O Wrocławiu, teatrze i Lechu Wałęsie - wywiad z Fabienem Lédé



Wywiad z artystą -  Fabien Lédé


Artystyczne spojrzenie: Jest Pan francuskim artystą żyjącym w Polsce. Dlaczego wybrał Pan Wrocław jako miejsce edukacji artystycznej i dlaczego wrocławska ASP? Czym Pana przyciągnęła uczelnia imienia Gepperta?



Fabien Lédé: Wybrałem Wrocław z powodów osobistych, a nie ze względu na edukację artystyczną. Kiedy przeprowadziłem się do Wrocławia, miałem już ukończone studia z projektowania graficznego w szkole artystycznej w Orleanie we Francji. Ale ponieważ mieszkałem już kilka lat we Wrocławiu, a ASP otworzyło studia podyplomowe „Interdisciplinary Printmaking”, prowadzone po angielsku, zdecydowałem się na ten kierunek. Szczególnie interesował mnie sitodruk, ponieważ wcześniej nie miałem okazji pracować w tej technice.


Artystyczne spojrzenie: Czym różni się kształcenie artystyczne w  Polsce od tego we Francji? Ma Pan porównanie z racji studiów w Orleanie.



Fabien Lédé: Nie jestem pewny, czy są jakieś różnice. Tożsamość i jakość każdej szkoły artystycznej jest w dużej mierze zależna od nauczycieli i studentów. Wszystko zależy od ich podejścia do sztuki: jeśli są otwarci, jeśli chcą eksperymentować i lubią rzeczy, które są dziwne i osobliwe, ale jakoś kuszące, jeśli to wszystko razem wytwarza jakąś dynamikę, to wtedy samo miejsce nie ma aż takiego znaczenia…


Artystyczne spojrzenie: Jak Pan postrzega Wrocław, co się tu Panu podoba? Ma Pan swoje ulubione miejsca we Wrocławiu? 



Fabien Lédé: Lubię Wrocław, jest wystarczająco dużym miastem. Ma dobrą energię i położony jest w samym centrum Europy, to dobry punkt, by wyskoczyć do Berlina, Pragi, Wiednia etc. Po prostu ma dobre połączenia z najważniejszymi miejscami. Jeśli zaś chodzi o moje ulubione miejsca we Wrocławiu, to jest to podwórko na Ruskiej – częściowo dlatego, że mam tam swoją pracownię, ale również dlatego, że jest tam wiele artystycznych, kulturalnych przestrzeni, jak galeria Studio BWA Wrocław, IP Studio, TIFF Center i studia konkretnych artystów. Ta przestrzeń ma ogromny potencjał. Zaczyna się dziać.


Artystyczne spojrzenie: Czy są jacyś polscy artyści, których Pan szczególnie ceni?
Fabien Lédé: Myślę, że jest to Paweł Althamer. Lubię jego społecznie zaangażowane projekty i to, że myśli o sztuce jak o swego rodzaju rytuale, co jest bardzo bliskie temu, co ja próbuję robić.







Fabien Lédé: Oczywiście znam wielu młodych artystów, którzy tworzą kolorową, wibrującą, optymistyczną pop sztukę, ale to prawda, że wielu polskich twórców wybiera mrok. Może przyczyną jest nieustannie szare niebo albo sytuacja polityczna w kraju. Muszę jednak wyznać, że chociaż moje prace na pierwszy rzut oka wydają się być bardzo wesołe, to jeśli im się dłużej  poprzyglądasz albo spojrzysz z innego punktu widzenia, dostrzeżesz jak bardzo są gwałtowne i dzikie, a czasem melancholijne. Staram się tworzyć pewnego rodzaju pułapkę: na bardziej powierzchownym poziomie chcę przyciągnąć uwagę widzów, na tym nieco głębszym chcę im dać to, czego zwykle nie chcą widzieć. Oczywiście tworzę też bardzo proste i naiwne formy, by po prostu dorzucić trochę kolorów do życia.



Artystyczne spojrzenie: W Pana pracach widać sporą dawkę humoru, a nawet baśniowości – takie realizacje jak dla wrocławskiego HART Hotel and Art, pełne są niesamowitych zwierzęcych motywów. Czy lubi Pan zwierzęta? 


Fabien Lédé: W kontekście sztuki zwierzęca ikonografia interesuje mnie, ponieważ jest w nią wpisana pewna doza tajemnicy, instynkt i nieprzewidywalność. Działa to również  na symbolicznym poziomie. Wykorzystując te motywy lubię eksperymentować i kreować kształty znajdujące się na granicy zwierzęcia i człowieka. A jeśli pytasz o moje życie, to mój kot jest moim najlepszym przyjacielem, zatem tak, mam dobre relacje ze zwierzętami. Są jak totemy, zarówno w życiu, jak i w sztuce.


Artystyczne spojrzenie: Jak wygląda proces twórczy w Pana przypadku? Czy więcej czasu poświęca Pan na przemyślenia, koncept czy też dłużej trwa samo powstawanie dzieła?
Fabien Lédé: Sama realizacja pracy zajmuje zdecydowanie więcej czasu niż koncepcja. Po prostu praca na materii trwa. Czasami potrzebuję miesięcy, by skończyć jakieś dzieło – jak chociażby ostatnią serię surowych wyszywanek w stylu raw-couture. Wszystko inne – idee i projekty – powstaje cały czas, ponieważ moja wyobraźnia bez przerwy pracuje. Mam kilka notatników z niezrealizowanymi pomysłami, bo najzwyczajniej brakuje mi czasu, by to wszystko zrobić.


Artystyczne spojrzenie: Wśród Pana prac na Tumblr widziałam wyszywanki, hafty, naśladujące trochę twórczość dziecięcą. Czy wykonał Pan te prace osobiście? 



Fabien Lédé: Tak, oczywiście. Wszystko tworzę sam, wszystko przechodzi przez moje ręce. Lubię pracować w różnych mediach. W tej chwili jestem zafascynowany wyszywaniem – to superprzyjemne medium – bardzo mocno czuję jego materialny aspekt. W pewnym sensie te wyszywanki to obiekty o określonych cechach fizycznych. Lubię sam proces ich wytwarzania. To także dobry sposób na medytację.


Artystyczne spojrzenie: Zaprojektował Pan scenografię i plakat dla Teatru Polskiego do spektaklu „GRIMM: Czarny śnieg”, inspirowany baśniami braci Grimm. Czy czytał Pan ich opowieści? Jaki jest Pana prywatny stosunek do teatru – chodzi Pan na spektakle, czy traktuje Pan współpracę wyłącznie zawodowo? 



Fabien Lédé: Tak, czasami robię scenografię dla teatru, ale nie widzę szczególnej różnicy między pracą na potrzeby sceny i do galerii. Jedyną różnicą jest skala. Teatr to przestrzeń do realizowania wielkich instalacji, w których aktorzy mogą performować i wchodzić w interakcję ze sobą nawzajem i z widownią. Podobnie myślę o publiczności podczas moich wystaw – tworzę dla nich przestrzeń. Przewiduję emocje i reakcje. Scenografie moich wystaw są tworzone tak, by odwiedzający eksplorowali ten krajobraz i by stali się w pewnym sensie performerami. Wracając do „GRIMM: Czarny śnieg”, to oczywiście jako dziecko czytałem baśnie braci Grimm, ale także przed samą pracą przy przedstawieniu wróciłem do tej lektury.


Artystyczne spojrzenie: W Pana pracach pojawiają się też akcenty polityczne, ale potraktowane z pewną ironią. Odbrązawia Pan postać Lecha Wałęsy, przedstawiając go z humorem, ale chyba polityka nie jest dla Pana źródłem inspiracji. A może się mylę?



Fabien Lédé: Tak, masz rację. Myślę, że jest zbyt wiele politycznego gówna dookoła, więc czasami warto zdystansować się wobec tego w sztuce. Ale czasami pojawia się też bardzo silna potrzeba, żeby tworzyć pracę, która będzie niepokojąca w sensie politycznym. Zwykle robię to dla sprawy, niekoniecznie dla siebie. Wracając do Lecha Wałęsy, którego wizerunek pojawił się np. w mojej wielkoformatowej wyszywance „Polska Libre”, dla mnie jako francuskiego artysty jest on chyba najbardziej znanym Polakiem. Jest symbolem wolności, ale też symbolem robotników. Jako artysta postrzegam siebie jako robotnika czy rzemieślnika. Dlatego chyba widzę pewne połączenie pomiędzy nami. Dodatkowo od czasu do czasu noszę wąsy…


Artystyczne spojrzenie: Jak wygląda dzień artysty, kiedy tworzy? Wstaje Pan i…?



Fabien Lédé: … pierwsze co robię, to piję kawę i myślę o tym, co będę robić tego dnia. Staram się stworzyć dziennie przynajmniej jeden obraz albo wygenerować jedną rzecz od początku do końca. Wtedy jest mi lepiej.


Artystyczne spojrzenie: Czy ze sztuki można się dziś utrzymać? Wielu młodych twórców twierdzi, że sztuka jest czymś niedochodowym, z czego nie da się wyżyć.



Fabien Lédé: Tak, to bardzo trudne i wymaga wytrwałości, sporej odporności i pasji. Tworzę sztukę profesjonalnie od 15 lat, ale stale na nowo negocjuję swoje miejsce w niej i zasady swojego w niej uczestniczenia, żebym mógł w ogóle dalej to robić. Powiedzmy, że powoli zaczynam żyć jak artysta na przyzwoitym poziomie… wszędzie jest wielu dobrych, młodych artystów, ale osoby decydujące o sztuce (kolekcjonerzy, kupcy, galerie…)  zauważają ich zwykle po 5 lub 10 latach aktywności i funkcjonowania na rynku. To bardzo długa droga.


Artystyczne spojrzenie: Czy jest jakiś projekt, który zamierza Pan zrealizować w najbliższym czasie? Jeśli tak, to czy mógłby Pan w kilku słowach go opisać, jeśli to nie tajemnica…
Fabien Lédé: To nie jest tajemnica. Pracuję obecnie nad kilkoma projektami jednocześnie, w tym nad swoimi rzeczami i wystawami, ale również nad scenografią do spektaklu, którego premiera odbędzie się w Narodowym Teatrze Dramatycznym w Wilnie oraz nad performatywną instalacją dla 18. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego T-Mobile Nowe Horyzonty. Wszystko jest w trakcie przygotowań.


Artystyczne spojrzenie: Jaka praca stanowiła dla Pana największe wyzwanie, była najtrudniejsza do realizacji?



Fabien Lédé: Sam nie wiem... Ale mogę powiedzieć, że największym wyzwaniem jest dla mnie praca z innymi ludźmi, na przykład w teatrze czy przy grupowych projektach. Bardzo trudno jest utrzymać podobną energię – wszyscy muszą na to pracować i wszyscy są za to odpowiedzialni. To nie zawsze działa. Bardzo trudno jest też wynegocjować wspólną artystyczną wizję, jeśli jest wielu twórców... To zresztą całkiem logiczne... Dlatego czasem pracuję w grupie, a czasem wolę pracować sam.



Artystyczne spojrzenie: Dziękuję, że zgodził się Pan odpowiedzieć na moje pytania.
Rozmawiała: Ewa Mecner

Francuski artysta Fabien Lédé mieszka obecnie we Wrocławiu, gdzie prowadzi własną pracownię, tworzy projekty dla teatru, przygotowuje performances i prezentuje swoją wystawę  The Gradual Disappearance of Melancholy, którą można oglądać w galerii STUDIO BWA Wrocław.

Serdeczne podziękowania za pomoc translatorską dla Beaty Barteckiej.
Zdjęcie: Łukasz Rusznica


Wystawę prac Fabiena Lédé The Gradual Disappearance of Melancholy można oglądać w galerii Studio BWA Wrocław (ul. Ruska 46a / 301 II piętro)  do 27 maja 2017 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito