Gwasze w stylu noir, czyli o miastach Łukasza Stokłosy
Nie ukrywam, że pisanie o twórczości Łukasza Stokłosy to dla mnie ogromna przyjemność, której dorównuje jedynie oglądanie jego prac i przyglądanie się sposobom, jakimi ten krakowski artysta kształtuje swój styl raz po raz zbliżający się do dziewiętnastowiecznych romantyków. Otwarta w grudniu w krakowskim Zderzaku wystawa "100 widoków" prezentuje niewielkie gwasze przedstawiające europejskie miasta, których klimat artysta starał się pokazać w sposób nietypowy - obserwując niczym przez zapadającą ciemność, mgłę albo może smog miejsca mało charakterystyczne, nie kojarzone zwykle z Wenecją, Neapolem, Wiedniem, Wurzburgiem czy Poczdamem.
Na wystawie w galerii Zderzak nie znajdziecie realistycznych, pocztówkowych, ładnych widoczków, z jakich słyną te miasta. Nie ma tu zachwycających klimatycznych placyków, błękitnego nieba, kawiarenek, zabytków fotografowanych namiętnie przez tłumy turystów. Artysta stworzył krajobrazy w stylu noir, nostalgiczne, romantyczne, pozbawione ludzi, samotne, odludne. Gwasze Łukasza Stokłosy tworzą coś w rodzaju starego filmu, w którym zarysy budowli i przedmiotów są ledwo widoczne, niczym wspomnienia z podróży, która odbyła się bardzo dawno temu i z której niewiele pamiętamy, zdumiewając się czasem, dlaczego zamiast monumentalnego Chiesa di San Marco czy wytwornego Santa Maria della Salute wciąż myślimy o gnijących wodach weneckich kanałów, odrapanych murach starych pałaców czy szarości budynków, w których mieszczą się sklepy sprzedające karnawałowe maski i inne pamiątki, których ceny przyprawiają o zawrót głowy.
Wenecja jest droga, ekskluzywna, ekscentryczna, pełna zabytkowych kościołów i dobrze ubranych turystów popijających kawę w drogich kawiarniach. Ale jest też ta Wenecja poboczna, ukryta w zaułkach, do których czasem można zapędzić się, szukając ciekawych miejsc do sfotografowania. To miasto z atmosferą rodem ze specyficznych kryminałów Donny Leon, potępiających skorumpowanych polityków, mieszkającej w Wenecji pisarki amerykańskiej, która jednak nie wydaje ich po włosku, a jej książki znane są wszędzie poza Wenecją, gdzie znana jest jako menadżerka znakomitej lokalnej orkiestry barokowej Il Complesso Barocco specjalizującej się w wykonaniach oper Haendla.
W gwaszach Stokłosy znajdziemy malarskie impresje z miejsc, które mają w sobie jakąś tajemnicę. Na ścianach Zderzaka wiszą prace artysty, który pośrodku galerii umieścił rośliny, tak jak to można spotkać w pensjonatach lub hotelowych włoskich recepcjach.
W albumie umieszczonym na stoliku można też przejrzeć prace artysty umieszczone tam niczym stare zdjęcia, które kiedyś w ten sposób przechowywano i co jakiś czas przeglądano, aby przypomnieć sobie minione chwile. Aby obejrzeć album trzeba ubrać białe rękawiczki, tak jak wtedy gdy dotyka się szczególnie cennych eksponatów książkowych w muzeum. Dzieła Stokłosy to prace szczególnie intrygujące, zapadające w pamięć i budzące wspomnienia.Wyrafinowane klimaty, które kreuje krakowski artysta, z pewnością przypadną do gustu wielbicielom starannie przemyślanej, romantycznej art noir. Jeśli ktoś oglądał film "Śmierć w Wenecji" Viscontiego to łatwo może wyobrazić sobie każdego z bohaterów w momencie, gdy przegląda album z gwaszami Stokłosy...
Patrząc na te widoki można sobie też wyobrazić, jak doskonale wyglądałyby w pałacu jakiegoś dekadenckiego włoskiego arystokraty, np. księcia Salina z "Lamparta". Bo też te niepozorne, niewielkie widoki miejskie o ciekawych rozwiązaniach perspektywicznych i luministycznych są jak obrazy odchodzącego świata, ginącego na naszych oczach, zatrutego smogiem, dusznego od chorych uczuć, pozbawionego blasku, powoli zanurzającego się w nokturnową ciszę. Patrząc na te prace ma się ochotę zatonąć w widokach tych miast, by choć na chwilę poczuć w nich ten nieco perwersyjny mroczny klimat. Zadziwiająco dekadencka sztuka, którą warto zobaczyć.
Ekspozycja czynna do 15 lutego 2019 r.
Wystawa pod patronatem Artystycznego spojrzenia.
Komentarze
Prześlij komentarz