Posty

Klatka bez ptaków, czyli Carol Benzaken w kopalni

Obraz
W ciemnawym pomieszczeniu widać ogromną klatkę, w której kołyszą się  "huśtawki". Słychać śpiew ptaków, ale ptaków tu nie ma. Jesteśmy we wnętrzu dawnej kopalni, w której obecnie mieści  się Muzeum Śląskie - w pomieszczeniu tym znajduje się Galeria jednego dzieła.   Jeszcze nie tak dawno można tu było obejrzeć instalację "Modry" Tarasewicza. Obecnie wypełnia je dzieło francuskiej artystki Carole Benzaken, laureatki nagrody imienia Marcela Duchampa, malarki, która pracuje też z nowymi mediami. Tworzy instalacje i dużo podróżuje. Mimo iż związana jest głównie z Paryżem,  przez kilka lat mieszkała w Kalifornii. Pomysł stworzenia instalacji dla katowickiego nowego Muzeum Śląskiego powstał kilka lat temu. W 2009 roku Carole Benzaken zwiedzała znajdującą się w Zabrzu zabytkową kopalnię Guido. Śląsk pojawił się w zamyśle twórczym, co po latach zaowocowało dziełem odnoszącym się do biblijnego psalmu 130, psalmu dawidowego. Biblijny Dawid był muzykiem, ...

Miłość Edwarda Dwurnika

Obraz
Zanim zobaczyłam wielki transparent z napisem "Miłość" jak zawsze z zachwytem przez kilka minut podziwiałam zamek w Leśnicy. Pięknie odrestaurowany z zewnątrz, oświetlony zimowym słońcem, prezentował się wytwornie niczym jedna z francuskich rezydencji. Jak głosi legenda we wnętrzach można spotkać ducha siedemnastowiecznego starosty śląskiego hrabiego Horacego (!), który rozkazał zmasakrować okolicznych chłopów wraz z rodzinami a ciała ich wrzucić do fosy. Ducha nie spotkałam, bo wchodząc do niewielkich sal leśnickiego zamku zobaczyłam "Miłość". "Miłość" Edwarda Dwurnika, jednego z najbardziej znanych i zarazem najpłodniejszych artystycznie malarzy (jest autorem ponad 5 tysięcy obrazów). "Miłość" to gigantyczny obraz (250 cm x 427 cm), na którym przedstawionych zostało 150 osób (każda z nich podpisana imieniem i nazwiskiem) związanych ze światem sztuki. Zgromadzone zostały wokół warszawskiego placu z kolumną Zygmunta.Warszawa jest...

Niebezpieczny świat klocków Lego - wystawa Zbigniewa Gorlaka

Obraz
Szeroko omawiane od dłuższego już czasu na łamach prasy kontrowersyjne wypowiedzi   na temat szatańskich wpływów na dzieci duńskich klocków Lego należy włożyć między bajki, czyli tam gdzie bajkowe miasta czy ludziki powinny mieć swoje miejsce. Nieco ekscentrycznie w kontekście tych wypowiedzi zabrzmieć jednak może informacja o wystawie, na której klocki Lego stanowią główny "budulec" groźnych światów tworzonych przez artystę na obrazach przedstawiających w bajkowych kolorach bynajmniej nie bajkową rzeczywistość. Zbigniew Gorlak na wystawie "M/M Metro- Melancholia" w chorzowskiej galerii MM pokazuje świat stworzony z klocków Lego. Są tam tajemnicze wieże tonące w mroku, dziwne lego-budowle niczym na obrazach Giorgio de Chirico, armie składające się z lego-żołnierzy z lego-bronią w upiornie zielonej poświacie, ale  i lego-duchy i dziesiątki innych lego-ludków różniących się jedynie przebraniem. Klony klonów jednakowej wielkości, z podobnej materii zr...

Dolnośląskie ruiny - wystawa fotografii Michała Cały

Obraz
Dolnośląskie miasteczka - zrujnowane, biedne, opuszczone przez ludzi, którzy wyjechali do pracy do Niemiec. Rozpadające się kamieniczki, dawniej urokliwe i schludne, dziś pokryte obłażącą byle jak nałożoną na fasady zieloną lub niebieską farbą. Sklepy spożywcze, salony urody, solaria i miejsca gdzie można dostać kredyty chwilówki, biednie ubrani ludzie, nie spieszący się donikąd i nie mający nic ważnego do roboty, przesiadujący w bramach  i na podwórkach, choć przy  walących się, pokrytych napisami, murach ustawiono symbol statusu tych którzy się dorobili - drogie niemieckie auta. Krajobraz dolnośląskich miasteczek, o których zdawać by się mogło nikt już poza mieszkańcami, których wciąż ubywa, nie chce pamiętać. Fabryki pozamykane, domy porzucone przez lokatorów o nieustalonym statusie własności powoli niszczeją. Ludzie nie mają tu pracy ani perspektyw. Michał  Cała,  fotograf, który należy do grona 10o najwybitniejszych polskich fotografików działaj...

Trucizny, które najbardziej kochamy i zło, które nas urzeka

Na wystawie "Trucizna" w katowickiej galerii Pusta ściany obwieszone są tym co najbardziej lubimy, tym co nas najbardziej uzależnia i co, choć trudno to przyznać, najbardziej szkodzi. Zło, które jest tak kuszące i któremu ulegamy, czasem bez najmniejszych wyrzutów sumienia. Bo czyż nie lubimy oglądać telewizji? Są i tacy co nie oglądają, ale w większości ludzie telewizję kochają, kochają seriale, teleturnieje, podawane przez 24 godziny informacje. Po powrocie z pracy czy uczelni włączają telewizor, bo bez niego jakoś pusto i dziwnie cicho. Dariusz Mlącki na katowickiej wystawie pokazał najbardziej uzależniający, ale i najbardziej wkurzający model telewizora - ten bez obrazu, z zakłóceniami, po których nic sobie z obrazu nie robiąc, pływają małe szare łódeczki z papieru ("Telewizor ze statkami"). Uzależnienie od wiagry, ciągłej gotowości do seksu pokazuje Sławomir Toman malując niewielki obrazek wypełniony niebieskimi pigułkami z napisem "Pfizer...

Ironiczno - erotyczne rysunki Poli Dwurnik

O malarstwie Poli Dwurnik pisałam nie tak dawno przy okazji wystawy w katowickim Rondzie Sztuki. Jest to niewątpliwie jedna z najciekawszych, ale i wzbudzających spore kontrowersje artystek, dla których sztuka jest poligonem błyskotliwych i pełnych humoru, niebywale ekscentrycznych doświadczeń, z niesamowitą ilością odwołań do historii sztuki, kultury i obserwacji społecznych zanurzonych w mocno środowiskowym sosie. Pola Dwurnik jest córką znanego malarza Edwarda Dwurnika i kiedy się dokładnie przyjrzeć jest w jej twórczości "ojcowski fluid", jednak jej sztuka już się dość mocno wyemancypowała, zarówno tematyczne jak i formalnie.  Z okazji Weekendu Otwarcia Europejskiej Stolicy Kultury we Wrocławiu można było uczestniczyć w wernisażach i Poli Dwurnik i Edwarda Dwurnika. Pola Dwurnik pokazała swoje rysunki, gwasze, komiksy i  animacje okraszone muzyką, do której odwołuje się w tytule wystawy - "Piosenka o lekarzu i inne rysunki". Jej muzyczny projekt Co...

Mitsutoshi Burn, czyli japońskie malowanie nocą

Obraz
Jest noc, właśnie minęła pierwsza. Ubrany na czarno Japończyk obcina dziewczęcą głowę, rozgląda się po niewielkiej piwnicy wyłożonej pokrytymi rysunkami płachtami papieru. Stoi uwalany farbami i przygląda się temu co zrobił. Wyciąga komórkę, robi zdjęcia, opisuje, chowa telefon, bierze pędzel i białą farbę, potem pochylony, prawie na kolanach, zaczyna wypełniać kolorem kształty. Mija pół godziny. Na kanale youtube'a jestem tylka ja i jedna nieznana osoba. Obserwujemy. W galerii Bosa we Wrocławiu jest tylko japoński artysta, zwany Mitsutoshi Burn, w ostrym świetle halogenów  pracujący nad swoim dziełem. Na żywo trwa transmisja, którą widz może obejrzeć w Internecie. Japończyk zachowuje się całkiem swobodnie, tak jakby nie miał świadomości, że jest nagrywany. Widz jest niczym orwellowski Wielki Brat. Podgląda. Prawdę mówiąc myślałam, że obserwatorów będzie więcej. Chyba jednak ludzie dzięki rozpowszechnieniu reality show przyzwyczaili się już i do tego i podglądanie...