Wisielczy humor i anarchia, czyli Odjazd na dworcu


W nowej i tymczasowej (chyba) siedzibie galerii BWA Wrocław na dworcu głównym, która osiadła tam na czas remontu Pałacu Hatzfeldów, czynna jest wystawa "Odjazd". Pełna czarnego humoru, błyskotek, kpiarskich mrugnięć oczkiem do widza, ale w gruncie rzeczy niewesoła ekspozycja prac artystów, którzy od lat związani byli z wrocławską galerią, nie tylko wystawienniczo, ale też towarzysko. Wystawa ODJAZD to taka trochę ironiczna, trochę smutna prezentacja dzieł artystów współczesnych żyjących wciąż na walizkach, przemieszczających się z miejsca na miejsce, niepewnych jutra, żyjących podobnie jak wielu współczesnych ludzi tymczasowo.
Na antresoli na dworcu głównym we Wrocławiu otwarto wystawę, na której kwestia przemieszczania się i osiadania jest kluczowa.



W salach ustawiono namioty i pokazano filmy odnoszące się do emigracji, nietrwałości, bezdomności,biedy, braku stabilizacji. Takie namioty stworzyli m.in. artysta romskiego pochodzenia Krzysztof Gil, Honorata Martin, Grupa Luxus i Olaf Brzeski. Ten ostatni swoją pracę – wykonany na stelażu purpurowy satynowy "namiot" – zatytułował MILIONER. Bogacz, który nie ma wewnątrz nic prócz pustki.


 Do środka można zajrzeć, ale nie ma tam zupełnie nic. Taka wydmuszka. Pałac milionera jest nicością. Do wnętrza stworzonego przez Grupę Luxus  (instalacja"Ex Oriente Luxus") można wejść   – są tam świecidełka, lampki, zwierzaczki, futerka, figurki, koraliki. Wszystko lśniące i tandetne. Tanie bogactwo na pokaz. Rodem z domów biedaków, którzy zastawiają swoje mieszkania tzw. durnostojkami.



 Trochę jak z powieści Michała Witkowskiego, który swoich bohaterów umieszcza w takich właśnie zagraconych wnętrzach z minionej epoki, jakby dla nich czas się zatrzymał. Zbigniew Libera na wystawę przygotował fotograficzną panoramę nędzarzy żyjących na wysypisku i objuczonych torbami z dobytkiem. Nie ma tu już dumnej historii przez duże H, do której odwoływał się Kossak i Styka w Panoramie Racławickiej (nota bene znajdującej się właśnie we Wrocławiu). Jest bieda, wegetacja i brzydota.Taka panorama dzisiejszych czasów. Panorama żebraków. W jednej z sal antresoli można oglądać instalację J.J.Ziółkowskiego – atrapę artysty w szamańskim stroju rodem z cekinowego Las Vegas siedzącego naprzeciw ściany, na której wyświetlany jest obłąkańczy taniec czarownika zaklinającego rzeczywistość (?) w dziwacznym rytuale. Samotny wariat gapiący się na pokrzykującego niezrozumiale szaleńca. Siedząca postać odwrócona jest do widza wchodzącego do ciemnej sali tyłem. Czy to autoparodia? Egzystencjalna refleksja? Artysta jako błazen odwrócony do świata tyłem? Trudno powiedzieć. Pojęcia nie mam dlaczego tej pracy, tak jak kilku innych (namiotu -instalacji Honoraty Martin czy "panoramy" Zbigniewa Libery) nie można fotografować. Pilnujący sal nie umieli mi tego wyjaśnić.
Wystawa "Odjazd" sieje zamęt w umysłach widzów, którzy zastanawiają się nad wartością prac współczesnych twórców.


Wiele elementów użytych do przygotowania tych obiektów/instalacji/artefaktów to przedmioty gotowe (praca Grupy Luxus), wzięte z codziennego życia (hotelowe ręczniki i piasek użyty w instalacji Karoliny Mełnickiej i Stacha Szumskiego "Tourrorimall-Inclusive Nomadic State) lub spreparowane (praca "It's hard to get to that place where you just don't care" Krystiana Truth Czaplickiego, prezentująca lecącego na dronie filmowego bohatera granego przez Sylwestra Stallone Rocky'ego Balboa z wykorzystaniem manekina, maski i czapki). Znamienne jest to, że wystawa nie obejmuje tradycyjnych mediów, ograniczając się do instalacji, obiektów, filmów wyświetlanych na ścianach albo monitorach telewizorów (np."Museum" Wojciecha Gilewicza).


W jednej z sal znajduje się instalacja dźwiękowa  z wykorzystaniem PRAGOTRONU (kolekcja liter i znaków dawnych tablic  paletowych) zdemontowanego na bydgoskim dworcu. Język jakim posługują się artyści jest dość hermetyczny, jakby twórcy odnosili się do problemów współczesnego świata pokazując je za pomocą form właściwych raczej socjologii, informatyce czy inżynierii, a także uświadamiając widzom, że sztuka już się skończyła, a łączność między widzem a twórcą jest bardzo wątła. Post-sztuka i post-język w czasach, gdy nie ma nic trwałego, a świat zmierza ku apokalipsie...Jeśli humor to wisielczy, a  tytułowy odjazd zdaje się formą schyłkową, pożegnalną - co ma tworzyć artysta, który ma świadomość tymczasowości swego istnienia? Wystawa w BWA Wrocław rodzi liczne pytania, ale nie daje żadnych odpowiedzi. Jest pierwszą prezentacją wrocławskiej  galerii w tym miejscu. Nie budzi szczególnie radosnych refleksji.

Wystawa czynna do 31 marca 2019 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Flamenco to sposób bycia, śmiechu...kochania..." – wywiad z artystą flamenco FARRU