Ceramiczne damy w Cavaletto


Do Karpacza ciągną ostatnio prawdziwe tłumy. Aby wjechać na Śnieżkę ustawiają się w tym roku gigantyczne kolejki. Jednak górskie szlaki, piękno przyrody, doskonałe powietrze i urokliwe zakątki  nie są  jedynym co przyciąga turystów. O świątyni Wang w Karpaczu Górnym i Muzeum Zabawek imienia Henryka Tomaszewskiego w Karpaczu Dolnym pisałam już wielokrotnie. Dotąd jednak nie prezentowałam miejsca, które znajduje się na trasie do Osiedla Skalnego, cichego, ekskluzywnego, pełnego pensjonatów i stromych ścieżek wiodących do Schroniska nad Łomniczką (a dalej szlakiem na Śnieżkę) albo w kierunku na Krucze Skały. 
Mam tu na myśli galerię sztuki współczesnej Cavaletto, która  działa od 2 lat i znajduje się na terenie kompleksu hotelowego Sandra Spa Karpacz, do którego dojść można, ruszając spod znajdującego się w centrum miasteczka Muzeum Sportu i Turystyki, w dół, mijając pełen kwiatów skwerek z ławeczkami. Naprzeciw znajduje się  drewniana kompozycja rzeźbiarska przedstawiająca siedem krzyczących głów, którą warto obejrzeć. Wchodząc na teren Aquaparku, mijamy inny zespół rzeźb i idąc dalej natrafiamy na taras kolumnowy mieszczący recepcję, a na lewo pełną obrazów galerię Cavaletto, prowadzoną przez Joannę Pędlowską. Opisuję to tak szczegółowo, bo niestety zapytani przeze mnie mieszkańcy i turyści nie bardzo umieli wskazać mi właściwą drogę. Niektórzy wręcz upierali się, że szukam nie galerii, ale Muzeum Zabawek, znajdującego się w zupełnie innym kierunku, w budynku po dawnym dworcu kolejowym. Któż jeszcze pamięta, że do Karpacza można było niegdyś przyjechać pociągiem? Teraz z Wrocławia kursują wygodne autokary Flixbusa. Można też przyjechać samochodem. 
W galerii Cavaletto sporo jest dzieł, które przykuwają wzrok zwiedzającego.


Są tu i machiny latające namalowane przez Jarosława Jaśnikowskiego (prócz obrazów jest tu także rysunek tego artysty), kontrowersyjnie satyryczne bajecznie kolorowe obrazy Jacka Lipowczana, egzotyczne portrety kobiece Marcina Mikołajczaka, wielkie obrazy Renaty Brzozowskiej (w drugiej połowie sierpnia otwarta zostanie wystawa jej najnowszego malarstwa), a także ekspozycja wybranych prac artysty Grzegorza Leona Piotrowskiego. Oprócz obrazów przedstawiających pejzaże, na ścianach wiszą rysunki tuszem powstałe w ostatnich miesiącach, w trudnych czasach gdy nasz świat skurczył się do najbliższego otoczenia, a wielu artystów zamkniętych w swoich domach, mieszkaniach czy pracowniach starało się tworzyć mimo wszystko. Ta atmosfera stłamszenia, ściśnięcia, poruszania się na niewielkiej przestrzeni, odczuwalna jest w rysunkach Grzegorza Piotrowskiego. Lapidarne, wyrafinowane i nasycone szczególnym introwertycznym klimatem prace zdają się pokazywać skondensowaną atmosferę miejsca, w którym dom i  symbolicznie zasygnalizowany ogród czy las ograniczony do kilku zaledwie drzewek wypełniają te niewielkich rozmiarów dzieła.

 

Starannie oprawione rysunki przyciągnęły turystów, którzy jak ja trafili tu chyba przypadkiem i tak się zachwycili jedną z prac, że chcieli ją kupić. W niektórych z tych prac  Grzegorza Piotrowskiego żywioł kobiecości odczuwa się wręcz namacalnie, choć pełne zmysłowości subtelnie naszkicowane kształty kobiece są tu jedynie projekcją wyobraźni odbiorcy. Jednak mnie najbardziej zachwyciły prace ceramiczne, w tym oryginalne kafle z widokami natury oraz ceramiczne damy niewielkich rozmiarów. 



Oczywiście damy te są przedstawione przez artystę w sposób znacznie bardziej sensualny - składają się z wyrafinowanych linii o niemal secesyjnym przebiegu. Kobiece sylwetki wypełniają ceramiczne talerze i są tematem przedstawień  przypominających antyczne posążki, które w galerii ustawiono na pomysłowych pustych postumentach, dzięki czemu ich lekkość i kruchość jest jeszcze bardziej zaakcentowana. Erotyzm tych maleńkich skulonych, siedzących lub leżących w różnych pozach figurynek, ewokuje sporą dozę erotyzmu, tym bardziej że głowy zaznaczone są tylko szkicowo (lub w ogóle ich nie ma i zastąpione są jedynie włosami luźno spływającymi w prostych pasmach, co przywodzi na myśl słynną "Czeszącą się" Władysława Ślewińskiego), a zainteresowanie twórcy skupia się na nagim smukłym kobiecym ciele. Ta wystawa jest niewielka, ale pełna ukrytej energii, stłumionej uczuciowości i czysto zmysłowej urody. Zarówno pejzaże wykonane techniką akrylową jak i rysunki tuszem czy niewielkie rzeźby ceramiczne naprawdę robią wrażenie i może przez ograniczoną przestrzeń galerii zmuszają widza do dokładnego przyjrzenia się im z uwagą. Intrygująca ekspozycja artysty, z którego twórczością muszę przyznać zetknęłam się po raz pierwszy i to ze szczególną przyjemnością. Z pewnością zdjęcia , które zrobiłam ani fotografie w katalogu, który dostępny jest w galerii nie oddają nawet w połowie urody tych prac.

Wystawa czynna będzie do 20 sierpnia. Wstęp wolny.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito