„Rolą artysty jest kreowanie rzeczywistości” – wywiad z Andrzejem i Teresą Wełmińskimi
Artystyczne spojrzenie: W październiku w galerii Floriańska 22 będzie można
obejrzeć Państwa prace – obrazy, rysunki, instalacje, obiekty. Czy tradycyjna
przestrzeń galerii będzie dużym wyzwaniem dla twórców prezentujących się
głównie na scenie teatralnej? Czy ta ekspozycja będzie rodzajem sceny
teatralnej? Czy mogą Państwo zdradzić, czego widzowie mogą się spodziewać na
Floriańskiej? Czyżby teatru w galerii?
Teresa Wełmińska: Nasze prace wystawiane bywają nie tylko na scenach. Na początku tego roku
w galerii Studio Tommaseo w Trieście prezentowaliśmy instalację Esse est percipi, później w Londynie w
POSK Gallery odbyła się wystawa Suspension
Condition.
Andrzej Wełmiński: W galerii Floriańska 22 zamierzamy rozłożyć instalację (składającą się z
kilku elementów), a rysunki i fotogramy będą stanowiły dodatkowy komentarz. Wystawa
odnosi się do spektaklu Kometa i
ogniskuje się na wybranych i istotnych
wątkach. Jednym z nich jest tytułowa Urania,
innym Noc Wielkiego Sezonu. Koncepcja
jest dostosowana do przestrzeni galerii. I nie jest to scena post factum, ale
raczej inny, nowy aspekt tych samych tematów, nie tylko ślad czegoś co było,
ale też powstawanie czegoś nowego... Nasze realizacje teatralne czy
performatywne mają ścisły związek z działalnością w obszarze tzw. sztuk
wizualnych; jedne i drugie przekraczają
granice wyznaczone dyscypliną i są w stanie dowolnie się mieszać...
Niejednokrotnie obiekty należące do tzw.
gatunku sztuk wizualnych znajdują się na scenie
i odwrotnie – przedmioty ze spektakli wiodą swoje kolejne odsłony jako
obiekty stricte ekspozycyjne. Możemy zapewnić, że wystawa będzie miała też
charakter czasoprzestrzenny...
Artystyczne spojrzenie: Czym jest dla Państwa teatr, zwłaszcza teatr po Kantorze?
Czy duch Tadeusza Kantora wciąż porywa współczesną publiczność?
Andrzej Wełmiński: Teatr Cricot 2 łączył
artystów o podobnej postawie artystycznej. Główną przesłanką tego teatru była
jego autonomia. Jedną z kardynalnych zasad tego teatru było rozumienie utworu
teatralnego w kategoriach dzieła sztuki (w przeciwieństwie do powszechnego
rozumienia teatru jako funkcji literatury).
Nasze utwory performatywne i teatralne wychodzą z tego
samego założenia – rozumienia teatru w
kontekście całości zjawisk artystycznych, ale budowane są na odmiennych
przesłankach niż dzieła Tadeusza Kantora. Udało nam się zrobić ponad 25
własnych spektakli, a także sporą ilość realizacji studyjnych czy też
warsztatowych. Każdy z nich powstał we współpracy z innymi zespołami, z innych
przyczyn i z odmiennych założeń. Często
stosujemy zderzenia różnych
konwencji teatralnych i wprowadzamy rozwiązania przełamujące powszechnie
stosowane sposoby narracji.
W naszych spektaklach
wyróżnić można różne typy i grupy aktorów i wykonawców: chór, orkiestra, narrator,
animatorzy obiektów, manipulatorzy przestrzeni, aktorzy. Wszystkie elementy współpracują ze sobą w ścisłej
zależności i tworzą jednolitą całość.
Teresa Wełmińska: Teatr to żywy proces,
podczas którego zachodzą nieustające sprzężenia zwrotne. W teatrze, który jest nam bliski i którym się zajmujemy, wszystkie elementy
są równie ważne i współgrają ze sobą. Dlatego aktor nie może być obojętny wobec
pozostałych jakości, które przecież wszystkie razem stwarzają jednorodne
dzieło.
Artystyczne spojrzenie: Jakie są źródła inspiracji Państwa
twórczości? Czy dzieła literackie takich pisarzy jak choćby Bruno Schulz wciąż
mogą być atrakcyjne dla współczesnego widza, a dla ludzi teatru czy ciągle są
pełne interesujących treści?
Andrzej Wełmiński: Nasze realizacje nie
są ilustracjami tekstów, tym bardziej adaptacjami, nawet kiedy odwołujemy się
do konkretnego dzieła literackiego Kafki, Schulza, Grabińskiego.
Na istniejące teksty nakładają się nasze aktualne treści, znaczenia i
komentarze, które są w stanie ewokować
nowe, inne, paralelne wyobrażenia i metafory. Twórczość Bruno Schulza jest
fascynująca poprzez swoja poetykę, mitologizację i sensualizm, tam ciągle
drzemią pokłady nieodkrytych możliwości.
W przypadku dwóch naszych spektakli odnoszących się do Bruno Schulza
inspiracją były sploty jego twórczości (i to zarówno pisarskiej, ale przede
wszystkim plastycznej) z rzeczywistością jego życia. Spektakle inspirowane twórczością i życiem
Bruno Schulza, odwoływały się zarówno do piękna jego prozy, sytuującej się na
granicy realizmu magicznego, groteski, ekspresjonizmu, a także oryginalności
erotycznych wizji plastycznych jego grafik i rysunków...
Kiedy i jakich okolicznościach zetknęli się Państwo z
twórczością Schulza i czy najpierw były to jego teksty literackie, czy plastyczne?
Andrzej Wełmiński: Są takie dzieła literackie, do których często wracamy. W kolejnych etapach życia odkrywają się przed nami
inne aspekty tych utworów i potrafimy odczytywać z nich aktualne treści i
znaczenia. Proza Bruno Schulza jest dla mnie
jedną z takich pozycji. Po raz pierwszy zetknąłem się z jego literaturą
jako nastolatek. W 1973 roku został wydany tom jego pism opatrzony przedmową Artura
Sandauera; mam ten egzemplarz do dzisiaj
i często z niego korzystam. Księga listów w opracowaniu Jerzego Ficowskiego
ukazała się w 1975 roku i zawierała reprodukcje rysunków Schulza. W latach 70– tych
miałem możliwość zobaczenia oryginalnych cliche-verre Xięgi Bałwochwalczej wystawianych w Londynie.
Artystyczne
spojrzenie: Absurd, ironia, groteska wciąż obecne są w Państwa twórczości. Czy
jest to sposób radzenia sobie z okrucieństwami i banalnościami dnia
codziennego?
Andrzej Wełmiński: Niepewność, kryzysy,
zawirowania, fałszywe fakty, symulacje i manipulacje są domeną naszej
realności. Absurd, ironia, groteska są wszechobecne w świecie, w którym żyjemy.
Czasami wystarczy tylko wypreparować ten czy inny element z samej rzeczywistości, by zaistniał on samodzielnie i nabrał większej mocy oddziaływania.
Czasami wystarczy tylko wypreparować ten czy inny element z samej rzeczywistości, by zaistniał on samodzielnie i nabrał większej mocy oddziaływania.
Nie, na pewno nie jest to metoda terapeutyczna, która może ułatwić radzenie
sobie z okrucieństwami i absurdem
rzeczywistości. Jest to raczej samoświadomość.
W naszych utworach sytuacje banalne, często przedstawione w komicznym
świetle, przeradzają się w tragedię. Farsa i parodia przeplata się z satyrą
pełną okrutnych akcentów. Ich
rzeczywistość jest zagadkowa, wieloznaczna i tajemnicza.
Artystyczne
spojrzenie: W swojej twórczości odwołują się Państwo do estetyki
surrealistycznej; czy ten kierunek najlepiej oddaje Państwa indywidualne
artystyczne "obsesje"? Co jest tak interesującego w dziełach np. Rene
Magritte'a?
Andrzej Wełmiński: Odwołujemy się nie tylko do
surrealizmu. W naszych pracach prowadzimy
nieustanny dialog z różnymi artystami. Można w nich odnaleźć odniesienia do
rozmaitych zjawisk artystycznych. Czerpanie ze starych źródeł jak z magazynu
motywów ma kapitalne znaczenie. Niewątpliwie surrealizm był kierunkiem, który
odbił ogromne piętno na myśleniu współczesnym. Poza tym był nie tylko stylem
sztuki, ale przede wszystkim ruchem społecznym obejmującym swoim zakresem różne
obszary ludzkiej działalności...
Odwołania do twórczości Rene Magritte'a z pewnością można wytropić w
różnych naszych realizacjach. Jego obrazy to pułapki, jakie zastawia na widza,
paradoksy, od których nie można się uwolnić...
Teresa Wełmińska: W spektaklu Limbo jest scena pt. Golkonda. To baletowo wokalna scena
rozgrywająca się w lesie, w której pulsujący ruch aktorów wziął się właśnie z
obrazu Magritte’a. Wystawa w galerii Floriańska 22 też ma elementy związane z twórczością tego
malarza.
Artystyczne
spojrzenie: Jaka jest rola artysty we współczesnym świecie – czy jest jedynie
biernym obserwatorem, czy też ma on możliwości zmiany postrzegania
rzeczywistości przez zwykłych ludzi? Czy status artysty dziś już się trochę nie
skomercjalizował? Czy da się żyć ze sztuki, nie narażając się na wielkie
kompromisy?
Andrzej Wełmiński: Rolą artysty jest
kreowanie rzeczywistości. W trakcie naszego życia przyjmujemy różne role; rola
artysty to jedna z nich, nie jedyna i nie zawsze ją odgrywamy.
Teresa Wełmińska: Czy sztuka jest w
stanie wpływać na sposób postrzegania rzeczywistości? Z pewnością obcując z niektórymi dziełami
sztuki osiągamy ten specyficzny stan ducha, w którym wydaje się, że unosimy się
parę centymetrów nad ziemią. A jak postrzegalibyśmy rzeczywistość bez sztuki?
Bez muzyki? Co by się robiło w filharmoniach? Może by ich nie było? A o czym
byśmy rozmawiali, gdyby nie było filmów?
Arcydzieł renesansu? Baroku? Mony Lizy? Chopina? Może da się wyobrazić jakąś
rzeczywistość bez sztuki, ale z pewnością nie jest to nasza rzeczywistość...I z
pewnością dzięki oddziaływaniom dzieł sztuki świat bywa lepszy...
Andrzej Wełmiński: Co do kwestii życia
ze sztuki: pewnie dla każdego przypadku różnie to wygląda i nie można tu
niczego generalizować i sprowadzać do wspólnego mianownika. Umiejętność
stworzenia zapotrzebowania na swoją sztukę jest sama w sobie dużą sztuką i nie
każdemu się to udaje...
Artystyczne
spojrzenie: Co jest impulsem do tworzenia Państwa prac? Literatura, wydarzenia
z życia codziennego?
Andrzej Wełmiński: Utwory są zawsze wynikiem
jakiejś konieczności; w innym razie nie warto byłoby ich robić. Rozmaite
impulsy dały początek poszczególnym naszym pracom. Czasem trudno je
wypreparować, bo nie są oczywiste. Najsilniejsze impulsy to te, które pojawiają
się samoistnie, niezależnie od naszej woli; może to być tzw. wizja, olśnienie,
sen, coś co nam się objawia, co nas spotyka.
Teresa Wełmińska: Realność i fikcja są
ze sobą ściśle związane i splątane, dlatego realne wydarzenia na równi z
historycznymi obrazami, opowieściami, mitami tworzą skomplikowaną sieć znaczeń i dają szansę generowania wciąż nowych
i niezależnych sensów i interpretacji. Co jest zawsze bardzo inspirujące.
Artystyczne
spojrzenie: Jako aktorzy związani z Teatrem Cricot 2, uważani są Państwo za
kontynuatorów myśli teatralnej Tadeusza Kantora, czy to nie jest trochę
przytłaczające z punktu widzenia niezależnych przecież artystów, mających swoje
własne doświadczenia twórcze?
Andrzej Wełmiński: Kreujemy dzieła w
oparciu o własne koncepcje i staramy się zachować niezależność w tym co robimy,
biorąc za to pełną odpowiedzialność. Staramy się nadawać sens i znaczenie
naszym utworom. Poprzez to co robimy staramy się uzasadnić swój własny sens
(albo przytłumić bezsens).
Teresa Wełmińska: Kontynuowanie to
wykonywanie dalszej części rozpoczętej działalności. Uważam, że nie kontynuujemy teatru Tadeusza Kantora. Uprawiamy swoją
działalność, ale jest oczywistym, że nie
istnieje czas przyszły bez czasu przeszłego, więc ten ostatni ma
niezaprzeczalny wpływ na to, co po nim następuje.
Andrzej Wełmiński: Poza tworzeniem
nowych realizacji prowadzimy działalność dydaktyczną, przekazując wiedzę z
wypracowanej perspektywy postrzegania sztuki i całej kultury. Jako
kontynuatorzy myśli teatralnej Tadeusza Kantora od wielu lat współpracujemy z
uczelniami teatralnymi i artystycznymi w różnych rejonach świata, propagując
wiedzę o teatrze Cricot, prowadząc wykłady i warsztaty dotyczące historii,
teorii, ale przede wszystkim praktyk scenicznych teatru Cricot 2.
Nauczanie jest jednym z naszych naczelnych zajęć. Jest ono częścią naszej
twórczości i traktujemy je jako sztukę. Staramy się przedstawiać zjawisko
teatru Cricot jako fenomen w skali światowej. Nie jako zjawisko jednorazowe i
nie jako skostniałe idee, ale punkt wyjścia dla nowych poszukiwań i rozwiązań.
Artystyczne
spojrzenie: Podróżują Państwo ze swoimi pokazami po całym świecie, czy
jest jakaś różnica w postrzeganiu Państwa twórczości za granicą w porównaniu z
tym, jaki jest odbiór w Polsce?
Andrzej Wełmiński: Jeżeli jest różnica
to ilościowa. Realizujemy wiele projektów
za granicą. Zawsze staramy się nadawać naszym utworom wymiar uniwersalny, używając
języka zrozumiałego dla odbiorców różnych kultur, generacji, przekonań.
Bardzo często zapraszamy lokalnych artystów do partycypacji.
Jest to bardzo ciekawe, gdyż spektakle ewoluują i zmieniają się w
zależności od lokalizacji i uczestników. I dzięki temu żyją...
Teresa Wełmińska: W Mediolanie nasz
zespół powiększył się o dziesięciu aktorów włoskich. Pracowaliśmy z tymi
artystami w formie warsztatu przez cztery dni poprzedzające premierę. Spektakl
zyskał dzięki temu kolejne sceny i osiągnął
nową dynamikę. Wszystkim towarzyszył niezwykły entuzjazm.
Artystyczne
spojrzenie: Dlaczego Państwa wystaw nie można obejrzeć w najbardziej chyba
oczywistym miejscu w Krakowie jakim jest Cricoteka? Brak zainteresowania?
Andrzej Wełmiński: To pytanie powinno
być skierowane nie do nas, ale do dyrekcji tej instytucji. Ale nie jest tak
źle: w trakcie trzydziestoletniej niemalże historii po przeobrażeniu Cricoteki
z Ośrodka Teatru Cricot w Muzeum Tadeusza Kantora byliśmy zaproszeni
trzykrotnie do przeprowadzenia warsztatów teatralnych, raz moje prace były
wystawione w ramach zbiorowej wystawy Biel
kolorem śniegu i aż jeden raz mieliśmy możliwość zaprezentować nasz
spektakl na sali teatralnej Cricoteki.
Artystyczne
spojrzenie: Wystawa w galerii Floriańska 22 zatytułowana będzie „Urania”. Co
oznacza ten tytuł? Mnie kojarzy się z
mitologiczną muzą, córką Zeusa i Mnemosyne, patronką astronomii i geometrii…
Andrzej Wełmiński: Uranię – muzę astronomii i geometrii, przedstawiano zazwyczaj jako kobietę
trzymającą cyrkiel i kulę (gwiezdny globus).
Tutaj Urania to neon kina. Ten neon odnosi się do kinoteatru istniejącego na
początku XX w. w Drohobyczu, którego właścicielem był Izydor Schulz. Jego młodszy
brat, Bruno, spędzał wiele godzin oglądając czarno - białe filmy (zachwycały go
przede wszystkim animowane filmy Walta Disneya).
Wystawa URANIA Andrzeja i Teresy Wełmińskich otwarta zostanie 4 października w galerii Floriańska 22 w Krakowie.
Komentarze
Prześlij komentarz