„Malarstwo jest najważniejsze – wierzę, że nie tylko dla mnie” – wywiad z krakowskim artystą Wojciechem Ćwiertniewiczem




W cyklu Wywiad z artystą - Wojciech Ćwiertniewicz

Artystyczne spojrzenie: Co oznacza tytuł wystawy "obrazy o niczym, wszystkie jednakowe", którą można będzie obejrzeć w galerii Floriańska 22 od 25 stycznia? Czy to ironiczne mrugnięcie do widza czy deklaracja pokazania cyklu, w którym uwiecznia Pan ten sam motyw? 


Wojciech Ćwiertniewicz: Obraz może być o czymkolwiek, o tytułowym niczym. Ma działać kolorem, formą wpierw na zmysł wzroku - obraz wpada nam w oko, lub nie. Tym razem jest o prawie niczym: kawałku ziemi i nieba na półpustyni. Pracuję dłuższymi seriami, powtarzam aż do spełnienia się w cyklu i wtedy go kończę.


Artystyczne spojrzenie: Czy prace, które zobaczymy można nazwać pejzażami? 

Wojciech Ćwiertniewicz: Tak, to reminiscencje miejsc lub sytuacji widzianych, mocno przetworzone.


Artystyczne spojrzenie: Co Pana zainspirowało do stworzenia tych obrazów? Jak zrodził się pomysł? 

Wojciech Ćwiertniewicz: Dwie rzeczy. To reinterpretacje obrazów malowanych przed laty, pejzaży z ziemi i widoków nieba zrealizowanych w latach 80. na Maderze. Druga inspiracja to pobyt przed 5. laty w Taos i Santa Fe, w rejonie Rio Grande (NM), bardziej  nawet  długa jazda  samochodem tam i z  powrotem od strony Teksasu.


Artystyczne spojrzenie: W Pana twórczości są i prace figuratywne, narracyjne, niemalże realistyczne, ale i takie, które jak mi się wydaje, można zaliczyć do szeroko pojętej abstrakcji. Skąd zainteresowanie tak odmiennymi stylami?


Wojciech Ćwiertniewicz: Maluję codziennie od 40. lat. Interesuje mnie dużo rzeczy, nie potrafię i nie chcę się ograniczać, to byłoby wbrew mojemu instynktowi, wolności, którą cenię najwyżej.

Artystyczne spojrzenie: Co jest w malarstwie tak pociągającego, że nie zamienił go Pan na modne ostatnio działania w rodzaju nowych mediów? Czemu jest Pan wciąż wierny klasycznemu malowaniu, zdradzając je  jedynie dla pisania - mam tu na myśli Pana "Dziennik malarza", którego powstało aż 7 tomików?

Wojciech Ćwiertniewicz: Kilkakrotnie robiłem filmy, instalacje video - pokazywałem je w Krakowie (w Otwartej Pracowni, Składzie Solnym), ale największe projekty filmowe zrealizowałem parę lat temu w Galerii BWA w Słupsku i Centrum Aktywności Twórczej w Ustce - ta ostatnia instalacja była największa, równoczesna projekcja 20. filmów związanych z tańcem. Ale to poboczne, bo malarstwo jest najważniejsze – wierzę, że nie tylko dla mnie.


Artystyczne spojrzenie: Dlaczego nie nazywa Pan swoich obrazów, tylko je numeruje? 


Wojciech Ćwiertniewicz: Dobry tytuł trudno znaleźć, dobry tytuł dla 500. obrazów (lub więcej) to wręcz niemożliwe. Zły tytuł psuje odbiór, prześladuje malarza już zawsze... A numery? - wprowadzają porządek.


Artystyczne spojrzenie: Podobno jest Pan artystą, który jest pierwszym w historii polskiego malarstwa twórcą, który "naprawdę widzi, czuje i oddaje męskie ciało w pełni". Czy uważa się Pan pod tym względem za prekursora? Czy naprawdę w polskiej sztuce nie było wcześniej mistrzów męskiego aktu?

Wojciech Ćwiertniewicz: Trudno polemizować z opinią największego w Polsce znawcy tematu - dr Leszkowicz poświęcił kilkadziesiąt lat pracy tematowi, wiele publikacji, UAM wydał mu grubą habilitację (Nagi mężczyzna). Osobiście znam tylko kilka aktów męskich w sztuce polskiej – jeden z nich to praca Szapocznikow w Gmachu Głównym MN w Krakowie.


Artystyczne spojrzenie: W niektórych swoich pracach odwołuje się Pan do sztuki minionych epok. Czy mógłby Pan wymienić artystów, którzy wywarli wpływ na Pana twórczość?

Wojciech Ćwiertniewicz: Na studiach bardzo lubiłem Hockney'a, ta miłość była widoczna w moich pracach. Później różne miłości starałem się zachować tylko we własnym sercu.


Artystyczne spojrzenie: Czy fakt iż mieszka Pan i tworzy w Krakowie, ukończył Pan tutaj edukację artystyczną, wywarł wpływ na Pana twórczość? 

Wojciech Ćwiertniewicz: Oczywiście. W latach 70., czasach szkolnych, niedziele spędzałem w Gmachu Głównym MN i u Czartoryskich. W tygodniu wpadałem do Krzysztoforów, Bunkra i paru innych miejsc. Między 1970' a 1980' widziałem wszystkie wystawy w Krakowie. Nasiąkałem i nasiąknąłem.


Artystyczne spojrzenie: Czy ma Pan w Krakowie jakieś swoje ulubione miejsca?

Wojciech Ćwiertniewicz: Trójkąt: Wawel (oczywiście!) – Kopiec (pod Kopcem Liceum Plastyczne, do którego chodziłem) – pl. Matejki (ASP, przy Długiej od blisko 40. lat mam pracownię) to obszar, którego nie opuszczam na dłużej od 1970 roku i cały jest moim ulubionym miejscem w Krakowie.

Artystyczne spojrzenie: Dziękuję, że zgodził się Pan odpowiedzieć na moje pytania.



Rozmawiała: Ewa Mecner

Foto: dzięki uprzejmości artysty




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito