Grudniowy spacer po krakowskich galeriach


Jest zimno, bywa paskudnie, ale trudno narzekać, bo to przecież grudzień, a w grudniu pogoda nas zwykle nie rozpieszcza. Gdzie się wybrać, aby się ogrzać i miło spędzić czas (niekoniecznie w tej samej kolejności)? Polecam galerie i spędzenie czasu na przyglądaniu się obrazom, grafikom lub rzeźbom. Na krakowski spacer wybrałam się w szare wtorkowe przedpołudnie, gdy jeszcze nie świeciły choinkowe lampki, a dekoracje ulic nie bardzo były widoczne w siąpiącym śniego-deszczu.


Zaczęłam od skromnych wystaw, wstępując do galerii Floriańska 22, gdzie już nieopodal wejścia kuszą w gablocie przepiękne grafiki o tematyce bożonarodzeniowej. Ich twórcami są znani krakowscy artyści tacy jak np. Leonard Pędziałek (bajeczna złota rybka w koronie!) czy Agnieszka Łakoma (pasiasta rybka na białym tle!). Grafiki tych artystów można także obejrzeć w galerii Raven na krakowskim Kazimierzu.


Dla miłośników malarstwa godnym polecenia miejscem jest galeria Artemis, gdzie teraz można obejrzeć wystawę "Wspomnienia" warszawskiego artysty Franciszka Maśluszczaka, który prezentuje w maleńkiej galeryjnej salce pejzaże, krajobrazy miejskie i scenki rodzajowe z charakterystycznymi postaciami. Prace wykonane są w większości techniką akwareli.
Na prawdziwie zachwycającą wystawę warto wybrać się do Biblioteki Jagiellońskiej, gdzie  funkcjonuje galeria, a obecnie jej przestrzeń wypełniają tytułowe "Kartki z kalendarza". Są tam kalendarze z papieru, ale i z drewna, są w formie rozłożonych kartek, grafik trójwymiarowych (właściwie jakby rzeźb), a obok tradycyjnych w formie (wiszących na ścianach lub leżących na stolikach) dzieł współczesnych grafików znajdziemy tam ekstrawaganckie kalendarzowe instalacje, nad którymi trzeba się pochylić, bo stoją na podłodze. Ta wystawa to nie tylko świetna lekcja współczesnej sztuki, ale i wyrafinowana ekspozycja prezentująca tak zdawałoby się banalny temat jakim jest kalendarz.
Warto wybrać się na tę wystawę w celu porównania jak wyglądały kiedyś kalendarze, a jakie ekstrawaganckie obiekty sztuki mogą dziś wyczarować artyści, bo wszak mamy koniec roku i już za chwilę będziemy kupować kalendarze na nowy rok. Po tej wystawie nawet najładniejsze wydadzą mi się jak sądzę mało efektowne...
Interesująco prezentują się właśnie te niezwykle pomysłowe kalendarze - obiekty, w zestawieniu z jak najbardziej tradycyjnymi "książkowymi" , choć może nie dla nas, lecz dla siedemnastowiecznych odbiorców. Pochodzą ze zbiorów własnych Jagiellonki i zawierają wysmakowane barwne ilustracje (umieszczone są bezpiecznie w szklanych gablotach).


Do najciekawszych  wystaw, jakie oglądałam spacerując po krakowskich galeriach należy niewątpliwie prezentacja malarstwa w galerii Pryzmat, gdzie można obejrzeć prace nagrodzonego Nagrodą imienia Witolda Wojtkiewicza Sławomira Lewczuka. Świetna scenografia tworząca rodzaj environment wchłania widza tuż po wejściu do galerii. Wielkie obrazy, z mnóstwem postaci, mnóstwo butów, przytłaczające sceny zaobserwowane w rzeczywistości (tłum wgapiony w telefony komórkowe to już widok powszechny), ale też drobne niuanse, zaskakujące motywy (jadowicie zielone ślimaki!), jakby barokowa teatralność prezentowanych kompozycji oszałamiają  i zmuszają widza do przystanięcia i spróbowania ogarnięcia tego co dzieje się na tych obrazach. Dawno nie widziałam tak doskonałej i pełnej rozmachu wizji świata, więc wcale nie dziwię się, że artysta uhonorowany został tak prestiżową nagrodą. Grudniowy spacer warto zakończyć oglądaniem wieczornych widoków krakowskiego rynku, gdzie świeci się już choinka, a okoliczne kawiarenki kuszą pyszną kawą lub grzańcem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito