Tajemnica papieru w Manggha


Trzy krakowskie artystki odwiedziły Japonię, doświadczając podczas rezydencji w malowniczym miasteczku Mino, możliwości jakie daje ręcznie czerpany papier. Papier washi w 2014 roku został wpisany do UNESCO na listę reprezentatywną niematerialnego dziedzictwa kulturowego ludzkości.
Washi to papier wykonany z łyka morwy białej, które moczone jest pod kamieniami w strumyku. Pod wpływem pary ręcznie oddziela się włókna od kory, gotuje się je, a potem suszy. Dla zachowania naturalnego koloru washi ręcznie oczyszcza się włókno, usuwając ciemniejsze elementy. Aby rozbić pulpę, łyko ubija się za pomocą drewnianych tłuczków, po czym dolewa się do pulpy kleju roślinnego. Aby zrobić z tego papier, trzeba wziąć bambusowe sito w ramkach, zamoczyć je w kadzi, w której miesza się pulpę z klejem. O tym jak to wygląda w praktyce, informuje film wyświetlany na wystawie. W Japonii jest wiele rodzajów papieru washi. Używa się ich do dekoracji wnętrz, do wykonania opakowań, ozdób, a nawet kosmetyków, biżuterii czy ubrań. Papier w Japonii jest suszony na słońcu, na deskach opartych o wiekowe domy.
W Mino powstało Muzeum Washi, a w Krakowie w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha prezentowana jest wystawa "Washi no fushigi. Tajemnica papieru", na której pokazują swoje prace: Marta Bożyk, Małgorzata Malwina Niespodziewana oraz Ewa Rosiek-Buszko. W trzech salach można zobaczyć, co można wyczarować z delikatnego i kruchego jak stara koronka papieru. Wchodzimy do sali wprost na wyświetlany naprzeciw wejścia film o tym, jak wygląda proces powstawania washi. Od razu widzimy też drewniane skrzynki, w których na podświetlonym papierze Marta Bożek wyczarowała różne formy pejzażowe.


 To "Cienie", wycinanki, które zostały zainspirowane  drzeworytami z motywem wodospadu oraz szablonami używanymi do malowania wzorów na kimonach.
W sali tej można również podziwiać linoryty Marty Bożyk, która wykonała je ręcznie i odbiła na papierze washi oraz cykl poświęcony górze Fudżi, zainspirowany dziełami japońskiego mistrza Hokusaia.



W sali po lewej od wejścia znajduje się odbijająca się w wielkim lustrze instalacja Małgorzaty Malwiny Niespodziewanej - zwisające z sufitu papierowe, wycinankowe, delikatne formy, czasem zakończone dzwonkami, otoczone pracami z cyklu "Rytmy i ruchy", wykonanymi za pomocą kredek. Ta baśniowa instalacja włącza widza w sam środek tajemniczego świata odbić, zwielokrotnień, abstrakcyjnych i surrealistycznych kształtów, które przywodzą na myśl prace Paula Klee albo sztukę dzieci. Ta część wystawy jest czymś na kształt sceny teatralnej, gdzie bohaterem jest papier washi i poruszające się lekko "wycinanki". Wszystko jest tu tak kruche i ulotne, że zwiedzający czuje się dosłownie jak słoń w składzie porcelany. Poruszanie się w tej sali wymaga niezwykłej uwagi, aby niczego nie zaczepić i nie uszkodzić. Delikatna faktura papieru jeszcze bardziej uwypuklona została w trzeciej z sal, gdzie Ewa Rosiek-Buszko stworzyła królestwo japońskich papierowych odpowiedników pasów obi, papierowych podziurkowanych motyli umieszczonych na harmonijkowo pozginanym papierze, a także form dziurkowanych tworzących kompozycje nawiązujące do tradycyjnych motywów znanych ze sztuki japońskiej.


Tu również należy zachować niezwykłą ostrożność i uważać by niczego nie strącić. Warto zwrócić uwagę na zestawienie papieru z Mino - koronkowego i leciutkiego jak mgiełka oraz grubego papieru czerpanego z Dusznik Zdroju, który artystka wykorzystała w przemyślny sposób tworząc swoje kompozycje.


Czy jednak da się dzięki tej wystawie poznać tajemnicę papieru washi? Nie sądzę. Z pewnością można zaznajomić się z możliwościami, jakie daje on artystom przy realizacji ich pomysłów, ale sposoby jego wykorzystania są jeszcze moim zdaniem nie do końca odkryte. Ta niezwykle krucha "koronkowa" ekspozycja uświadamia nam jak wiele można wyczarować z papieru.


Wystawa czynna jest do końca marca 2019 r.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito