Niebezpieczny świat klocków Lego - wystawa Zbigniewa Gorlaka


Szeroko omawiane od dłuższego już czasu na łamach prasy kontrowersyjne wypowiedzi   na temat szatańskich wpływów na dzieci duńskich klocków Lego należy włożyć między bajki, czyli tam gdzie bajkowe miasta czy ludziki powinny mieć swoje miejsce. Nieco ekscentrycznie w kontekście tych wypowiedzi zabrzmieć jednak może informacja o wystawie, na której klocki Lego stanowią główny "budulec" groźnych światów tworzonych przez artystę na obrazach przedstawiających w bajkowych kolorach bynajmniej nie bajkową rzeczywistość.
Zbigniew Gorlak na wystawie "M/M Metro- Melancholia" w chorzowskiej galerii MM pokazuje świat stworzony z klocków Lego. Są tam tajemnicze wieże tonące w mroku, dziwne lego-budowle niczym na obrazach Giorgio de Chirico, armie składające się z lego-żołnierzy z lego-bronią w upiornie zielonej poświacie, ale  i lego-duchy i dziesiątki innych lego-ludków różniących się jedynie przebraniem. Klony klonów jednakowej wielkości, z podobnej materii zrobione.
Na pierwszy rzut oka to wielkie śliczne obrazki pełne zabawek. Dopiero gdy zaczniemy je wszystkie dokładniej oglądać, jedną po drugiej, może się nam zakręcić w głowie od tej kiczowatej, barwnej kotłowaniny, która zajmuje się bynajmniej nie niewinnymi, dziecięcymi zabawami, lecz, niczym armia przygotowana do ataku, knuciem czegoś złowrogiego.
Przestrzeń chorzowskiej galerii wypełniają obrazy, zdawać by się mogło, alternatywnego świata - świata, którego obecność przeczuwał już Andy Warhol, pokazując w swoich pop-artowskich pracach nagromadzenie banalnych, identycznych przedmiotów, które budzą grozę, gdy zaczynają dominować nad człowiekiem.
Cóż bardziej banalnego niż klocki Lego? Po duńsku "leg godt" znaczy "baw się dobrze". Po łacinie zaś "składam". Jednak gdański artysta uwieczniając dziesiątki lego-ludzików pokazał, że ludzie mogą stać się jak one - wyprane z emocji, wykonujące posłusznie rozkazy niczym żołnierze, istoty, które choć przebrane za ludzi, ludźmi już nie są.
Klocki Lego przywodzą na myśl beztroski czas dzieciństwa, kiedy można bawić się i wymyślać nowe rzeczywistości. Jednak te które przedstawił na swoich obrazach Zbigniew Gorlak to zabawki pozbawione niewinności, zabawki, które nagle poprzez osadzenie ich w innym kontekście mogą ewokować całkiem niedziecięce klimaty.
Ta wystawa, choć pełna "dziecięcych gadżetów", do dzieci adresowana nie jest, mimo iż kolorystyka i obecność lego-ludków może oglądających małych widzów zainteresować (tak było na wernisażu, gdzie maluchy wpatrywały się w nisko zawieszone lego-armie). Namalowany przez gdańskiego artystę lego-świat pełen jest melancholii i aluzji do malarstwa metafizycznego (pustka, w której dominuje pojedyncza budowla, której towarzyszą zegary). Nie jest to co prawda wizja aż tak drastyczna jak "Lego. Obóz koncentracyjny" Zbigniewa Libery, niemniej jednak wymowa tych prac  jest  raczej mało optymistyczna.
Ekspozycja czynna będzie do 23 lutego 2016 r..

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito