Ukraińskie przeobrażenia we Wrocławiu

Cztery piętra pełne sztuki  - 50 artystów, prawie 200 prac, czyli ekspozycja III Triennale Ukraińskiej Sztuki Współczesnej we wrocławskiej kamienicy Rynek 25, w której kiedyś swoje pomieszczenia miała Moda Polska. Kamienica od piwnic po dach wypełniona jest twórczością artystów z różnych części Ukrainy - od uznanych  malarzy (jak 80-letni rzeźbiarz Mykola Malyszko, który swojego "Czytelnika" wykonanego z drewna dębu zamknął w czarnej klatce - celi symbolizującej cenzurę i ograniczenia w czytaniu) i twórców wideo-artu, po debiutantów (Micro Cuts, czyli Maksym Zaveryka i jego pokazywane po raz pierwszy szokujące czarno-białe obrazy zagryzających się psów, uczennic z workami na głowach czy odwróconych tyłem chłopaków).
Dwa tematy przewodnie są tu szczególnie zaakcentowane - związek artystów z ziemią (najdosłowniej pokazała to Natalya Shymin umieszczając na swoistej "planszy" pomiędzy obrazkami kilimów kopczyki usypane z ziemi przypominające piramidy albo babki robione przez dzieci w piaskownicy- praca symbolizująca marzenia o własnej ziemi, wolnej, nie niepokojonej przez najeźdźców, nawiązująca do raju utraconego piękna, które można obejrzeć przez ... okno kamienicy, w której jest wystawa - widać tu odnowione urokliwe kamieniczki z wrocławskiego rynku) oraz media. Media, które stwarzają nowy świat wykorzystując realność do swoich celów, naginając ją, przekształcając i - jak w tytule wystawy - dokonując "przeobrażenia".
Jeden z ukraińskich artystów inspirujących się pop-artem Robert Saller wygrzebał w archiwach ukraińskiego MSW fotografie dwóch martwych bandytów z 1921 r., braci Szuhajów, którzy uchodzili za lokalnych Robin Hoodów i przez wielu uważani byli za bohaterów pozytywnych. Saller stworzył instalację, wykorzystując ich wizerunek i stawiając pytanie o to jak łatwo można za pomocą fotografii wykreować pozytywny lub negatywny obraz czyjegoś życia. Nie bez powodu mówi się o sile mediów, które potrafią wydać wyrok, zanim jeszcze człowiek zostanie osądzony.
Wystawa "Przeobrażenia" pokazuje obraz nowej sztuki ukraińskiej; wiele tu pesymizmu, depresji, pustki, w której pogrążyli się artyści zdruzgotani sytuacją swojego kraju (Andrii Sahaidakovskyi). Najbardziej interesujące są jednak nie tradycyjnie malowane obrazy (choć trzeba przyznać, że są tu prace tak efektowne jak "Wieczorna wizyta księcia Gendzi do damy" Oleksandra Roytburda), lecz instalacje (Natalya Lisova, "Zemlja") i wideo-arty (świetny "Żaga" Ilii Isupowa). Te ostatnie wypełniają  dwa piętra kamienicy Rynek 25 (swoją drogą niemożność nazwania tego miejsca jest trochę denerwująca - bo wystawę zorganizowano w kamienicy, która nie jest ani galerią ani muzeum i trudno powiedzieć jak się będzie w przyszłości nazywała i czy będą w niej inne wystawy, czy też jest to okazjonalna akcja związana z Miesiącem Lwowskim w ramach obchodów Europejskiej Stolicy Kultury we Wrocławiu).
Warto zwrócić uwagę na salkę, w której artysta Yurko  Vovkogon umieścił nakręcone kamerą "ranne" drzewa, które po ostrzale zostały porozrywane kulami tak głęboko, że aż wypływa z nich sok niczym krew z postrzelonego człowieka ("Rany"). "Przeobrażenia" to bardzo interesujący przegląd ukraińskiej sztuki współczesnej, która w Polsce nie jest zbyt dobrze znana.
Ekspozycja czynna będzie do końca kwietnia 2016 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito