Fotel Leniwiec, zydelek Sarenka, tapczan-półki i meblościanki Władysława Wincze


Wchodząc do Muzeum Architektury we Wrocławiu na wystawę "Władysław Wincze.Wnętrza" widz czuje się dziwnie swojsko. Ma wrażenie jakby meble, które ogląda, specjalnie zaaranżowane w dawnym kościele bernardynów, widział już wielokrotnie w mieszkaniach babci, cioci czy znajomych, którzy nie zmieniali wyposażenia od wielu lat albo pasjonują się meblarstwem spod znaku ŁAD-u, czyli powstałej w 1926 roku Warszawskiej Spółdzielni Artystów Plastyków, która po II wojnie światowej zajmowała się produkcją tanich mebli do małych mieszkań, wśród których prawdziwym hitem były tapczan-półki i meblościanki oraz kanapy rozkładane, ale i drewniane zydelki ("Biedronka", Sarenka") czy fotele o opływowych kształtach ("Leniwiec"). Ich twórcą był Władysław Wincze, którego meble projektowane dla ŁAD-u dominowały przez lata w polskich mieszkaniach.


Na wystawie w Muzeum Architektury obejrzeć można meblarską twórczość, która wtopiła się tak doskonale w prl-owskie mieszkania, że postrzegamy ją jako coś tak nierozerwalnie z nimi związanego, iż właściwie rzadko zastanawiamy się nad tym, kto jest jej autorem.
Władysław Wincze urodził się w 1905 roku w Odessie, po czym w 1922 roku wraz z rodzicami przeprowadził się do Polski. Kształcił się w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych (malarstwo) oraz studiował architekturę na Politechnice Warszawskiej. Pierwszym jego dużym sukcesem był konkurs na projekt kabiny do sprzedaży wyrobów tytoniowych. W parze z Januszem Ostrowskim pokonał biorącą udział w konkursie parę Władysław Strzemiński i Katarzyna Kobro.


Projekt został zrealizowany, a kioski stanęły m.in. w  Warszawie,Wilnie i Lublinie. Już w 1936 roku Władysław Wincze został przyjęty do Spółdzielni Artystów ŁAD.W czasie II wojny światowej wraz z Olgierdem Szlekysem zaczął produkować meble z drewna o charakterystycznej formie, z zaakcentowanymi słojami i sękami widocznymi na powierzchni.


Powstało wówczas wiele typowych ładowskich mebli, np. popularne zydelki o zwierzęcych nazwach.W latach 1942-3 została zaprojektowana serwantka z drewna jesionowego ozdobiona wizerunkiem niedźwiadka - można ją obejrzeć na wystawie we wrocławskim muzeum obok wspomnianego już fotela Leniwiec czy mebla wielofunkcyjnego, zwanego tapczan-półką.


Wrocławska ekspozycja przypomina również  projekt kolorystyki kamieniczek na wrocławskim rynku i na placu Solnym oraz polichromię kawiarni na Wzgórzu Partyzantów, a także szereg nie istniejących już wnętrz, takich jak  dom mody na rynku, gabinet profesora Ludwika Hirszfelda i bibliotekę na Akademii Medycznej, wyposażenie siedziby TPPR czy kwiaciarnię Pod Arkadami.
Niektórzy starsi mieszkańcy Wrocławia zapewne pamiętają te obiekty i meble z lat 50. XX w., które się w nich znajdowały.
Dla Państwowej Szkoły Sztuk Plastycznych, w której Wincze był dziekanem wydziału architektury wnętrz w latach 1950-1972, zaprojektował ogromny stół do rektoratu oraz 16 krzeseł, które w muzeum możemy obejrzeć ustawione w koło, zaś poniżej skonfrontowane z zestawem do bardziej kameralnych spotkań.
Nie sposób oglądając tę ekspozycję nie zwrócić uwagi na to, jak meble te łatwo mieściły się nawet w niewielkich pomieszczeniach, jak bardzo projektant przywiązywał wagę do detali i kształtów oraz materiału (drewno), z którego były wykonane. Dziś, w czasach gdy mamy do dyspozycji meble praktycznie z całego świata, nie tylko standardowe wyroby meblarskie z IKEI, ale też projekty współczesnych artystów mogących korzystać z najnowszych osiągnięć technologicznych, meble Winczego mogą wydać się zbyt proste, zbyt siermiężne i mało efektowne, jednak w dobie fascynacji meblami retro wciąż mają one swoich zwolenników, którzy łączą je w swoich mieszkaniach z dziełami sztuki albo projektami młodych artystów.

Wystawa czynna do 1 marca.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito