Nowe wystawy w MOCAK-u


 29 października otwarte zostaną dla publiczności nowe wystawy w krakowskim MOCAK-u. Tym razem bez tradycyjnego uroczystego wernisażu, z zachowaniem reżimu sanitarnego. Będzie można zwiedzać pięć ekspozycji."Artyści z Krakowa. Generacja 1950-1969" w Budynku A na poziomie 0, to trzecia odsłona cyklu prezentacji rozpoczętej w 2015 roku. Artyści:
Bogdan Achimescu,Bogusław Bachorczyk,Zbigniew Bajek,Andrzej Bednarczyk,Tamara Berdowska,
Tadeusz Boruta,Robert Bubel,Halina Cader,Marek Chlanda,Marek Chołoniewski,Ignacy Czwartos,
Wojciech Ćwiertniewicz,Marta Deskur,Alek Janicki,Krzysztof Klimek,Stanisław Koba,Wojciech Kopczyński,Piotr Lutyński,Krystyna Orzech,Marcin Pawłowski,Lech Polcyn,Artur Przebindowski,Adam Rzepecki,Zbigniew Sałaj,Łukasz Skąpski,Jacek Sroka,Grzegorz Sztwiertnia,
Artur Tajber,Tomasz Jerzy Vetulani,Wojciech Wilczyk,Alicja Żebrowska.
Prezentowanych twórców łączy specyfika czasu, w którym dorastali. Realia PRL-u wymusiły na nich wyznaczenie osobistej wolności. Dochodzono do niej przez kontestatorskie działania, skandale, czy też postawy outsiderskie, dystans do świata, poszukiwania w obrębie mistycyzmu i transcendencji. Dla wielu z tych artystów ma znaczenie czas studiów w krakowskiej Akademii, kiedy musieli się zderzyć z tradycją uczelni – przyjąć jej zasady lub się im przeciwstawić. Kolejnym wyzwaniem była konieczność ustosunkowania się do filozofii sztuki przekazywanej przez wykładowców, między innymi Janinę Kraupe-Świderską, Jerzego Nowosielskiego, Zbigniewa Grzybowskiego, Mieczysława Wejmana. Jednak wspólnota doświadczeń, współdzielenie pracowni, praca dydaktyczna na ASP i Uniwersytecie Pedagogicznym, przynależność do związków nie ukształtowały jednorodnego środowiska artystycznego.W towarzyszącej wystawie polsko-angielskiej publikacji, planowanej na początek listopada 2020 roku, znajdą się teksty kuratorów, Marii Hussakowskiej, Agnieszki Jankowskiej-Marzec i Sebastiana Stankiewicza kreślące lokalny kontekst prezentowanej sztuki. Druga część obejmować będzie biogramy artystów, zdjęcia pracowni oraz reprodukcje dzieł prezentowanych na wystawie. Uzupełnieniem będą odpowiedzi twórców na pytania: „Czy inspiruje Cię tradycja Krakowa? Jeśli tak, to w jaki sposób odzwierciedla się to w twoich pracach?” oraz „Jakie powinny być zadania sztuki?”. Ostatnie z nich zostało zadane przez Mieczysława Porębskiego w związku z I Wystawą Sztuki Nowoczesnej w Pałacu Sztuki w 1948 roku.





Druga z ekspozycji poświęcona twórczości Mariana Eile "Artysta i redaktor" w budynku A na poziomie 0, to prezentacja niezwykłej osobowości związanej z pismem Przekrój.

Wystawa Mariana Eilego wpisuje się w cykl prezentujący krakowskich twórców, którzy równocześnie realizowali się w mediach opartych na słowie i obrazie. Dotychczas odbyły się pokazy prac Krzysztofa Niemczyka i Wiesława Dymnego. Celem serii jest przypomnienie twórców – częściowo zapomnianych – których osobowość miała wpływ na życie kulturalne Krakowa. Marian Eile jest w tej grupie postacią najwybitniejszą. Jego działalność była najbardziej różnorodna i nowatorska. A talent redaktorski ujawniony w „Przekroju” zapewnił temu pismu ogromną popularność w całym bloku wschodnim; Josif Brodski nauczył się polskiego, żeby czytać ten krakowski tygodnik. MOCAK zakupił wszystkie numery „Przekroju” z lat redagowania go przez Eilego. Posiadamy również w archiwum obszerny zbiór jego projektów do „Szpilek”.Wystawa będzie się dzielić na kilka tematów. MOCAK ma w Kolekcji kilkadziesiąt obrazów Eilego i zamierza zaaranżować największą indywidualną wystawę Mariana. Malowanie było jego wielką pasją prywatną, której nigdy nie promował na łamach swojego pisma. Dla wielu miłośników „Przekroju” ta ekspozycja niewątpliwie będzie zaskoczeniem. Główny nurt malarstwa Eilego ma charakter ekspresyjno-abstrakcyjny. W okresie wczesnym budowały go wyważone gmatwaniny kreseczek, w okresie późniejszym – optymistyczne zderzenia barwnych plam. Marian był wielbicielem i polskim ambasadorem Picassa. Nie tylko lansował go w „Przekroju”, ale również z zapałem podrabiał i podpisywał te obrazy jego nazwiskiem.


Trzecia z wystaw "Marcin Berdyszak. Koła obłędu" wpisuje się w serię indywidualnych pokazów artystów związanych z kolekcją MOCAK-u, przybliża sylwetkę twórcy rzeźb, instalacji, obiektów, zajmującego się też twórczością multimedialną. Ekspozycja czynna będzie w Galerii Alfa. 

Na wystawie prezentowane będą trzy instalacje: Wielorównaniowy model sprawy Iana Rossa Baughmana, Rewitalizacja „Błędnego koła” Jacka Malczewskiego (Kolekcja MOCAK-u) oraz Le danse macabre de terrorisme. Najważniejszym aspektem prac Marcina Berdyszaka jest postać ludzka, kontekstualizowana poprzez strój, pozycję, rekwizyty i otoczenie. Powiązania między dwoma pierwszymi dziełami są budowane za pomocą wykorzystanych w nich manekinów. Tematem trzeciej pracy jest dialog, jaki człowiek – terrorysta – nawiązuje z przedmiotem.

Wielorównaniowy model sprawy… to grupa prawie identycznych postaci, ale zaopatrzonych w różne rekwizyty. Punktem wyjścia do stworzenia tej instalacji były: zdjęcie zrobione podczas wojny domowej w Rodezji przez amerykańskiego fotoreportera oraz tekst Jana Kosidowskiego o etyce w tym zawodzie. Odpowiedzialność za zbrodnię wojenną ponosi nie tylko ten, kto używa broni, ale także ten, który ukrywa fakty, lub manipuluje dokumentacją fotograficzną.

Rewitalizacja „Błędnego koła”… to układ postaci o odmiennych pozycjach życiowych, wykonywanych zawodach i pełnionych funkcjach. Jesteśmy różni nie z racji bycia ludźmi, ale z racji kontekstu życiowego. Bliskość ma w tym przypadku wymiar negatywny: przedstawione osoby są sobie obce, ale rzeczywistość zmusza je do zajęcia miejsca we wspólnej przestrzeni. Celowe i ostentacyjne odniesienie do obrazu Malczewskiego jest pewnego rodzaju sugestią, czy też dopowiedzeniem przekazu, że żyjemy w układzie sztucznie wygenerowanych odmienności. Różnicujemy się tak, że powoduje to rodzaj społecznego obłędu.

Le danse macabre… ukazuje tajemniczą symboliczną relację między człowiekiem i bronią. Okrąg wyraża uwikłanie człowieka w tę relację oraz czas do namysłu poprzedzający podjęcie działania. Poza znana z reklam broni sugeruje, że ukazana postać najprawdopodobniej po nią sięgnie.

Prace Marcina Berdyszaka mają w sobie egzystencjalną gorycz wynikającą z tego, że człowiek nie jest samodzielny, tylko pozostaje uzależniony od zajmowanej pozycji, historii i innych kontekstów determinujących jego życie. Jest więźniem tego, na co nie do końca ma wpływ, z czego nie do końca zdaje sobie sprawę.


Czwarta wystawa to "Pieśni ostateczne" Pawła Althamera i Artura Żmijewskiego. To wybór 20 kolaży z lat 2017-2019, wykonanych przez artystów wywodzących się z pracowni Grzegorza Kowalskiego, którzy debiutowali w latach 90.XX w. Ekspozycja czynna będzie w Galerii Beta. 

Kolaże zbudowane są z fragmentów wyciętych z książek – począwszy od erotycznych i pornograficznych publikacji Taschena przez albumy przyrodoznawcze i anatomiczne po atlasy historyczne i naukowe. Wielowarstwowe, malarskie prace mają wyraźną fakturę, barwę i gęstą kompozycję. Wojna, Shoah, cierpienie, erotyka to niektóre z wątków pojawiających się na wystawie. Żaden z nich nie dominuje. Zupełnie nie ma polityki, do której artyści przyzwyczaili publiczność przez lata walki na polu sztuki krytycznej. Nie ma też wezwań do zrywu czy opiewania rewolucji. Zamiast tego pojawia się refleksja o poezji i sztuce.

Artyści, absolwenci pracowni Grzegorza Kowalskiego, oddani idei Formy Otwartej Oskara Hansena, debiutowali w latach 90. Od tamtego czasu wpisują się w kanon sztuki polskiej i światowej. Od ukończenia studiów w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie pozostają w kontakcie, przyjaźnią się, wystawiają razem i współpracują. Podczas wspólnej rezydencji w Japonii rozpoczęli cykl prac na papierze, z wykorzystaniem tuszu i stempli, a od 2017 roku tworzą kolaże odwołujące się do dzieł poetów. Inspirują się między innymi Czesławem i Oskarem Miłoszami, Paulem Celanem, Stanisławem Grochowiakiem, Rafałem Wojaczkiem.





Piąta wystawa to pokaz twórczości studentów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, z pracowni rzeźby i pracowni interdyscyplinarnej "Antropocen". Wystawa czynna będzie w Galerii Re. 

Te obiekty, fotografie, wideo oraz instalacje są inspirowane terminem „antropocen” – głównym tematem tegorocznego Open Eyes Economy Summit. W 2000 roku Paul Crutzen, holenderski chemik i meteorolog, laureat Nagrody Nobla, ukuł taką nazwę dla obecnej epoki geologicznej. „Antropocen” określa świat, którego ekosystem został – najprawdopodobniej nieodwracalnie – zmieniony przez człowieka. Równocześnie jednak właśnie w tej epoce człowiek zaczyna uświadamiać sobie niepokojące skutki swojej działalności. Przestajemy traktować przyrodę jako samonaprawiający się mechanizm. Już wiemy, że wymaga ona naszego wsparcia i troski.

Prezentowane na wystawie prace wyrażają niepokój oraz utratę poczucia bezpieczeństwa w związku z prognozowaną katastrofą klimatyczną. Natura nie wytrzymuje już ludzkich ambicji i ingerencji. Dlatego artyści próbują wygenerować jej symulację – postprzyrodę, twór odporny na ekspansywność człowieka.

Wszystkie nowe wystawy będzie można oglądać do marca 2021 roku.  

(inf. pras.) 

Foto: mat.pras. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito