Trucizny, które najbardziej kochamy i zło, które nas urzeka

Na wystawie "Trucizna" w katowickiej galerii Pusta ściany obwieszone są tym co najbardziej lubimy, tym co nas najbardziej uzależnia i co, choć trudno to przyznać, najbardziej szkodzi. Zło, które jest tak kuszące i któremu ulegamy, czasem bez najmniejszych wyrzutów sumienia. Bo czyż nie lubimy oglądać telewizji? Są i tacy co nie oglądają, ale w większości ludzie telewizję kochają, kochają seriale, teleturnieje, podawane przez 24 godziny informacje. Po powrocie z pracy czy uczelni włączają telewizor, bo bez niego jakoś pusto i dziwnie cicho. Dariusz Mlącki na katowickiej wystawie pokazał najbardziej uzależniający, ale i najbardziej wkurzający model telewizora - ten bez obrazu, z zakłóceniami, po których nic sobie z obrazu nie robiąc, pływają małe szare łódeczki z papieru ("Telewizor ze statkami").
Uzależnienie od wiagry, ciągłej gotowości do seksu pokazuje Sławomir Toman malując niewielki obrazek wypełniony niebieskimi pigułkami z napisem "Pfizer".  Dwa spore obrazy Bartka Jarmolińskiego pokazują Lady Di jako królową paparazzich, którą uzależnienie od sławy doprowadziło do śmierci (warto przypomnieć sobie jak tragiczne w wymowie są fotografie wykonane przez polujących na księżnę Dianę fotografów, którzy zamiast rzucić się na ratunek ofiarom wypadku, pstrykali zdjęcia) i Michaela Jacksona jako ofiarę lekomanii (Jarmoliński ironicznie nazywa swój obraz "Jacko-patron lekarzy").
Trucizną jest też przepiękny  biały i niebieski napis wykonany przez Iwonę Demko z wyhodowanych kryształów z  zakazanego w niektórych krajach boraksu ("Wyspowiadałam się z ciebie"). Marian Stępak w swojej "Kolekcji" pokazuje zbierane przez dzieci zabawki owinięte sznurkami. Uzależnienie od kupowanych kompulsywnie gadżetów, które przyrównuje do bliskiego ciału elementu bielizny (obok ściśniętych sznurkiem japońskich stworków są kulkowato wtłoczone w sznurkowy kokon majtki czy rajstopki dla dzieci), sprawia że  szczęście może być uzależnione od posiadania kolekcji modnych zabawek, bez których dziecko może się wśród rówieśników czuć gorsze, a nawet mniej akceptowane.
Katowicka wystawa prezentuje dzieła Bettiny Bereś, Ewy Bloom Kwiatkowskiej, Iwony Demko, Bartka Jarmolińskiego, Natalii LL, Dariusza Mląckiego, Mariana Stępaka, Uli Ślusarczyk, Sławomira Tomana i Małgorzaty Wielek-Manderli. Wszystkie one pokazują, trucizny w taki sposób, abyśmy zastanawiając się nad pracami, pomyśleli też o efektach ubocznych toksycznych "substancji" i tym co się może stać, jeśli będziemy je zażywać w mniejszych lub większych dawkach. To wystawa dająca wiele do myślenia.
Ekspozycję będzie można oglądać do 28 lutego 2016 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito