Obrazy młodopolskich mistrzów w Gliwicach


 Wystawa "Młoda Polska" w Muzeum w Gliwicach to taki klejnocik, który warto bardzo uważnie obejrzeć, wszak prezentuje dzieła najwybitniejszych polskich malarzy i rzeźbiarzy przełomu XIX i XX wieku. Ekspozycja fantastycznie zaaranżowana przez kuratorkę z Muzeum Narodowego w Krakowie Urszulę Kozakowską-Zaucha w niezwykle skondensowany sposób pokazuje to co najbardziej charakterystyczne i najpiękniejsze w sztuce czasów Młodej Polski. Prace, bardzo starannie wybrane z kolekcji własnej krakowskiego MN, zgromadzono w salach na pierwszym piętrze gliwickiej Willi Caro. 


Na ogrodzeniach muzealnych są umieszczone kolorowe billboardy reklamowe, które po raz pierwszy chyba oglądałam z przyjemnością, bo wzbogacają nieciekawe ogrodowe otoczenie willi. Na wystawie pokazano dzieła Olgi Boznańskiej, której wytworny portret damy w bieli z czarną złożoną parasolką i bukiecikiem leżących na niej  stokrotek otwiera ekspozycję. 
 

Są tu także pojedyncze, mniej znane dzieła takich mistrzów jak Władysław Podkowiński czy Leon Wyczółkowski, zaskakujący obraz Tadeusza Makowskiego (daleki od jego kubistycznych malarskich dzieci czy szewców), ale też wyborny wręcz zestaw portretów  i symbolicznych obrazów Jacka Malczewskiego (te prace warto oglądać fragmencik po fragmenciku tyle dzieje się w tłach, za głównymi postaciami), którego inspirowany dramatem "Lilla Weneda"  Słowackiego "Derwid" po prostu mnie oczarował (maestria z jaką krakowski artysta namalował szaro-siwo-perłowe włosy i brodę oraz niezwykle żywe kolory twarzy i rąk tej postaci robią wrażenie nawet na widzach przywykłych do oglądania dzieł Malczewskiego). Nie będę zdradzała szczegółów, ale Malczewskiego zalecam oglądać bardzo dokładnie, a odkryje się nam wiele drobniutkich detali, niezmiernie interesujących.

 

W kolejnej z sal mamy pokaz secesyjnych rzeźb Konstantego Laszczki, pięknie oświetlonych, które można podziwiać siedząc na wygodnej kanapie i zachwycając się grą światła i cienia na powierzchni "Zrozpaczonej" czy rzeźbiarskiego portretu Leona Wyczółkowskiego.


Warto też zwrócić uwagę na ukryty w kąciku ostatniej sali "Fragment Barbakanu" Juliana Fałata o soczystych, dźwięcznych kolorach. Zasadniczo mamy na tej wystawie podstawowe wątki młodopolskiej sztuki - są portrety, martwe natury, kwiaty (piękne malwy Jana Stanisławskiego), są pejzaże wiejskie i miejskie, dzieła odnoszące się do folkloru (Tetmajer i jego "Zaloty"). Ta niewielka w sumie wystawa pełna jest różnorodnych tematów, jakie fascynowały młodopolskich artystów (nie brakuje tu nawet karykatur w wykonaniu Frycza i Sichulskiego).

Jednak brakuje mi tu choćby symbolicznie malarstwa Stanisława Wyspiańskiego, którego plakat znalazł się  na reklamie wystawy ustawionej tuż przy gliwickim ratuszu. Wielka szkoda, bo przecież obrazów Wyspiańskiego w zbiorach krakowskiego MN nie brakuje. Ta wystawa to taka "Młoda Polska w pigułce", pigułce czarującej, pięknej, swobodnej. Niezwykle podoba mi się taka formuła wystawy, gdzie nie ma nic na siłę wtłoczonego w z góry przygotowane ramy. To podróż po świecie młodopolskiego piękna, które budzi nostalgię za wielkimi wystawami młodopolskich mistrzów.

Wystawa czynna jest do 19 września

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito