WARTO ZOBACZYĆ, w polskich muzeach i galeriach, odc.28


W październiku miesiącu pięknej złotej jesieni, porannych mgieł i coraz krótszych dni, warto obejrzeć wystawy, w których wątki przemijania, śmierci, żałoby mieszają się z nostalgią, sentymentem, melancholią.


Na pierwszą z wystaw warto udać się do Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie, gdzie Monika Mostowik prezentuje "Mroczne oblicze lalki". To szczególna klimatyczna ekspozycja, na której prezentowane są lalki azjatyckie typu bjd, czyli ball-jointed, o ruchomych kulkowych stawach, zrobione z żywicy poliuretanowej.

Te lalki nie nadają się na zabawki dla dzieci, są raczej wyrazem niewesołych dociekań nad sensem życia i śmierci, a także ról, jakie kobieta odgrywa przez całe życie. Lalki zdeformowane, w kostiumach rodem z filmów grozy, przykuwają uwagę widza, który wkracza w ich świat nie tylko na fotografiach, ale też w instalacjach ustawionych w muzealnej sali, z licznymi akcesoriami, pomiędzy czarnymi woalami, oświetlonymi punktowo i surrealistycznie pogrążonymi w scenach ślubnych, szpitalnych, perwersyjnie zmysłowych czy funeralnych.
Wystawa czynna do 17 listopada. Wstęp płatny.


Druga z wystaw to prezentacja  również w krakowskiej Mandze sztuki japońskiej "Mistrzowie ukiyo-e", gdzie w półmroku zaprezentowano drzeworyty barwne najwybitniejszych japońskich grafików, od skrzywionych niczym demony aktorów sportretowanych przez Sharaku, po Hokusaia i jego widoki świętej góry Fudżi, a także niezwykłe podróżnicze krajobrazy Hiroshige i kolorowe niczym współczesne komiksy przedstawienia wojowników Kunisady. Wystawa czynna do 9 listopada. Wstęp płatny.


Trzecia z polecanych przeze mnie wystaw to podwójna ekspozycja zorganizowana w ramach ARS CAMERALIS w Katowicach. Można na niej zobaczyć jak dramatyczna, ekspresyjna twórczość francuskiego artysty Damiena Deroubaixa (seria 25 akwafort z cyklu "Pochodzenie świata")  zestawiona została z pracami niemieckiej artystki Moniki Grzymali w katowickim BWA.


W salach galerii można obejrzeć serię grafik i wielką drewnianą wersję Guerniki Picassa, a także nasyconą śmiercią i tematyką vanitatywną kompozycję na tkaninie zatytułowaną "World Downfall" (tapiseria) zadziwiająco zaktualizowaną (są tu odniesienia m.in. do obozów koncentracyjnych jak i pin-up girl). Na wystawie w BWA znalazły się także ogromne strzępiaste instalacje Moniki Grzymali ("Raumzeichnung") upiornie wypełniające salę srebrzystą lub czarną taśmą pociętą na podłużne paski, lekko poruszającą się w rytm najlżejszych podmuchów powietrza i budzącą zadumę.


W dwóch kątach sali wystawienniczej można przyjrzeć się tym dziwnym kosmicznym miejscom, które niemal wchłaniają przestrzeń, kreując coś w rodzaju pejzażu po końcu świata, gdy wszystko inne już wymarło. Wystawa pełna smutku, prowokująca mroczne rozważania o schyłku cywilizacji, gdy pozostaje na ziemi jedynie pustka i śmierć. Wystawa "Monika Grzymala\Damien Deroubaix. O naturze świata" czynna jest do 8 grudnia. Wstęp płatny.


Czwarta z wystaw, które polecam do obejrzenia, tym razem we Wrocławiu to ekspozycja "Syndrom florencki" braci de la Torre, meksykańskich twórców szklanych wizerunków, bajecznie kolorowych, kiczowatych, mieszających tradycję ojczystego kraju i obecnej ojczyzny, czyli Stanów Zjednoczonych, w których od 30 lat tworzą swoje osobliwe dzieła.


W Galerii SiC we Wrocławiu możemy obejrzeć diabły, kolorowe ściany pełne chrystusików, motyli, symboli śmierci, a w podziemiach, do których schodzimy schodami pilnowanymi przez śpiących Meksykanów w tradycyjnych sombrerach, odkrywamy stół zastawiony z okazji Święta Zmarłych, pełny szklanych narządów, butelek, jedzenia i wszelkich dóbr wykonanych ze szkła.

Na tej wystawie dominuje śmierć perwersyjna, nie znająca miłosierdzia, rażąca w oczy jaskrawymi kolorami i wulgarnymi kształtami, a religia miesza się z przesądami, tradycjami i historią... Szklana orgia budzi szok i zdumienie tym większe, jeśli się nie było w Meksyku, a po galeryjnych salach spodziewa się prezentacji wyrafinowanej i subtelnej, zwłaszcza że w galerii SiC prezentowane jest szkło i ceramika najczęściej, choć nie zawsze, nie aż tak szalone... Warto wspomnieć, że syndrom florencki to opisany w 1817 roku przez Stendahla efekt, jaki wywołują piękne dzieła sztuki (kołatanie serca, zawroty głowy, halucynacje). Bracia de la Torre łączą barokową estetykę, inspiracje sztuką prekolumbijską ze współczesną popkulturą pełną typowo komercyjnego kiczu, zwłaszcza że mieszkają w Kalifornii, w której estetyka ta cieszy się ogromnym powodzeniem. Na wystawę wstęp wolny. Czynna jest do 7 grudnia.


Ostatnia z wystaw, jakie moim zdaniem warto obejrzeć w październiku to "Beauty and His Beastie" w Sali Sesyjnej Dworca Głównego we Wrocławiu, czyli główna wystawa Europejskiego Festiwalu Szkła.


Najciekawsze są tu szklane rzeźby, zwłaszcza błękitne prace polskiej artystki Dąbrówki Idy Huk ("Swingers") i szwedzkiego mistrza szkła Larsa Widenfalka ("Tizziano"), nawiązujące do antycznej zmysłowości dawnych posągów.

Niezwykłą opowieść snuje na szklanych płytkach estońska artystka Merle Kannus, tworząca scenki rodzajowe malowane na szklanych powierzchniach.


Nie zabrakło tu także podejmowania aktualnych drastycznych tematów (Iwona Demko, Alison Lowry), w których elementy ze szkła stały się częścią instalacji wykonanych z innych materiałów. Zabrakło na tej wystawie humoru, żartu, elementu zabawy, za to jest sporo podtekstów erotycznych i naprawdę pięknych form wykonanych ze szkła portretów (świetne dzieła japońskiej glass artist Yoshiko Okady) czy form roślinnych (Simone Crestani "Estetyczne napięcie"). Na wystawę wstęp wolny.
Wystawa zorganizowana została w ramach Europejskiego Festiwalu Szkła. Wstęp wolny. Wystawa czynna do 10 listopada.
Kolejny odcinek cyklu WARTO ZOBACZYĆ ukaże się w listopadzie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito