnemu niebu, przekształcają w zamyślone syreny otoczone morzem, albo zdejmują maski, pod którymi, niczym posągi, drzemią ich kamienne oblicza. Postacie wykreowane przez Rafala Olbińskiego przypominają te z surrealistycznych prac Rene Magritte'a, lecz mają w sobie także coś z kobiet malowanych przez Kazimierza Mikulskiego, choć artysta przyznaje się również do fascynacji balthusowskim ideałem piękna. Ja jednak dostrzegam wpływy Balthasara Klossowskiego raczej w specyficznej ciszy wypełniającej pejzaże z kobietami Olbińskiego, które można oglądać w Miejskiej Galerii Sztuki w Częstochowie. Rafal Olbiński, mimo dawno przekroczonej siedemdziesiątki, wygląda bardzo... młodzieńczo i nie przestaje malować. Po 32 latach spędzonych w Nowym Jorku postanowił wrócić do Polski i osiadł w Warszawie. Jak na artystę w tym wieku był to kro...

Węgierska wizja polityki, czyli okiem buntownika - wystawa Csaby Nemesa

Csaba Nemes, węgierski artysta, którego wystawa "Gdy polityka wkracza w codzienność" gości w przestronnych salach krakowskiego MOCAKu, maluje tradycyjnie, zdawać by się mogło konserwatywnie. Portrety, autoportrety, pejzaże, miejskie scenki z kawiarenek i placów zdradzają świetny, choć nieco anachroniczny sposób pokazywania rzeczywistości. To jednak tylko pozory. Csaba Nemes to wywrotowiec, mamiący widza ślicznymi obrazkami z miasta, nad którym  dosłownie uniesieni egzystują zwykli, banalni ludzie. Społeczeństwo węgierskie, ludzie z wielkich miast takich jak rodzinne miasto Csaby Nemesa - Budapeszt, ludzie którzy chcą się bawić i zarabiać, którzy chcą wygodnie żyć, ale nie mogą, bo ich nie stać. Skąd my Polacy to znamy? Ano teraz z własnego podwórka. Polityka przeżarła  i zniszczyła Węgrów. Na obrazach Nemesa widzimy samochody policyjne, ekipy mediowych wozów transmisyjnych, które niczym sępy stoją w oczekiwaniu na "akcję", widzimy też ludzi z wysiłki...

Tadeusz Kantor - Marioneta

W krakowskiej Cricotece, po "Kolekcji" i "Dzieciństwie", w nowym gmachu przy Nadwiślańskiej, na trzecim piętrze, zagościła "Marioneta". Wystawa prezentuje obiekty ze spektakli teatralnych Tadeusza Kantora. Świetna aranżacja, gasnące i zapalające się światła, wynurzające się z ciemności niczym awangardowe rzeźby przedmioty-rekwizyty (np. Goplana i Elfy ze spektaklu "Balladyna"), które pozna niewątpliwie każdy teatralny widz uczestniczący w spektaklach mistrza z Wielopola Skrzyńskiego... Układ ekspozycji ma charakter historyczny, tak aby uwzględnić kolejne etapy twórczości Kantora, choć oczywiście wystawy nie trzeba zwiedzać trzymając się chronologii, ale podchodząc do tych obiektów, które nas zainteresują, albo do tych które już się widziało wcześniej podczas spektaklu. Oglądanie można przerywać zasiadając na krzesłach i delektując się  filmami, na których uwieczniono fragmenty spektakli. Idąc chronologicznie można zapoznać się z Pod...