"Dialoguję ze starymi mistrzami"- wywiad z krakowską artystką Mirą Skoczek-Wojnicką.


W cyklu  Wywiad z artystą - Mira Skoczek-Wojnicka.




Artystyczne spojrzenie: Jakie były początki Pani twórczości? Kiedy powstały pierwsze prace?



Mira Skoczek-Wojnicka: Oczywiście zawsze rysowałam, jak pamiętam, to od dzieciństwa; potem typowe kształcenie - Liceum Plastyczne w Krakowie, Akademia Sztuk Pięknych też w Krakowie; zatem trudno określić, kiedy powstały pierwsze prace. Może inaczej, pytanie powinno brzmieć – kiedy powstały według mnie pierwsze ważne, te z których byłam na tamten okres zadowolona? I tu pamiętam maleńką pracę, z czasów liceum, na papierze, mix rysunku i monotypii, którą pochwalił prof. Rodziński (byłam wtedy zachwycona). Pamiętam pierwszą grafikę na ASP – w pracowni prof. Andrzeja Pietscha. Była to mała grafika z pejzażem, mocno przekształconym, grubo i mięsiście trawiona, byłam z niej dumna. No cóż, początkujący artysta bywa próżny.



Artystyczne spojrzenie: Zajmuje się Pani zarówno malarstwem jak i grafiką, która jest bliższa Pani sercu? W jakiej technice chętniej Pani pracuje?



Mira Skoczek-Wojnicka: Prawie przez 10 lat, po ukończeniu wydziału grafiki warsztatowej, uprawiałam tylko grafikę i rysunek. Malowałam może 1-2 obrazy na rok. Niestety robienie grafik warsztatowych wymaga odpowiedniego miejsca – kwaszarni, prasy do odbijania itd., oraz co najważniejsze dużej ilości czasu, bo taka jest technologia. Obecnie w zasadzie maluję, rysuję oraz robię grafiki cyfrowe. Nie sądziłam, że malarstwo  będzie dla mnie tak istotne i tak całkowicie zmieni mój stosunek do wagi pomiędzy ukochaną grafiką, a malarstwem.


Artystyczne spojrzenie: Jakie impulsy oddziaływują na Pani twórczość – życie codzienne, podróże?



Mira Skoczek-Wojnicka:Wszystko może być impulsem, obejrzane przez przypadek zdjęcie w gazecie, coś w internecie, stare fotografie, cokolwiek. Ale oczywiście podróże tak, zmiana miejsca, klimatu, nastroju jest dużym bodźcem do wymyślenia nowego obrazu.



Artystyczne spojrzenie: W Pani pracach widoczne są fascynacje sztuką dawną. Dlaczego? Czy współczesny artysta może znaleźć coś dla siebie w dziełach mistrzów takich jak Rembrandt? Jakich mistrzów z dawnych epok szczególnie Pani ceni?



Mira Skoczek-Wojnicka: Od wielu lat tak sobie „dialoguję” ze starymi mistrzami. Namalowałam całą serię Infantek według Velazqueza, do dziś mnie fascynują i co jakiś czas do tematu wracam, nawet obecnie będą na wystawie dwie. Zawsze kochałam Leonarda – szczególnie rysunki, Michała Anioła, Riberę, Caravaggia, Vermeera  czy Rembrandta. Chyba najtrudniej było mi znaleźć sposób na Rembrandta, stąd może pomysł na „Kawę z Rembrandtem”, to takie trochę przeniesione w czasie spotkanie z wielkim dla mnie malarzem, z jego cudną materią, światłem, sposobem kadrowania, zresztą podobnie jak u Caravaggia, gdzie kadry są absolutnie współczesne, wręcz jak filmowe ujęcia.



Artystyczne spojrzenie: Co Panią interesuje w dawnym malarstwie – doskonałość, techniczna, stroje, klimat, a może coś innego?



Mira Skoczek-Wojnicka: Podziwiam maestrię malarską starych mistrzów, choć oczywiście nie wszystkie dawne dzieła mi się podobają. Mam swoich ulubionych, ale np. nie znoszę okresu tzw. dworskiego Goi, którego oryginały mogłam oglądać w Prado w Madrycie; wszystkie romantyczne obrazy, w dużej ilości eksponowane w Luwrze itd.



Artystyczne spojrzenie: W Pani najnowszych pracach widać odwołania do Cezanne'a i jego słynnej góry Sainte Victoire. Czy była Pani na południu Francji i czy miała Pani okazję oglądać tę góry i czy to dlatego zajęła się Pani tym motywem?



Mira Skoczek-Wojnicka:Wiele lat temu byłam na plenerze na południu Francji, blisko granicy z Hiszpanią, w pięknym portowym mieście Collioure, gdzie malowałam w winnicach ponad miasteczkiem. Nie była to oczywiście okolica, gdzie malował Cezanne. Pojechałam tam wraz z przyjacielem, malarzem Iwo Birkenmajerem, na zaproszenie Fundacji, która promowała artystów, a zaplanowała plener w 100-lecie powstania fowizmu, którego prekursorami byli Derain i Matisse. Całe miasteczko miało specjalnie przygotowane metalowe schodki z ramą, przez którą można było podziwiać wykadrowany pejzaż, który malowali; to był świetny pomysł. Wracając do Cezanne`a, motyw jaki „wzięłam” był tylko pretekstem do sprawdzenia jak i jak długo można eksplorować wydawałoby się nudny i monotonny motyw. Podobnie zrobił zresztą Claude Monet z serią obrazów „Katedra w Rouen”, choć fascynowała go może nie tylko bryła katedry, ale generalnie światło o różnych porach dnia.



Artystyczne spojrzenie: Jakie warunki musi mieć Pani w pracowni, aby dobrze się Pani pracowało? Idealny porządek, cisza, samotność i skupienie, czy wręcz przeciwnie?



Mira Skoczek-Wojnicka: Generalnie maluję w nocy, bo nikt nie przeszkadza, ale absolutnie nie w ciszy, muszę mieć muzykę, potrafię puszczać ukochany, jazzowy „Koncert w Kolonii” Keitha Jarretta, wielokrotnie, ciesząc się każdym dźwiękiem, frazami, które już zawczasu w głowie potrafię odtworzyć. W pracowni mam straszny bałagan, jeśli widziała Pani fotki z pracowni Francisa Bacona, to u mnie jest prawie podobnie.



Artystyczne spojrzenie:Czy muzyka lub literatura wywiera wpływ na Pani twórczość? Czy inspiruje się Pani utworami muzycznymi lub literackimi? Jeśli tak, to jakimi?



Mira Skoczek-Wojnicka: Literackimi chyba nie, za to muzyką jak najbardziej, namalowałam parę obrazów i zrobiłam kilka grafik do „Pawany na śmierć Infantki” Ravela. Czasami nie ma bezpośredniego przełożenia muzyki na obraz, ale nastrój jaki wywołuje powoduje lekkość malowania, wzbudza skojarzenia itd.



Artystyczne spojrzenie: Czy po raz pierwszy pokazuje Pani prace wspólnie z córką, która również jest artystką? Jeśli tak, to dlaczego zdecydowała się Panią na taki duet?



Mira Skoczek-Wojnicka: Brałyśmy już udział wspólnie w kilku wystawach poplenerowych na Słowacji, w dużych Salonach ZPAP, w konkursach „Mały obraz”. Ostatnio w maju tego roku miałyśmy podwójną wystawę w prywatnej Galerii ToTu w Rzeszowie, zatem to nie pierwsze nasze wspólne przedsięwzięcie ekspozycyjne.



Artystyczne spojrzenie:Tytuł wystawy w galerii Floriańska 22 to "2 x M". Co to znaczy, czy to M to Mira i Marta?



Mira Skoczek-Wojnicka: Jestem zwolennikiem prostoty, nie lubię „kwiecistych” tytułów wystaw, tzw. „literackich”, a tytuł przy okazji powstał w momencie deklarowania  wystawy, jako towarzyszącej  Krakowskim Spotkaniom Artystycznym – Dialogi. Myślę, że zupełnie dobrze określa naszą wystawę, bo to prawda, Mira i Marta jako dwie artystki, indywidualistki, różniące się w stylistyce, choć obydwie kochające abstrakcję i geometrię w abstrakcji.





Artystyczne spojrzenie:Dziękuję, że zgodziła się Pani odpowiedzieć na moje pytania.



Mira Skoczek-Wojnicka: Ja również dziękuję.


Rozmawiała: Ewa Mecner
Foto: z archiwum artystki

Wystawa "2 x M", na której będzie można obejrzeć prace Miry Skoczek-Wojnickiej czynna będzie w galerii Floriańska 22 w Krakowie w dniach 2-24 sierpnia.


 Wystawa pod patronatem

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito