Prezentacja grafiki w Galerii Pryzmat

 


Najnowsza ekspozycja w galerii Pryzmat w Krakowie to pokaz  grafiki studentów, absolwentów i pedagogów Katedry Grafiki Wydziału Sztuki Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie. Ta prezentacja potwierdza utrzymującą się od kilku lat tendencję do poszerzania granic grafiki, wychodzenia poza klasyczne szlachetne gatunki i powracające próby skompilowania jej z malarstwem, tkaniną, rzeźbą. Coraz chętniej graficy szukają interesujących rozwiązań wizualnych, wkraczając na tereny zarezerwowane dotąd dla rzeźbiarzy czy malarzy. Zmieniają się też podłoża prac graficznych, a artyści próbują zmierzyć się z nowymi mediami, coraz częściej preferując wyjście w trzeci wymiar. Na wystawie "Kierunek - grafika. Przystanek: Kraków. Wystawa grafiki artystycznej" jest zatem sporo obiektów, które dopiero po obejrzeniu z bliska "ujawniają" elementy graficzne. Intrygujące interakcje między grafiką a rzeźbą zauważyć można w pracy Mateusza Pigulli "Labirynt życia /śmierci" wykorzystującego druk wypukły do stworzenia swoistej instalacji modułowej - czarnego boksu z prześwitami.


Młody artysta wykonał interdyscyplinarne przejście aluzyjnie nawiązujące do przenikania się światła i mroku, ciemności i jasności. Pozostałe prace studentów częstochowskiej uczelni pokazane na ekspozycji to dzieła kobiet, młodych artystek. 

I trzeba przyznać, że są znakomite. Świeże, barwne, pomysłowe, choć nie odkrywcze. Świetne są zwisające z sufitu galerii czerwone "Sztandary" Joanny Kwaśniak dekorowane motywami wykonanymi techniką linorytu. Przypominają japońskie malarstwo na tkaninie. Równie interesujące są prace Aleksandry Lasoń (druk pigmentowy) przywodzące na myśl fakturę obrazów Jerzego Tchórzewskiego. Zwracają uwagę także monotypie Karoliny Borkowskiej, a także niezwykła "kudłata" książka "Dzieciństwo w pasiakach" Bogdana Bartnikowskiego z ilustracjami Angeliny Żaby (technika: stempel, wyszycie), maleńka pięknie ilustrowana graficznymi portretami autorstwa Kamili Kamczewskiej wytworna książeczka "Album rodzinny", przy oglądaniu której trzeba używać bawełnianych  rękawiczek. Kolejną młodą artystką, której prace graficzne zwróciły moją uwagę jest Anna Mazur i jej przyszpilona do ściany zwierzęca kompozycja dopełniająca księgę zwierząt w wierzeniach germańskich ("Bestiariusz" z wilkami pozbawionymi połowy futra, groźnie szczerzącymi zęby i śladami kości z kręgosłupa nieznanych stworów). Jest w tych pracach pasja i zawziętość, jest też dobre opanowanie warsztatu.


Na tle doskonale przemyślanych i na swój sposób klasycznych prac profesorów z częstochowskiej uczelni, studenci, a raczej studentki, prezentują się żywiołowo i atrakcyjnie. Ta krótka, trwająca zaledwie dwa tygodnie, wystawa jest ciekawie zaaranżowana, dzięki czemu widz nie tylko ogląda to co wisi na ścianach, ale też krąży wokół zawieszonych tkanin i wielkich masek lub wkracza w przestrzeń graficznego labiryntu.



Jedyna praca, której obecność budzi moje wątpliwości na tej wystawie to  "Typografia wolności?" (dwa czołgi, praca wykonana techniką litografii) Witolda Zaręby, pedagoga częstochowskiej uczelni. Zupełnie nie pasuje moim zdaniem do spójnej koncepcji wystawy. 

Wystawa czynna jest do 18 marca. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito