"O malarstwie, chwilach ocalonych i Sienie" – wywiad z krakowską artystką Grażyną Korpal
W cyklu Wywiad z artystą - Grażyna Korpal
Artystyczne spojrzenie: Pani
wykształcenie i kariera zawodowa świadczą o fascynacji antykiem i Italią jako
kolebką kultury. Jak te oddziaływania pojawiły się w Pani życiu? Czy była to
jakaś podróż do Włoch czy może lektura dzieł pisarzy starożytnych?
Grażyna Korpal: Od
dziecka wczytywałam się w mity greckie i to one wprowadziły mnie w
świat antyku. Fascynację antykiem ugruntowały moje studia na Archeologii
Śródziemnomorskiej (UJ), które rozpoczęłam po maturze jako drugi wybór;
pierwszym była Akademia Sztuk Pięknych i malarstwo. Po uzyskaniu dyplomu na
archeologii zostałam przyjęta na staż do Katedry Historii Starożytnej na
ówczesnym Wydziale Filozoficzno-Historycznym prowadzonej przez profesora
Aleksandra Krawczuka, kończąc równocześnie Akademię, dla której
zdradziłam Uniwersytet Jagielloński. Wspólnym mianownikiem moich studiów
okazała się specjalizacja z konserwacji i restauracji dzieł sztuki.
Pierwsze zetknięcie z Italią to oczarowanie wyrwanej z peerelowskiej
rzeczywistości młodej osoby, która mogła w końcu poznać z autopsji to co
kochała - starożytność i sztukę nowożytną. W tym oczarowaniu pojawiła się
Siena jako coś co nie było tak do końca zdominowane przez turystów.
Musiałam tam wrócić, szczęśliwie dostałam nędzne stypendium włoskie na Universita'
degli Studi per Stranieri di Siena. Dla mnie był to dar niebios i
tak zaczęła się moja sieneńska historia. Co roku, z krótkimi przerwami,
wracałam do Sieny. I tak trwało to do wybuchu pandemii. Tam miałam
pierwsze indywidualne wystawy prac malarskich i tam wrastałam w
toskańskie klimaty, poznając Włochy od podszewki.
Artystyczne
spojrzenie: Jakich mistrzów sztuki dawnej ceni Pani najbardziej?
Grażyna Korpal: Kocham
generalnie malarstwo; konserwacja nauczyła mnie pokory i
szacunku wobec twórców, artystów, ale dopiero w Sienie
zrozumiałam, jak ważny jest odbiorca. Może to właśnie Maesta Duccia
di Buoninsegna, którą, jak wiemy, obnoszono po sieneńskich uliczkach,
była początkiem tej drogi, gdzie dane obrazy, a nie mistrzowie czy
okresy sztuki dawnej, znaczyły moje fascynacje, dlatego trudno
lakonicznie odpowiedzieć na to pytanie. To jest tak, że coś nas porywa,
jakiś krzyk, szept, ruch jakiejś jednej odnalezionej linii, jakiś ślad
prawie bezcielesny, milczenie, przeżycie estetyczne....coś co mnie zaprasza do
obcowania z obrazem. To pozostaje albo przemija, powraca jak w dzisiejszy
upalny krakowski dzień "Wielki plusk" Davida Hockney'a. Prawdę mówiąc
przeżywanie sztuki jest rzeczą intymną, to utrudnia odpowiedź.
Artystyczne
spojrzenie: Czy inspiruje Panią literatura? Co czyta Pani najchętniej?
Grażyna Korpal: Jestem
i byłam pożeraczem książek. Z wiekiem przeprowadzam selekcję, częściej sięgam
po literaturę faktu, eseje i odpoczywam przy poezji. Współczesna,
niejednokrotnie dobra literatura, jednak przepełniona wulgaryzmami, jest dla
mnie nie do przełknięcia. Niestety jest obecnie taki trend, dlatego powracam do
klasyki, którą się delektuję.
Artystyczne
spojrzenie: Czym są "Chwile ocalone", bo taki tytuł nosić będzie
lipcowa wystawa Pani obrazów w Galerii Floriańska 22?
Grażyna Korpal: To
nawiązanie do tych wartości, z których wyrosła nasza
europejska cywilizacja; to te "chwile", o których tak
naprawdę do końca jeszcze nie zapomnieliśmy. Chwile ocalone to też
znaki pamięci, nienapisane pamiętniki. Jest w nich zaduma nad
przemijaniem, ale także anegdota, nostalgia, a nawet żart. Anonimowe
scenerie nie komentują rzeczywistości, za wyjątkiem historycznych
miejsc wpisanych, jak pozostałe, w metaforę. Jest w
nich ukryte zagrożenie i niepokoje współczesności, co może skłonić
do intelektualnej refleksji. Jeśli ktoś znajdzie w nich swoje chwile ocalone,
własne nienapisane pamiętniki i niepokoje czy ślady pamięci, to będzie
dla mnie nagrodą .
Artystyczne
spojrzenie: O jakiej porze dnia najchętniej Pani tworzy? O świcie, gdy
podobno najlepsze jest światło?
Grażyna Korpal: Na
Akademii żartowałam, że jestem nocnym malarzem. Malowałam i maluję w każdej
wolnej od obowiązków chwili. Można powiedzieć, że są to też chwile ocalone.
Gdy zamykam się w pracowni i zaczynam malować, czas się nie liczy, często
zdrętwiała szyja i plecy nakazują spojrzeć na zegar, wtedy ze
zdziwieniem stwierdzam, że to już dzień lub noc mija.
Artystyczne
spojrzenie: Czy podczas malowania słucha Pani muzyki, czy też woli Pani
ciszę?
Grażyna Korpal: Słucham albo
klasyki albo jazzu, ale raczej tego tradycyjnego. Rzadziej pracuję
w ciszy. Z klasyki z przyjemnością maluję
przy muzyce barokowej, oczywiście bogatej muzycznymi geniuszami, ale
kocham też Włochów 4-Stagioni
Vivaldiego, czy Concerto Grosso Corelli'ego. Wszystko i o każdej porze Chopina, nie uciekam, gdy
ogarniają mnie smuteczki, od Henryka Mikołaja Góreckiego np. III Symfonia. Słucham chętnie jazzu, zwłaszcza z
udziałem Johna Coltrane'a, Milesa Davisa czy Kena Gareta i tutaj od
Coltrane'a już blisko do Tomka Stańki i jego kwintetu ze
wspaniałym Zbyszkiem Seifertem, wtedy jeszcze na saksofonie i już
skrzypce, Janem Jarczykiem, Januszem Muniakiem, Bronkiem Suchankiem oraz
Januszem Stefańskim, np. "Musik for K"- słowem free jazz.
Z sentymentem słucham nagrań pierwszego zespołu Zbyszka Seiferta z Janem
Jarczykiem, Janem Gonciarczykiem i Januszem Stefańskim. Odpoczywam przy muzyce
moich wybranych kompozytorów muzyki filmowej, oczywiście Krzysztof Komeda
i ukochany Ennio Morricone zwłaszcza jego muzyka do filmów "Osiem i
pół" czy" La strada". Ostatnio sięgam do Michała Lorenca. Co do
wykonawców to z reguły najwyższa półka .W tym aspekcie poluję na nagrania czy wcześniej
płyty, teraz albumy, ale to już inna historia.
Artystyczne
spojrzenie: Czy praca konserwatorska uwrażliwiła Panią na jakieś malarskie
kwestie albo zwróciła Pani uwagę na motywy, które potem mogła Pani wykorzystać
w swoich obrazach?
Grażyna Korpal: Konserwacja
nauczyła mnie szacunku i pokory wobec innych artystów, zwłaszcza wobec
mistrzów. Przede wszystkim pozwoliła poznać warsztat, techniki i technologie
malarskie. Mam ogromny szacunek dla warsztatu artystów epoki gotyku i
renesansu. To wszystko, co wydarzyło się w moim życiu prywatnym, w
dzieciństwie, w czasie studiów, podczas pracy naukowej w każdym nieoczekiwanym
momencie ma znaczenie dla moich malarskich przeżyć, to świat, który
odsłania się nagle lub dojrzewa latami. Mam obraz zaczęty w 1971 roku,
który aktualnie kończę; często nieoczekiwanie coś mnie zaniepokoi lub zachwyci
i tak powstaje obraz, najpierw w mojej wyobraźni, potem dojrzewa na płótnie.
Niejednokrotnie robię szkice, ale na ogół je wyrzucam, uznając, że to nie to.
Często przemalowuję swoje obrazy, do niektórych nigdy nie wracam. Obrazy
na wystawę powstały generalnie w czasie pandemii.
Byłam uwiązana (złamana noga) na wózku, więc siłą rzeczy malowałam małe
formaty i tak powstała ta wystawa.
Artystyczne
spojrzenie: Czy do postaci, jakie pojawiają się w Pani malarstwie,
pozowały realne osoby, czy są to postacie z wyobraźni?
Grażyna Korpal: Tak,
robiłam też wiele szkiców, teraz częściej z tych rysunków korzystam.
Artystyczne
spojrzenie: Czy ma Pani swoje ulubione, magiczne miejsca w Krakowie?
Grażyna Korpal: Kraków w
swoich XIX-wiecznych granicach jest, dodam, wraz z Podgórzem, magiczny, ale
wtedy gdy nie ma nikogo, gdy jest opustoszały, poza zgiełkiem dnia, najczęściej
nocą, zwłaszcza w szarudze jesiennej, czy otulony śniegiem. Wtedy około 3
nad ranem słychać hejnał inaczej, a opadająca mgła, zamglone czy oszronione
latarnie, przywołują sugestywne obrazy artystów
młodopolskich wkomponowane w poetykę tamtej rzeczywistości. To moje
rodzinne miasto, kocham je i jakkolwiek w ostatnich latach pięknieje, to często mnie drażni. Tutaj się urodziłam, tutaj od pokoleń są
moje korzenie, przyjaciele, radości i smuteczki. No może trochę go zdradzałam dla szanującej znacznie bardziej
swoją przeszłość Sieny.
Artystyczne spojrzenie: Dziękuję,
że zgodziła się Pani odpowiedzieć na moje pytania.
Rozmawiała: Ewa Mecner
Foto: z archiwum artystki
Komentarze
Prześlij komentarz