Arcydzieła sztuki średniowiecznej


Wystawy sztuki dawnej w polskich muzeach to zwykle rarytasy, prawdziwe białe kruki wśród wystawienniczych pokazów. W ostatnich miesiącach mieliśmy jednak okazję do podziwiania ich zarówno w Krakowie, gdzie wreszcie po długoletnich oczekiwaniach, zaprezentowano sztukę mistrza Hansa von Kulmbacha, jednego z najzdolniejszych artystów wczesnego renesansu, twórcy znakomicie prosperującego w Norymberdze, skąd do krakowskiego kościoła Mariackiego zamówili wspaniały cykl świętej Katarzyny Aleksandryjskiej zamożni mieszczanie Bonerowie, do ozdoby jednej z kaplic. Stąd tytuł wystawy w Pałacu Erazma Ciołka "Mistrz i Katarzyna. Hans von Kulmbach i jego dzieła dla Krakowa".
W październiku dzięki Muzeum Narodowemu we Wrocławiu mamy okazję obserwować wspaniałe mistrzowskie dzieła późnego średniowiecza. W oplecionym czerwonym i zielonym bluszczem budynku, tak chętnie fotografowanym przez turystów i wrocławian, na parterze pokazano dwie niezwykłe wystawy.


Pierwsza z nich poświęcona jest cennemu znalezisku z lat 80. XX w., które odkryto przypadkiem podczas prac budowlanych w Środzie Śląskiej ("Skarb Średzki.Trzydziestolecie odkrycia"). Druga to ekspozycja o tajemniczym tytule "Migracje", przedstawiająca sztukę późnogotycką na Śląsku, twórców którzy przywędrowali do Wrocławia z Niemiec (np. Jakob Beinhart ze Szwabii czy  Wilhelm Kalteysen von Oche z Akwizgranu), bądź też z Wrocławia wyjeżdżali, jak np. złotnik wrocławski Erasmus Schleupner, który aby rozwijać swoją karierę i zdobywać nowy rynek udał się do zamożnej Norymbergi, tej samej która w XVI wieku stała się ośrodkiem rzemiosła, rzeźby i malarstwa, gdzie działały znakomicie prosperujące warsztaty, wystarczy przywołać tu wspomnianego już Hansa von Kulmbacha czy samego mistrza Albrecha Duerera. Wrocławska wystawa to pokaz dzieł najwyższej (i to dosłownie!)  klasy - wielkich nastaw ołtarzowych i kilkumetrowych figur, jak te przywiezione z parafii p.w. św. Jakuba Apostoła  w Sobótce, które z trudem na drugie piętro MN (wystawa podzielona jest na dwie części  rozmieszczone w sali na parterze i na drugim piętrze, gdzie ustawiono najwyższe z dzieł) wnosiło sześciu postawnych mężczyzn, bo do windy by się nie zmieściły.


Te ponad dwumetrowe rzeźby z drewna olchowego, malowanego temperą, srebrzone i złocone, niegdyś znajdowały się w szafie ołtarza głównego kościoła NMP na Piasku we Wrocławiu, a wykonane zostały w warsztacie Jakuba Beinharta, około 1485-1487 r. W średniowieczu musiały robić niesamowite wrażenie na wiernych przychodzących do świątyni należącej do wrocławskich kanoników regularnych. Figura przedstawiająca Matkę Boską z Dzieciątkiem i Święta Jadwiga mają 243 cm wysokości, Święty Augustyn jest o 10 cm wyższy.
W salach na parterze wrocławskiego muzeum eksponowane są dzieła tak znane jak Poliptyk Św. Barbary, który niestety po II wojnie światowej trafił do zbiorów warszawskiego Muzeum Narodowego. Poliptyk ten wykonany przez Wilhelma Kalteysena von Osche z drewna świerkowego i jodłowego malowanego temperą znajdował się niegdyś w kościele św. Barbary we Wrocławiu i uchodzi za jeden z najwcześniejszych  i najwybitniejszych przykładów sztuki późnego gotyku na Śląsku.
Prócz licznych wspaniałych przykładów malarstwa późnogotyckiego na Śląsku na wrocławskiej wystawie można też obejrzeć przykłady złotnictwa (relikwiarze, kielichy) oraz bogato ilustrowane księgi.


Ekspozycja prezentuje eksponaty przywiezione nie tylko z muzeów, ale i  z różnych kościołów, których zwykle nie opuszczają, dlatego jest to jedna z rzadkich okazji, aby je obejrzeć we Wrocławiu, nim po 3 miesiącach wrócą na swoje miejsce w takich świątyniach jak sanktuarium  św. Józefa w Kaliszu (wypożyczono stąd predellę nastawy z  Gołaszyna) czy do kościoła świętego Wawrzyńca w Babimoście (skrzydła z poliptyku z Sulechowa, na których warto zwrócić uwagę na wyciskane w złotym tle rajskie ptaki).
Na wystawie jest tyle wspaniałych średniowiecznego malarstwa i rzeźb, dzieł złotniczych i edytorskich, że warto je obejrzeć przynajmniej dwukrotnie.

Wystawa czynna jest do 3 lutego 2019 r.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito