Posty

W błękicie wymarzonej podróży - malarstwo Izabelli Kierskiej

Obraz
Są tacy artyści, dzięki którym zmęczony i przygnębiony jesienną szarugą widz odzyskuje radość życia, relaksuje się i nabiera chęci do podróżowania, niczym zahipnotyzowany pragnąc wkroczyć w świat, który widzi w sali galerii. Do takich artystów należy krakowska malarka Izabella Kierska, która w galerii Floriańska 22 zabiera nas w "Podróż ze szkicownikiem", do krainy poetyckiej i pełnej piękna; do nasyconych błękitem miast, w których niewielkie urokliwe domki przekrzywione lekko wyglądają jakby obserwowane były z jachtu kołyszącego się na falach Morza Śródziemnego albo jak podczas sjesty, gdy oślepiające słońce roztapia kontury przedmiotów nasycając otoczenie specyficznym światłem. Tak jak na uwielbianych przez artystkę obrazach francuskich impresjonistów, których studiowała w paryskim Luwrze albo o których rozmyślała spacerując po Ogrodzie Luksemburskim. Izabella Kierska stwarza ten doskonały świat oczarowana pięknymi krajobrazami, wnętrzami i  przedm...

Szklane prowokacje Johna Morana

Obraz
John Moran w galerii SiC BWA Wrocław prezentuje swoje hiperrealistyczne rzeźby ze szkła wymierzone w podstawowe "składniki" ikonografii amerykańskiej, znanej z mediów, reklam, internetowych memów. Oglądamy więc Bin Ladena leżącego w metalowym wózku z supermarketu, widzimy małego chłopczyka siedzącego niczym martwa ofiara jakiejś współczesnej wojny, niewielką figurkę Kopciuszka o potwornej twarzy ni to staruszki ni to pijanej Złej Królowej, która zatrzymała się odurzona i nie zdążyła podciągnąć rękawka błękitnej sukni okrywającej obwisłe piersi. Największą rzeźbą prezentowaną na wystawie we wrocławskiej galerii jest współczesna wersja Piety - obrazoburczo pokazana jako kompozycja składająca się  z Klaunicy z Martwym Mężczyzną o groteskowo wypukłym, jakby ciężarnym, brzuchu. W tle na ciemnym tle widoczny jest fragment aureoli - jakby Klaunica świętą była jedynie połowicznie (aureole zwykle w ikonografii "przysługują" osobom świętym i boskim). Zatem we...

Abstrakcja zaangażowana - o malarstwie Karoliny Jaklewicz

Obraz
W krakowskiej galerii Pryzmat króluje linia. Panoszy się, zwraca na siebie uwagę, dominuje, a nawet krzyczy. Prace wrocławskiej artystki Karoliny Jaklewicz  są tu demonstracją siły hermetycznego zdawać by się mogło świata sztuki bezprzedmiotowej. Są tu co prawda też ostre i drapieżne, niemal rzeźbiarskie formy przywodzące na myśl architektoniczne struktury Daniela Libeskinda, bliskie przeskalowanym kryształom tworzącym swoiste wrota, przez które widać świat harmonijny, z delikatną liliową poświatą krainy łagodności i piękna albo też zagadkową nieznaną i niepokojącą bielą nicości... Te ostre, geometryczne formy z obrazów Karoliny Jaklewicz są niczym drzwi sezamu broniące wejścia. Idealnie piękny świat to pozór, ułuda, fałszywa perspektywa, którą widzimy, gdy zagrożenie staje się niebezpiecznie bliskie. Czarne niepokojące linie czają się w oddali, ale już   przybliżają się do wnętrza. Są niczym widziane pod mikroskopem mikroby, tyle że monstrualnie pow...

O paryskich studiach, świetle Saint Tropez, surrealistycznych kotach i martwych naturach – wywiad z Izabellą Kierską.

Obraz
Artystyczne spojrzenie: Ma  Pani za sobą paryską edukację artystyczną  (wyższy kurs rysunku Dessin d’Art oraz studia w École Nationale Supérieure des Beaux-Arts w Paryżu); dlaczego wybrała Pani właśnie taki model kształcenia i  czy różni się on zasadniczo od tego, jaki obowiązuje w Polsce ? Chciałabym też zapytać co Pani zawdzięcza paryskiej edukacji i  co Pani najbardziej przydało się w dalszej pracy twórczej? Izabella Kierska: Po ukończeniu Liceum Sztuk Plastycznych w Krakowie oczywiście starałam się o przyjęcie na krakowską ASP na Wydział Malarstwa. Niestety pomimo bardzo dobrze zdanego egzaminu nie zostałam przyjęta, a w  następnym roku nie zostałam w ogóle dopuszczona do egzaminu. I tak postanowiłam próbować szczęścia gdzie indziej. Wyjechałam do Paryża i tam, uczęszczając na wyższy kurs Dessin d’Art przygotowywałam się do egzaminu w École  des Beaux-Arts. Egzamin zdałam i zostałam przyjęta na studia. To była dla mnie duża rado...
Obraz
Lubomir Tomaszewski w Polsce jest znany głównie jako designer, twórca porcelanowych figurek i dwóch przepięknych serwisów do kawy Ina i Dorota, które były wielokrotnie nagradzane, a po latach wciąż budzą zachwyt nowoczesnymi kształtami, wspaniałymi kolorami i prawdziwie rzeźbiarskim wdziękiem. Kiedy w 1966 r. polsko-amerykański artysta, po 9 latach projektowania dla warszawskiego Instytutu Wzornictwa Przemysłowego, gdzie współpracował z takimi projektantami jak Henryk Jędrasiak, Mieczysław Naruszewicz czy Hanna Orthwein, w poszukiwaniu sławy i wolności pojechał do Nowego Jorku, był już twórcą jednoznacznie kojarzonym z  doskonałym polskim designem. W 1962 r. zdobył złoty medal na I Międzynarodowych Targach Form Przemysłowych w Paryżu, pokazując swój serwis do kawy Dorota, który po latach stanie się ozdobą kolekcji Victoria&Albert Museum w Londynie. Jego pracami zachwyciła się w latach 60. Aileen O. Vanderbilt, prezes Rady Amerykańskiej Sztuki i  Rzemiosła...

"Obrazom nadaję eteryczności i lekkości" - wywiad z Lubomirem Tomaszewskim

Obraz
Artystyczne spojrzenie: Rzeźba, malarstwo, ceramika – która z tych dziedzin jest dla Pana najważniejsza?    Lubomir Tomaszewski: Niezależnie od tego jakich form wyrazu używam – rzeźby, malarstwa, ceramiki – najważniejsze jest dla mnie, aby przekazać w twórczości siebie jako człowieka. Co jest mi najbliższe? To trudno orzec. Z dziedzinami mojej twórczości jest tak jak z dziećmi; jak ma się trójkę, to które kocha się najbardziej? Wszystkie kocha się jednakowo. Uwagę koncentruje się w danym momencie na tym, które jest najbliżej nas, które nas w danym momencie absorbuje. I tak jest też ze mną. Pracując nad trzema wymiarami (rzeźbami czy porcelanowymi figurkami) oddaję się temu bezgranicznie. Ale gdy tworzę obrazy ogniem i dymem również zatracam się i oddaję całego siebie. Natomiast prawdą też jest, że już  kiedy miałem kilka lat i usłyszałem od  wuja: „Lubek, ty jesteś urodzonym rzeźbiarzem”, to te słowa zapamiętałem na całe życie. Artystyczne spojrze...

„Nie opowiadam o harmonii tego świata” – wywiad z wrocławską artystką Karoliną Jaklewicz

Obraz
W cyklu Wywiad z artystą - Karolina Jaklewicz Artystyczne spojrzenie: Pani najnowsza wystawa w krakowskiej galerii ZPAP „Pryzmat” pokazuje prace abstrakcyjne, niezwykle minimalistyczne i oszczędne, a jednak budzące w odbiorcy przyjemność swoją „czystą i piękną formą”. Zastanawiam się, jak to się stało, że zainteresowała Panią abstrakcja? Karolina Jaklewicz: To nie ja zainteresowałam się abstrakcją, tylko abstrakcja mną. Może zbyt długo stałam na wietrze i nadmorski pejzaż stał się trzema prostokątami. Skondensował się i tak już zostało. Zostało mi kondensowanie rzeczywistości do granic języka geometrii. A wspomniana przez Panią "czysta i piękna forma" wcale nie jest tak przyjemna jak może się wydawać. To pierwsze wrażenie, potem robi się mniej miło. Bo nie opowiadam o harmonii tego świata, ale o jego pęknięciu i dekonstrukcji. O tym do czego doprowadzają prawdy jedynie słuszne. Posługiwanie się formami abstrakcyjnymi nie wyklucza tej sztuki z dialogu ...