Tropem rzeźby we Wrocławiu


Rzeźba wrocławska I połowy XX wieku jest zjawiskiem mało znanym, co jest tym dziwniejsze, że przecież każdy spacerując ulicami miasta mija pomniki, dekoracje i ozdoby wyrzeźbione przez znakomitych, lecz już dziś kompletnie zapomnianych, artystów tworzących przed II wojną światową.


Któż przechodząc obok gmachu głównego Uniwersytetu Wrocławskiego nie widział słynnego Szermierza, wykonanego przez Hugo Lederera, a zwiedzając wrocławskie ZOO nie natknął się na źrebaczka z brązu, którego podczas II wojny światowej podziurawiły kule?


Wystawa "Wyrzeźbiony Wrocław" na parterze Muzeum Narodowego we Wrocławiu to próba przywrócenia pamięci o dawnych rzeźbiarzach i rzeźbiarkach (bo i artystki takie jak Marg Moll czy Inge Jaeger-Uhthoff lub Dorothea von Philipsborn odnosiły twórcze sukcesy w dawnym Wrocławiu, pozostawiając po sobie znakomite dzieła), o których wiedza, nawet w kręgach historyków sztuki, nie jest zbyt obszerna.


Na wystawie pokazanych zostało 100 dzieł 30 artystów i co ciekawe tylko kilkanaście eksponatów pochodzi ze zbiorów wrocławskiego MN. Większość przyjechała na wystawę z muzeów i kolekcji prywatnych, a także z kościołów w Polsce i Niemczech. W muzealnym holu wita nas dwóch młodzieńców - "Szermierz", wypożyczony z Leverkusen, autorstwa Hugo Lederera oraz "Perseusz" Theodora von Gosena.
Przez dwa lata przygotowywano ekspozycję, na której możemy dziś obejrzeć mnóstwo rzeźb o tematyce mitologicznej, animalistycznej, historycznej (np. głowy z brązu przedstawiające sławne postaci cenione w dawnym Breslau) czy sakralnej (np. Maria z Dzieciątkiem, wykonana w 1930 roku przez Bruno Tschoetschela albo "Wizja świętego Antoniego" Franza Walla dla kościoła Świętej Rodziny na Sępolnie, czy rzeźba Chrystusa wykonana w 1941 roku przez Heinricha Daake dla kościoła świętego Maurycego). Prace pokazywane na wystawie wyrzeźbione zostały w marmurze, piaskowcu, wapieniu, gipsie, odlane w brązie lub w żeliwie.


Oprócz serii aktów kobiecych, są tu niewielkie statuetki z brązu reprezentujące nurt akademicki, realistyczny, a nawet awangardowy (świetne prace Marg Moll). Wystawa ma ciekawą aranżację utrzymaną w tonacji pomarańczowej. Podziw budzi zgromadzenie tu plejady świetnych prac rzeźbiarskich, od monumentalnych po malutkie rzeźbki i płaskorzeźby czy medale przyznawane z różnych okazji, ale też fakt, iż to wystawa niezwykle trudna do przetransportowania do muzealnych sal, gdyż wiele z tych eksponatów ważyło niemało.


Oglądając te prace poznajemy wiele osobowości twórczych, które pozostawiły swoje ślady we Wrocławiu, bo na wystawie są prezentowani zarówno rzeźbiarze urodzeni we Wrocławiu, kształcący się tutaj (np. Thomas Myrtek), jak i przyjeżdżający tu z Niemiec bądź też po krótkim pobycie opuszczający Breslau (np. Hugo Lederer, który spędził tu tylko rok i wyjechał do Niemiec, gdzie tworzył do śmierci w 1940 roku).


Po obejrzeniu wystawy warto przejść się po Wrocławiu, popatrzeć na pomniki ustawione w centrum, ruszyć do kościołów, w których swoje dzieła pozostawili dawni mistrzowie rzeźby. Ekspozycja we wrocławskim Muzeum Narodowym to pokaz szczególnej wizji Wrocławia, który niby znany, tak naprawdę wciąż kryje w sobie wiele tajemnic, zagadek, sekretów. Takie postacie jak Theodor von Gosen, Christian Behrens, Jaroslav Vonka, Inge Jaeger, Marg Moll i wielu innych, o których niewiele wiemy, stworzyły ten tytułowy "Wyrzeźbiony Wrocław", na który warto spojrzeć na nowo.

Wystawa czynna jest do 2 lutego 2020 roku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito