W sztuce wszystko już było, a każdy artysta czerpie inspiracje od swoich mistrzów równocześnie odkrywając coś na nowo dla siebie", wywiad z krakowską malarką Katarzyną Karpowicz.
W cyklu Wywiad z
artystą - Katarzyna Karpowicz
Artystyczne spojrzenie: Wystawa, którą prezentuje Pani w galerii Raven ma tytuł "Teatr rzeczywistości", jak należy to rozumieć?
Katarzyna Karpowicz: "Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają", tak to rozumiał William Shakespeare, a ja obserwując rzeczywistość w pełni się z nim zgadzam.
Artystyczne spojrzenie: Skąd motyw masek, które pojawiają się w pokazywanych obrazach? Czy to maski, które każdy z nas zakłada w różnych sytuacjach, aby na przykład pokazać swoją lepszą stronę, albo uniknąć zranienia?
Katarzyna Karpowicz: Motyw maski w moich obrazach pojawiał się jeszcze na studiach w latach 2005-2006, kiedy malowałam martwe natury z czaszkami konia w pracowni profesora Grzegorza Bednarskiego. Te czaszki z martwych natur przerodziły się potem w maski nałożone na autoportret, oraz portrety dzieci. Taki motyw wanitatywny, a może odwrotnie, celebrujący życie, nawiązujący do maski meksykańskiej, czaszki - symbolu radosnego "Dia de los Muertos" przyszedł do mnie bardzo naturalnie z jakiejś wewnętrznej potrzeby. Potem motyw powrócił podczas mojej rezydencji na Węgrzech w Budapeszcie w latach 2013-2014 i został, do tej pory co jakiś czas pojawiając się na moich obrazach. Jest to dla mnie poniekąd tajemnicą, skąd pojawia się we mnie potrzeba danego tematu i potem kolejnych do niego powrotów. Myślę, że wynika to z tego, że jestem bardzo związana z tym co maluję, dlatego nie mam dystansu i trudno mi dokładnie określić to co dotyczy mnie bezpośrednio. Czasem mam wrażenie, że wszystko co teraz maluję i co będę malować, rysowałam już i malowałam dawno, będąc jeszcze dzieckiem. Być może te tematy są we mnie, zanim się pojawią na obrazach, dotyczą mnie, dlatego w końcu je wydobywam, malując. Zapewne istnieje również inspiracja innymi artystami, poczynając od pierwotnych masek różnych kultur, poprzez Pabla Picassa, Jamesa Ensora, Pietro Longhi, Maxa Beckmanna. Równocześnie obserwacja życia, siebie samej i innych ludzi, własne przemyślenia na temat kondycji człowieka powodują, że maluję, pomiędzy innymi cyklami, ten z maskami. "Aktorstwo to mechanizm przetrwania. Codziennie odgrywamy role, żeby przetrwać, nie mówimy tego co myślimy, albo mówimy coś z czym się nie zgadzamy. Okazujemy coś, czego nie czujemy. To jest gra aktorska, robimy to codziennie," tak Marlon Brando w rozmowie z Dickiem Cavettem przedstawił swój punkt widzenia na temat maski w życiu człowieka. Potem wychodząc ze studia telewizyjnego przyłożył w zęby nachalnemu paparazzi.
Artystyczne spojrzenie: Mam wrażenie, że Pani prace mają w sobie coś z nastroju malarstwa Balthusa albo surrealistów, którzy malowali postacie zanurzone we śnie. Czy śnią się Pani czasem obrazy, które potem uwiecznia Pani na płótnie?
Katarzyna Karpowicz: Tak, maluję również pod wpływem snów. Moja pierwsza wystawa w warszawskiej Galerii Art nosiła tytuł "Przyśniło mi się". Powtarzając za starożytnymi Aztekami zdaje mi się, że "Przyszliśmy tylko spać, Przyszliśmy tylko śnić, To nieprawda, nieprawda, Że przyszliśmy tylko żyć". Bardzo ważna jest dla mnie w twórczości jak i w życiu intuicja. Wszystko co robię kierując się właśnie intuicją, czyli według mnie pokładami własnego i cudzego doświadczenia i podświadomości, okazuje się trafione. Dlatego tak bardzo cenię sobie sny, są dla mnie niewyczerpalnym źródłem inspiracji, we śnie nie zakładamy masek, możemy się dowiedzieć prawdy o sobie i swoim stosunku do wszystkiego, co nas dotyczy. Osobiście dużo się uczę śniąc. Balthusa podziwiam od dziecka, a surrealistów mniej, ładnie wyglądają na reprodukcjach, a na żywo mnie zawodzą. Giorgio de Chirico wszędzie za mną chodzi, gdziekolwiek jestem, w którymkolwiek muzeum, bardzo go lubię, ma w sobie taką dozę napięcia, jaką lubię w obrazach i snach. Daleka jestem jednak od dzielenia malarstwa na kategorie i układania ich względem siebie. W sztuce wszystko już było, a każdy artysta czerpie inspiracje od swoich mistrzów, równocześnie odkrywając coś na nowo dla siebie. Ja patrzę na każdego z artystów jako na indywidualność i nie porównuję ich do siebie, siebie też nie porównuję do nikogo z malarzy czy do malarskich nurtów. Nie mam dystansu, jestem "zwierzęciem malarskim", takie spojrzenie "historycznosztuczne" na obraz w moim przypadku jest już niemożliwe. Zgadzam się z Orsonem Wellesem, który był przekonany, że krytykiem sztuki filmowej nie powinien być aktor. Tak że innym pozostawiam rozmowy o sztuce, a ja idę do pracowni malować.
Artystyczne spojrzenie: Jacy artyści Panią inspirują?
Katarzyna Karpowicz: Wszyscy mnie inspirują, dla których praca jest wartością. Cenię pracowitych. Jeśli chodzi o artystów to ich lista jest długa i co jakiś czas dochodzą nowe nazwiska, zawsze uważam, żeby nie zdradzić moich najbardziej ukochanych, jakbym się bała, że mi ktoś ich dla siebie ukradnie. Mogę natomiast powiedzieć kto w ostatnim czasie pojawia się "u mnie w domu". Orson Welles, Roman Polański, Charlie Chaplin, Trey Parker i Matt Stone, twórcy serialu South Park, Stanley Kubrick, Piotr Dumała, Marin Marais, Massive Attack, Francisco Goya, Marc Chagall, Frida Kahlo, Paula Modersohn-Becker, Rainer Maria Rilke,Thomas Stearns Eliot, Wiesław Myśliwski, Irene Jacob, Teresa Tuszyńska, Marlon Brando, Zbigniew Cybulski. Między innymi.
Artystyczne spojrzenie: Pani prace to obrazy, w których dostrzegam wpływ krakowskiego koloryzmu; czy kierunek ten oddziałał w jakiś sposób na Pani twórczość?
Katarzyna Karpowicz: Nie wiem. Wiem natomiast, że kolor ma dla mnie wielką wartość, jeśli chodzi o jego znaczenie i symbolikę w obrazie, tak samo jak rysunek, ekspresja, nastrój obrazu, budowany przez światło, cień, kompozycję, tematykę. Wszystkim posługuję się intuicyjnie.
Artystyczne spojrzenie: Jest Pani artystką związaną z Krakowem, co w tym mieście najbardziej Pani lubi - klimat, muzea?
Katarzyna Karpowicz: Urodziłam się w Krakowie, w którym czuję się świetnie, ale jestem związana z kilkoma miejscami. Równie związana jak z Krakowem jestem ze wschodem Polski, z miasteczkiem Szczebrzeszyn. Mam dystans do swojego miasta, jak i wielką czułość. Staram się w każdym miejscu poszukiwać czegoś swojego i doceniać moment, w którym jestem, gdziekolwiek się znajdę. W Krakowie natomiast lubię najbardziej moją rodzinę i przyjaciół, kota, mój rower, pracownię, galerie, z którymi współpracuję, baseny, Planty, parki, kawiarnie, lody, małe kina, ulubione uliczki, a z muzeów - mieszkanie Mehoffera.
Artystyczne spojrzenie: W Pani twórczości pojawiają się często odwołania do filmu i literatury; chciałabym zatem spytać co najchętniej Pani ogląda i jakie książki należą do Pani ulubionych?
Katarzyna Karpowicz: To trudne pytanie, bo dużo oglądam od zawsze i czytam po kilka książek równocześnie, czasem szybko, w kilka dni, a czasem wolno, miesiącami. Jestem bardzo wybredna i złości mnie jak film zmarnuje mi czas i zostawi uczucie niesmaku. Poznałam to uczucie nasycenia po zobaczeniu filmu, który zostawia niezastąpioną wartość na całe życie. Nie wymienię wszystkich, podam zaledwie kilka przykładów. To filmy, które mną wstrząsnęły: "Źródło", "Szepty i krzyki", "Godzina wilka" Ingmara Bergmana; "Zagadka Kaspara Hausera" Wernera Herzoga, "Dekalog", "Trzy kolory: Niebieski" Krzysztofa Kieślowskiego, "Nakarmić kruki" Carlosa Saury, "Sny" Akiry Kurosawy, "Wielkie piękno" Paolo Sorrentino, "Syn Szawła" Laszlo Nemesa, "Harmonie Werkmeistera" Beli Tarra, "Caravaggio" Dereka Jarmana, "Truposz" Jima Jarmuscha, "Lśnienie", "2001: Odyseja kosmiczna" Stanleya Kubricka, "Lokator", "Nóż w wodzie" Romana Polańskiego, "Obywatel Kane" Orsona Wellesa, "La Strada" Federico Felliniego, "Światła wielkiego miasta" Charlie Chaplina, "Powiększenie", "Zawód: reporter" Michelangelo Antonioniego, "Piękność dnia" Luisa Bunuela, "Zagubiona autostrada" Davida Lyncha. I wiele innych. Ostatnio najdłużej towarzyszy mi książka "Zamojszczyzna 1918-1959", dzienniki Zygmunta Klukowskiego. Moi ulubieni autorzy to Wiesław Myśliwski, Czesław Miłosz, Zbigniew Herbert, Józef Czapski, Ryszard Kapuściński, Ignacy Karpowicz, Szczepan Twardoch, Zygmunt Miłoszewski, Stephen King, Stanisław Lem, Fiodor Dostojewski, Michaił Bułhakow, Honore de Balzac, Isaac Bashevis Singer, Elif Shafak, Tove Jansson, Julio Cortazar, Gabriel Garcia Marquez, Mario Vargas Llosa, Lewis Caroll. Między innymi.
Artystyczne spojrzenie: Czy młody artysta może w dzisiejszych czasach żyć ze sztuki? Czy prace młodych malarzy znajdują nabywców? Jak to jest w Pani przypadku?
Katarzyna Karpowicz: Nie wiem jak to jest w przypadku innych artystów. Znam trochę artystów żyjących z malarstwa. Osobiście nie czuję się młodą malarką. Bardzo dużo pracuję, od dyplomu na ASP zrealizowałam piętnaście wystaw indywidualnych. Przetrwałam. Wiem, że wytrwałość, ciężka praca, niezłomność i autentyczność, w tym co się robi, pomaga, bez względu na wszystko. Czasem nie jest łatwo, ale nie wyobrażam sobie innego życia.
Artystyczne spojrzenie: Jakie są Pani plany artystyczne na najbliższą przyszłość?
Katarzyna Karpowicz: Żeby malować.
Artystyczne spojrzenie: Dziękuję, że zechciała Pani odpowiedzieć na moje pytania.
Katarzyna Karpowicz: Dziękuję za ciekawe pytania.
Rozmawiała: Ewa Mecner
Foto: Anna Karpowicz-Westner
Artystyczne spojrzenie: Wystawa, którą prezentuje Pani w galerii Raven ma tytuł "Teatr rzeczywistości", jak należy to rozumieć?
Katarzyna Karpowicz: "Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają", tak to rozumiał William Shakespeare, a ja obserwując rzeczywistość w pełni się z nim zgadzam.
Artystyczne spojrzenie: Skąd motyw masek, które pojawiają się w pokazywanych obrazach? Czy to maski, które każdy z nas zakłada w różnych sytuacjach, aby na przykład pokazać swoją lepszą stronę, albo uniknąć zranienia?
Katarzyna Karpowicz: Motyw maski w moich obrazach pojawiał się jeszcze na studiach w latach 2005-2006, kiedy malowałam martwe natury z czaszkami konia w pracowni profesora Grzegorza Bednarskiego. Te czaszki z martwych natur przerodziły się potem w maski nałożone na autoportret, oraz portrety dzieci. Taki motyw wanitatywny, a może odwrotnie, celebrujący życie, nawiązujący do maski meksykańskiej, czaszki - symbolu radosnego "Dia de los Muertos" przyszedł do mnie bardzo naturalnie z jakiejś wewnętrznej potrzeby. Potem motyw powrócił podczas mojej rezydencji na Węgrzech w Budapeszcie w latach 2013-2014 i został, do tej pory co jakiś czas pojawiając się na moich obrazach. Jest to dla mnie poniekąd tajemnicą, skąd pojawia się we mnie potrzeba danego tematu i potem kolejnych do niego powrotów. Myślę, że wynika to z tego, że jestem bardzo związana z tym co maluję, dlatego nie mam dystansu i trudno mi dokładnie określić to co dotyczy mnie bezpośrednio. Czasem mam wrażenie, że wszystko co teraz maluję i co będę malować, rysowałam już i malowałam dawno, będąc jeszcze dzieckiem. Być może te tematy są we mnie, zanim się pojawią na obrazach, dotyczą mnie, dlatego w końcu je wydobywam, malując. Zapewne istnieje również inspiracja innymi artystami, poczynając od pierwotnych masek różnych kultur, poprzez Pabla Picassa, Jamesa Ensora, Pietro Longhi, Maxa Beckmanna. Równocześnie obserwacja życia, siebie samej i innych ludzi, własne przemyślenia na temat kondycji człowieka powodują, że maluję, pomiędzy innymi cyklami, ten z maskami. "Aktorstwo to mechanizm przetrwania. Codziennie odgrywamy role, żeby przetrwać, nie mówimy tego co myślimy, albo mówimy coś z czym się nie zgadzamy. Okazujemy coś, czego nie czujemy. To jest gra aktorska, robimy to codziennie," tak Marlon Brando w rozmowie z Dickiem Cavettem przedstawił swój punkt widzenia na temat maski w życiu człowieka. Potem wychodząc ze studia telewizyjnego przyłożył w zęby nachalnemu paparazzi.
Artystyczne spojrzenie: Mam wrażenie, że Pani prace mają w sobie coś z nastroju malarstwa Balthusa albo surrealistów, którzy malowali postacie zanurzone we śnie. Czy śnią się Pani czasem obrazy, które potem uwiecznia Pani na płótnie?
Katarzyna Karpowicz: Tak, maluję również pod wpływem snów. Moja pierwsza wystawa w warszawskiej Galerii Art nosiła tytuł "Przyśniło mi się". Powtarzając za starożytnymi Aztekami zdaje mi się, że "Przyszliśmy tylko spać, Przyszliśmy tylko śnić, To nieprawda, nieprawda, Że przyszliśmy tylko żyć". Bardzo ważna jest dla mnie w twórczości jak i w życiu intuicja. Wszystko co robię kierując się właśnie intuicją, czyli według mnie pokładami własnego i cudzego doświadczenia i podświadomości, okazuje się trafione. Dlatego tak bardzo cenię sobie sny, są dla mnie niewyczerpalnym źródłem inspiracji, we śnie nie zakładamy masek, możemy się dowiedzieć prawdy o sobie i swoim stosunku do wszystkiego, co nas dotyczy. Osobiście dużo się uczę śniąc. Balthusa podziwiam od dziecka, a surrealistów mniej, ładnie wyglądają na reprodukcjach, a na żywo mnie zawodzą. Giorgio de Chirico wszędzie za mną chodzi, gdziekolwiek jestem, w którymkolwiek muzeum, bardzo go lubię, ma w sobie taką dozę napięcia, jaką lubię w obrazach i snach. Daleka jestem jednak od dzielenia malarstwa na kategorie i układania ich względem siebie. W sztuce wszystko już było, a każdy artysta czerpie inspiracje od swoich mistrzów, równocześnie odkrywając coś na nowo dla siebie. Ja patrzę na każdego z artystów jako na indywidualność i nie porównuję ich do siebie, siebie też nie porównuję do nikogo z malarzy czy do malarskich nurtów. Nie mam dystansu, jestem "zwierzęciem malarskim", takie spojrzenie "historycznosztuczne" na obraz w moim przypadku jest już niemożliwe. Zgadzam się z Orsonem Wellesem, który był przekonany, że krytykiem sztuki filmowej nie powinien być aktor. Tak że innym pozostawiam rozmowy o sztuce, a ja idę do pracowni malować.
Artystyczne spojrzenie: Jacy artyści Panią inspirują?
Katarzyna Karpowicz: Wszyscy mnie inspirują, dla których praca jest wartością. Cenię pracowitych. Jeśli chodzi o artystów to ich lista jest długa i co jakiś czas dochodzą nowe nazwiska, zawsze uważam, żeby nie zdradzić moich najbardziej ukochanych, jakbym się bała, że mi ktoś ich dla siebie ukradnie. Mogę natomiast powiedzieć kto w ostatnim czasie pojawia się "u mnie w domu". Orson Welles, Roman Polański, Charlie Chaplin, Trey Parker i Matt Stone, twórcy serialu South Park, Stanley Kubrick, Piotr Dumała, Marin Marais, Massive Attack, Francisco Goya, Marc Chagall, Frida Kahlo, Paula Modersohn-Becker, Rainer Maria Rilke,Thomas Stearns Eliot, Wiesław Myśliwski, Irene Jacob, Teresa Tuszyńska, Marlon Brando, Zbigniew Cybulski. Między innymi.
Artystyczne spojrzenie: Pani prace to obrazy, w których dostrzegam wpływ krakowskiego koloryzmu; czy kierunek ten oddziałał w jakiś sposób na Pani twórczość?
Katarzyna Karpowicz: Nie wiem. Wiem natomiast, że kolor ma dla mnie wielką wartość, jeśli chodzi o jego znaczenie i symbolikę w obrazie, tak samo jak rysunek, ekspresja, nastrój obrazu, budowany przez światło, cień, kompozycję, tematykę. Wszystkim posługuję się intuicyjnie.
Artystyczne spojrzenie: Jest Pani artystką związaną z Krakowem, co w tym mieście najbardziej Pani lubi - klimat, muzea?
Katarzyna Karpowicz: Urodziłam się w Krakowie, w którym czuję się świetnie, ale jestem związana z kilkoma miejscami. Równie związana jak z Krakowem jestem ze wschodem Polski, z miasteczkiem Szczebrzeszyn. Mam dystans do swojego miasta, jak i wielką czułość. Staram się w każdym miejscu poszukiwać czegoś swojego i doceniać moment, w którym jestem, gdziekolwiek się znajdę. W Krakowie natomiast lubię najbardziej moją rodzinę i przyjaciół, kota, mój rower, pracownię, galerie, z którymi współpracuję, baseny, Planty, parki, kawiarnie, lody, małe kina, ulubione uliczki, a z muzeów - mieszkanie Mehoffera.
Artystyczne spojrzenie: W Pani twórczości pojawiają się często odwołania do filmu i literatury; chciałabym zatem spytać co najchętniej Pani ogląda i jakie książki należą do Pani ulubionych?
Katarzyna Karpowicz: To trudne pytanie, bo dużo oglądam od zawsze i czytam po kilka książek równocześnie, czasem szybko, w kilka dni, a czasem wolno, miesiącami. Jestem bardzo wybredna i złości mnie jak film zmarnuje mi czas i zostawi uczucie niesmaku. Poznałam to uczucie nasycenia po zobaczeniu filmu, który zostawia niezastąpioną wartość na całe życie. Nie wymienię wszystkich, podam zaledwie kilka przykładów. To filmy, które mną wstrząsnęły: "Źródło", "Szepty i krzyki", "Godzina wilka" Ingmara Bergmana; "Zagadka Kaspara Hausera" Wernera Herzoga, "Dekalog", "Trzy kolory: Niebieski" Krzysztofa Kieślowskiego, "Nakarmić kruki" Carlosa Saury, "Sny" Akiry Kurosawy, "Wielkie piękno" Paolo Sorrentino, "Syn Szawła" Laszlo Nemesa, "Harmonie Werkmeistera" Beli Tarra, "Caravaggio" Dereka Jarmana, "Truposz" Jima Jarmuscha, "Lśnienie", "2001: Odyseja kosmiczna" Stanleya Kubricka, "Lokator", "Nóż w wodzie" Romana Polańskiego, "Obywatel Kane" Orsona Wellesa, "La Strada" Federico Felliniego, "Światła wielkiego miasta" Charlie Chaplina, "Powiększenie", "Zawód: reporter" Michelangelo Antonioniego, "Piękność dnia" Luisa Bunuela, "Zagubiona autostrada" Davida Lyncha. I wiele innych. Ostatnio najdłużej towarzyszy mi książka "Zamojszczyzna 1918-1959", dzienniki Zygmunta Klukowskiego. Moi ulubieni autorzy to Wiesław Myśliwski, Czesław Miłosz, Zbigniew Herbert, Józef Czapski, Ryszard Kapuściński, Ignacy Karpowicz, Szczepan Twardoch, Zygmunt Miłoszewski, Stephen King, Stanisław Lem, Fiodor Dostojewski, Michaił Bułhakow, Honore de Balzac, Isaac Bashevis Singer, Elif Shafak, Tove Jansson, Julio Cortazar, Gabriel Garcia Marquez, Mario Vargas Llosa, Lewis Caroll. Między innymi.
Artystyczne spojrzenie: Czy młody artysta może w dzisiejszych czasach żyć ze sztuki? Czy prace młodych malarzy znajdują nabywców? Jak to jest w Pani przypadku?
Katarzyna Karpowicz: Nie wiem jak to jest w przypadku innych artystów. Znam trochę artystów żyjących z malarstwa. Osobiście nie czuję się młodą malarką. Bardzo dużo pracuję, od dyplomu na ASP zrealizowałam piętnaście wystaw indywidualnych. Przetrwałam. Wiem, że wytrwałość, ciężka praca, niezłomność i autentyczność, w tym co się robi, pomaga, bez względu na wszystko. Czasem nie jest łatwo, ale nie wyobrażam sobie innego życia.
Artystyczne spojrzenie: Jakie są Pani plany artystyczne na najbliższą przyszłość?
Katarzyna Karpowicz: Żeby malować.
Artystyczne spojrzenie: Dziękuję, że zechciała Pani odpowiedzieć na moje pytania.
Katarzyna Karpowicz: Dziękuję za ciekawe pytania.
Rozmawiała: Ewa Mecner
Foto: Anna Karpowicz-Westner
Komentarze
Prześlij komentarz