Demoniczne damy i pierzaste drzewa Tukana-Wolskiego w galerii Raven


Eugeniusz Tukan-Wolski to artysta trochę już zapomniany. Pokaz jego prac w galerii Raven w Krakowie przypomina  twórcę portretów, pejzaży, martwych natur i obrazów z przedziwnymi fantastycznymi pojazdami (lokomotywy, parowozy, statki), których kolory budzą w odbiorcy szczery zachwyt i pytanie: Jak to powstało, w jaki sposób te demoniczne przedstawienia kobiet (jego ulubionych modelek) mogą mieć takie jasne, fosforyzujące, kusicielskie oczy, którym nie sposób jest się oprzeć. Niezwykle trudno jest też sfotografować te obrazy i błękitość, "anielskość" czy raczej "niebiańskość" kolorystyczną.
Aby dostrzec ich wewnętrzny blask należy oglądać je osobiście in situ, w galerii. Wysmakowane kolorystycznie rusałkowate portrety kobiet jak "Tancerka", choć namalowane na niewielkich rozmiarami pilśniowych płytach, skłaniają nas do pochylenia się (dosłownie) nad nimi. Niektóre, jak wspomniana już "Tancerka", w krakowskiej galerii zawieszone są nisko i widz, aby się im dobrze przyjrzeć, musi siłą rzeczy oddać im pokłon. W słoneczny majowy dzień, gdy zwiedzałam maleńką galerię na krakowskim Kazimierzu, przez okna Ravenu wpadał słoneczny blask, który wydobywał świetlistość z tych wizerunków oprawionych w białe ramy. Kolory martwych natur, ryb łypiących okiem na widza, lekko kubistycznych butli i wazonów na  tle prostych drewnianych stolików to wszystko przykłady doskonałego warszatatu, który artysta doskonalił przez lata.



 Urodzony w 1928 roku w 1928 roku w Pińsku (zmarł w 2014 roku w Krakowie), w majątku na Wołyniu spędził pierwsze lata życia. Stąd zapewne taka fascynacja pejzażem, który malował w sposób niemal poetycki, sprowadzając przedstawienie do kilku zaledwie elementów z jednym lub dwoma kolorystycznymi akcentami. Jednym z najbardziej wyrafinowanych obrazów, jakie możemy obejrzeć na wystawie w galerii Raven jest "Samotny spacer" - niewielka praca na podłożu z płyty pilśniowej. Żółto-zielona kula ni to słońca ni to księżyca oświetla samotnego mężczyznę w ciemnym płaszczu powoli stąpającego po żółtej drodze otoczoenj drzewami o "pierzastych" koronach. Całość zatopiona w dziwnym jakby surrealistycznym żółtawym świetle to kwintesencja samotnego wieczoru spędzanego na bezcelowej wędrówce donikąd (droga zwęża się i znika na horyzoncie).


Człowiek jest tylko wędrowcem na drodze życie, można by było pomyśleć ze smutkiem. Ta przyciągająca wzrok praca  budzi refleksję nad sensem życia i obcością człowieka w świecie, ale i nad dziwnością natury, które jest w stanie ukoić smutek swoim pięknem. Bardziej  dynamiczna i ekspresyjna jest kompozycja "Mleczna droga", z czerwono-białym domkiem, nad którym unoszą się niczym pawie ogony niebiesko-białe drzewa. Nie sposób tu nie pomyśleć o słynnym secesyjnym  portrecie Kazimierza Stabrowskiego, który uwiecznił żonę w pięknej granatowej sukni z ogonem... Ta praca Tukana-Wolskiego prezentuje ulubiony jak się wydaje przez artystę, specyficzny błękitny  "poblask", który pojawia się w wielu jego obrazach.


Eugeniusz Tukan-Wolski ukończył studia na krakowskiej ASP w pracowni kolorysty profesora Tadeusza Łakomskiego (dyplom w 1957 roku), sporo podróżował podziwiając arcydzieła malarstwa światowego w największych muzeach świata. Przez jakiś czas mieszkał w Stanach Zjednoczonych, gdzie pokazywał swoje prace na czterech dużych wystawach, nie ustając w malarskich eksperymentach, których tajników nie zdradzał.Potem wrócił do Krakowa, malując maleńkie wyrafinowane portrety, niepokojące pejzaże i martwe natury.
 Warto wybrać się o galerii Raven i przyjrzeć się tym pracom, zwłaszcza portretom kobiecym, zmysłowym i demonicznym, które wyglądają jakby zeszły z kart powieści Witkacego.

Wystawa czynna do 15 czerwca.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito