Dani Karavan w krainie luster


Kilkanaście miesięcy temu kuratorka i historyk sztuki Anda Rottenberg na spotkaniu towarzyszącym wystawie instalacji Leona Tarasewicza zapowiedziała, że zachęci do stworzenia nowego dzieła specjalnie dla katowickiego Muzeum Śląskiego izraelskiego artystę  Daniego Karavana.
Pochodzący z Tel Awiwu twórca projektował sporo w Izraelu, Niemczech, Francji, Korei Południowej i Japonii.  W 1977 r. został uhonorowany prestiżową Nagrodą Izraela , w 1998 r.  został laureatem japońskiej Praemium Imperiale, a w tym roku rząd Katalonii przyznał mu nagrodę Conca za pracę "Pasaż", poświęconą pamięci Waltera Benjamina.
Jego prace można było obejrzeć w ubiegłym roku na recenzowanej przeze mnie wystawie "Macom. Dani Karavan" w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie ("Droga do ukrytego ogrodu"). Była to fascynująca podróż przez wiele krajów i wiele przyjaźni (m.in z Tadeuszem Kantorem, którego prace na krakowskiej wystawie można było obejrzeć  zestawione   z projektami Karavana).
Obecnie "Odbicia" można oglądać w holu centralnym katowickiego muzeum, a jest to instalacja niezwykła - rodem z baśni czy teatralnej inscenizacji. Widz, podobnie jak w innych realizacjach Karavana jest zmuszony do wejścia w dzieło, do aktywnego uczestnictwa, do zanurzenia się w teatralnej scenerii.
Lustra są wszędzie, odbijają sylwetki widzów, którzy boso stąpają po lustrzanej podłodze, obserwując siebie nawzajem w ścianach czy też podchodząc do wielkiej, sięgającej sufitu, pomalowanej na biało drabiny. Odbicia zwielokrotnione tworzą nową rzeczywistość. Wszystko jest srebrzyste, lśniące, oświetlone odbijającymi się lampami zawieszonymi na białych listwach sufitu.
Dani Karavan nawiązał w swojej pracy do słów  z drugiej sceny III aktu szekspirowskiego Hamleta ("Zastosuj akcję do słów, a słowa do akcji, mając przede wszystkim to na względzie, abyś nie przekroczył granic natury; wszystko bowiem, co przesadzone, przeciwne jest intencjom teatru, którego przeznaczeniem, jak dawniej tak i teraz, było i jest służyć niejako za zwierciadło naturze, pokazywać cnocie własne jej rysy, złości żywy jej obraz, a światu i duchowi wieku postać ich i piętno" - fragment w tłumaczeniu Józefa Paszkowskiego), ale też do samego miejsca. "Reflection" to charakterystyczna realizacja typu specific site. W muzeum na poziomie -1 znajduje się kolekcja teatralnych kostiumów i projektów scenografii. Izraelski artysta z pomocą ekipy Muzeum Śląskiego zrealizował teatralne marzenie, będące kontynuacją tego co znajduje się w historycznych zbiorach Centrum Scenografii MŚ.
Wchodząc długim białym, surowym korytarzem do przestrzeni, gdzie znajduje się to niezwykłe dzieło, widz doznaje szoku. Przez chwilę ogląda z dystansu to srebrzyste dzieło, i dopiero po chwili decyduje się zsunąć buty i wejść na lustrzaną taflę. Było to wyraźnie widać na wernisażu, ten moment zawahania, kiedy początkowo bardzo niewiele osób decydowało się na radykalne wkroczenie, jakby przekraczało w sobie jakąś barierę.


Kruchość i delikatność materiału sprawiała takie wrażenie, jakby  wchodzący widz z łatwością mógł narobić jakichś szkód. Wejście do "Reflection" wymagało też pokonania swoistej bariery psychologicznej. Nieczęsto nawet stali goście wernisażowi i miłośnicy sztuki mają okazję chodzić po dziele - wręcz przeciwnie. Zwykle spotykają się w muzeum lub galerii z postawą typu "nie dotykać", "nie zbliżać się", "uważać".
W Muzeum Śląskim czułam się trochę jak dziecko, gdy podobnie jak wernisażowi goście, którzy  zdjęli obuwie i weszli na lustrzaną taflę, i ja również poczułam zimną powierzchnię pod stopami i znalazłam się  na scenie teatru stworzonego przez Daniego Karavana.
Ekspozycja czynna będzie przez rok, do 17 września 2017 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito