Zagubieni w chaosie, czyli o malarstwie Urszuli Leszczyńskiej-Radel




Najnowsze malarstwo Urszuli Leszczyńskiej-Radel składa się na obraz świata współczesnego, przytłaczającego, pełnego samotności i abstrakcyjnej, nieco kosmicznej architektury, wśród której człowiek czuje się nieco zagubiony. Na obrazach widzimy drobne postaci i wielkie przestrzenie, które są dla mieszkańców wielkich miast zwyczajne, bliskie, obojętnie mijane wielokrotnie każdego dnia, w drodze do pracy albo z pracy. Artystka uwiecznia niczym aparatem fotograficznym migawki z życia zwykłych, banalnych ludzi. Niczym się nie wyróżniających everymenów, których spotykamy każdego dnia, dostrzegając ich obecność jedynie w chwilach, gdy oderwiemy wzrok od telefonu komórkowego. Widzimy fragmenty postaci tak jak wtedy gdy w galerii handlowej lub na dworcu wjeżdżamy na wyższe piętro i migają nam przed oczami kolorowe ubrania osób jadących w przeciwną stronę. Wzory, arabeski, napisy, ślady ludzkiej obecności widoczne są na niektórych obrazach Urszuli Leszczyńskiej-Radel. Najczęściej nie ma tu ludzi, lecz jedynie ślady ich obecności, ich działań, pozostałości... Artystka coraz bardziej zmierza ku abstrakcji.
Niektóre z najnowszych prac prezentowanych w galerii Floriańska 22 to kompozycje, w których płaszczyzny szarości przenikane są przez czerwień, ożywczą, przyciągającą wzrok, ale mimo wszystko zimną. Nasz świat coraz bardziej pogrąża się w chaosie, rozbiciu, nieuchwytności, marazmie, a w malarstwie Urszuli Leszczyńskiej-Radel coraz silniej uobecnia się pragnienie stałości, pochwycenia form w geometryczne ramy i kształty. Płyty, schody, stopnie podkreślone ostrym konturem zatrzymują wzrok widza na elementach stałych. Pragnienie  stabilności, unieruchomienia chwil i nadania im trwałości, chciałoby się powiedzieć, patrząc na te prace. Jakby artystka chciała pochwycić rzeczywistość, nieustannie zmieniającą się i niestabilną i zatrzymać na dłużej. Te samotne, zaludnione żywiołowymi ruchliwymi grupkami "fotograficzne" przedstawienia, jakie mogliśmy obejrzeć 2 lata temu na wystawie w galerii Floriańska 22, tym razem mają w sobie dużo więcej filozoficznej zadumy nad miejscami i sytuacjami, w których nie ma już ani zbyt wielu ludzi ani ruchu; tak aby widz mógł patrząc na te prace zastanowić się nad sensem codziennej gonitwy, popatrzyć na najbliższe otoczenie, na miejsca, których w pośpiechu nie zauważał.


Amor vacui, który artystka stosuje inspirując się wschodnią filozofią i sztuką, obecna jest także w niektórych z tych obrazów, zwłaszcza w  pejzażach, gdzie postać ludzka jest jedynie sztafażem, jak w dziewiętnastowiecznym malarstwie niemieckich romantyków.

"Dokąd mogę pójść, co wybrać? Wszystkie drogi mego życia stoją przede mną, góry wznoszą się nad białym jeziorem o szóstej rano, chmury unoszą się pomiędzy wodą i niebem", pisał nowojorski poeta Allen Ginsberg w wierszu "Refleksje nad jeziorem Louise", który przypomniałam sobie patrząc na prace Urszuli Leszczyńskiej-Radel, na ich podświadomą, ukrytą, refleksyjną wymowę.
Patrząc na te obrazy, zastanawiać się można nad światem współczesnym, nad chaosem życia, w którym zagubieni ludzie powinni znaleźć coś co im da wytchnienie, a także pozory stabilności, niezmienności, trwałości.

I tu znów jako puenta doskonale przydaje się poezja Ginsberga, jakże aktualna, choć napisana wiele lat temu, w 1980 roku: "Wstaję rano, zapamiętując sny, w ponurym nastroju, zwlekam się z łóżka
golę się, myję, siedzę, godzinami robię pokłony".

Obrazy Urszuli Leszczyńskiej-Radel podobnie jak wiersze Ginsberga nasycone są buddyjskim marzeniem o spokoju i wyciszeniu. Artystka pokazuje dwa oblicza współczesnego świata - to które wciąż pogrąża się w pośpiechu, pędzie do poznawania i doznawania wciąż nowych wrażeń, i to które zmierza do wyciszenia, zatrzymania się, zastanowienia.

Te obrazy, jakże wspaniałe dzięki zestawom kolorystycznym, pełnym subtelności i wyrafinowania, są niezwykle bliskie japońskiemu minimalizmowi; warto zwrócić tu uwagę na połączenia szarości i bieli, które rozświetla odrobina koloru, czasem tylko anektując całą powierzchnię obrazu.

Wystawa czynna do 7 listopada 2019 roku.

Ekspozycja pod patronatem

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito