Rekomendacje Artystycznego spojrzenia - Kaja Solecka



W małym górskim kurorcie w Karkonoszach, które latem nawiedzają prawdziwe tłumy, prócz głównej atrakcji, czyli górskich wędrówek w kierunku Śnieżki, znajdują się także zabytki, takie jak chętnie fotografowana świątynia WANG  i mały, stary ewangelicki cmentarzyk, na którym spoczywają dwaj wybitni artyści: twórca Wrocławskiego Teatru Pantomimy Henryk Tomaszewski oraz poeta Tadeusz Różewicz.


Cmentarzyk w ostatnich latach nieco się powiększył, bo spoczywają tam i "nowi" pochowani ewangelicy (m.in. student, który zginął tragicznie w górach). Jednak w Karpaczu znaleźć też można miejsce, które starym turystom kojarzy się z niegdysiejszym dworcem kolejowym, gdyż kiedyś można było pociągiem dojechać do Karpacza Dolnego. Dziś mieści się tu Miejskie Muzeum Zabawek imienia Henryka Tomaszewskiego, w którym obejrzeć można spory zbiór zabawek z całego świata, jakie zgromadził twórca Teatru Pantomimy. Zanim we Wrocławiu zbudowano Muzeum Teatru imienia Tomaszewskiego (mieści się tuż obok Narodowego Forum Muzyki, na tyłach Pałacu Królewskiego), Muzeum Zabawek mieściło się w tzw. Karpaczu Średnim (obecnie jest tam Muzeum Multimedialne Karpacza).


Dziś jest ono przeniesione do Karpacza Dolnego i zajmuje pomieszczenia pięknie odnowionego dworca kolejowego. Wewnątrz znajduje się również "pięterko", na którym oglądać można bezpłatnie wystawy malarstwa współczesnego. Co ciekawe ostatnie ekspozycje to prezentacje artystów z Krakowa. Pierwszą z wystaw, jakie tam widziałam był pokaz malarstwa Andrzeja Borowskiego z niezwykłymi pejzażami z południa Europy (Grecja, Francja). Obecnie można tam zobaczyć wystawę INDIGO TRAIN Kai Soleckiej. Urodzona w 1974 roku w Krakowie artystka (studiowała na krakowskiej ASP malarstwo w pracowni profesora Janusza Tarabuły) pokazała w Karpaczu  prace pełne błękitu, mgieł i delikatności. Niebieskie damy siedzące, skulone, nagie, zmysłowo wpatrzone w bezkres, który je otacza prezentowane są obok prac pejzażowych, z kształtami budowli wynurzającymi się z biało-błękitnej mgły.


W zwykły dzień wystawę zwiedzałam w towarzystwie całkiem sporej grupy turystów. Aranżacja wystawy, jak już zauważyłam podczas oglądania pokazu Andrzeja Borowskiego, wykorzystuje kształt "sali", choć oświetlenie samych obrazów jest moim zdaniem nieco problematyczne.


Nie tylko trudno zrobić zdjęcia prac, ale też oglądać (trzeba ustawić się pod pewnym kątem). Doskonałym pomysłem jest ustawienie ławeczek-siedzisk, na których można odpocząć i dłużej powpatrywać się w obrazy. W słoneczny sierpniowy dzień niebo nad Karpaczem jest błękitne i przypomina odcień niebieskiego, jaki dominuje na obrazach Kai Soleckiej. Te samotne, wyobcowane kobiety w pracach krakowskiej artystki żyją jakby we własnym świecie, we własnej wyobraźni, mają piękne ciała, ale zanurzone są w pustce nierealnej rzeczywistości.
Dopełnieniem tych prac są surrealistyczne "krajobrazy wyobrażone" ustawione na drewnianych sztalugach. To malarstwo bardzo kobiece, bardzo subtelne, mające w sobie jakiś podskórny dramatyzm.


Słowo indigo kojarzy się nie tylko z kolorem niebieskim, ale przywodzi na myśl także "dziecko indigo", dziwne, nadpobudliwe, wybitnie uzdolnione, przeświadczone o własnej niezwykłości, ale też dla otoczenia po prostu niepokojące, samotne i osobliwe. Kobieta malowana przez Kaję Solecką skojarzyła mi się własnie z kimś takim;  na obrazach jest najczęściej sama, odwrócona do widza bokiem, zagarniająca przestrzeń "do siebie", ale jej uroda nie pozwala oderwać od  niej wzroku. Ma w sobie pewien ładunek erotyzmu, ale istnieje w swoistej pustce, pozbawiona godnego jej towarzystwa (tylko na jednej z prac przedstawiona jest para, ale ta druga postać jest odrealniona i odseparowana od niej).

Wystawa czynna do 1 września 2019 r. w Muzeum Zabawek w Karpaczu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito