„Ilość możliwości, jakie daje fotografia, w połączeniu z technikami specjalnymi lub tak zwanymi szlachetnymi jest według mnie olbrzymia” – wywiad z krakowskim artystą Mirosławem Niesyto
W cyklu Wywiad z artystą - Mirosław Niesyto
Artystyczne spojrzenie: Na wystawie w galerii Floriańska 22 będziemy mogli obejrzeć eksperymentalne fotograficzne prace wykonane techniką gumy chromianowej. Chciałabym jednak zapytać najpierw jakie były początki Pana fotograficznej pasji? Kiedy i jakim sprzętem wykonał Pan swoją pierwszą fotografię i co ona przedstawiała?
Mirosław Niesyto: Mojej pierwszej
fotografii nie zdążyłem zobaczyć, związana z tym jest taka oto historia: będąc
na wycieczce szkolnej w, o ile pamiętam, 5 klasie szkoły podstawowej zabrałem
ze sobą aparat fotograficzny Czajka II, który znalazłem w domu na strychu, a
ponieważ aparat ten pozwalał na wykonanie aż 72 zdjęć na jednej rolce kliszy,
więc zrobiłem bardzo dużo zdjęć okolic Wałbrzycha. Po powrocie, nie znając
technologii, od razu otworzyłem aparat, aby zobaczyć efekt. Ku mojemu zdumieniu
i rozczarowaniu, zobaczyłem tylko kliszę o mlecznym zabarwieniu. Oczywiście
rozwinąłem ją do końca, mając nadzieję, że coś się jednak zarejestrowało... A
takie pierwsze świadome już zdjęcie to wykonałem w 3 klasie liceum plastycznego
w Wiśniczu, aparatem Zenit 12xp, a przedstawiało ono stare zakole Wisły z
wierzbami pochylonymi nad wodą. Aby coś więcej się działo, płoszyłem spokojnie
pływające na wodzie łabędzie.
Artystyczne
spojrzenie: Czy w Pana rodzinie byli również pasjonaci fotografii?
Mirosław Niesyto: W mojej rodzinie
nie.
Artystyczne
spojrzenie: Kiedy i w jakich okolicznościach zaczął Pan eksperymentować z
fotografią i dlaczego zwrócił się Pan ku tak trudnym technikom fotograficznym,
których efekty są bliskie malarstwu abstrakcyjnemu? Czy nie łatwiej i ciekawiej
było zanurzyć się bezpośrednio w świecie malarstwa?
Mirosław Niesyto: Eksperymentować z
fotografią zacząłem właśnie w liceum plastycznym w Wiśniczu, gdzie w internacie
uruchomiliśmy ciemnię i tam poznawaliśmy z kolegami tajniki fotografii. Ponieważ
mojego programu nauczania nie obejmowały zajęcia z fotografii, informacje o tym
„jak to się robi” zdobywałem od kolegów oraz czytając na ten temat. W tamtych
czasach nie było tylu poradników jak fotografować i jak dalej wygląda proces
powstawania odbitki. A ponieważ nie mając jeszcze doświadczenia popełniałem masę błędów na etapie pracy w
ciemni, wszystkie nieudane fotografie, źle utrwalone, z plamami lub innymi
przypadkowymi efektami, które odkładałem szczęśliwie nie wyrzucając, po jakimś
czasie okazały się intrygujące na tyle że chciało się powtórzyć ten efekt. Z
racji uczęszczania do liceum plastycznego mieliśmy zajęcia z malarstwa, które
również bardzo lubiłem, ale magia fotografii była chyba większa i przeciągnęła
mnie w pewnym momencie na swoją stronę. Nic nie da takiego dreszczu emocji
podczas otwierania koreksu i zobaczenia naświetlonego negatywu, a później
obserwowanie pojawiającego się obrazu w wywoływaczu podczas pracy w ciemni.
Ilość możliwości, jakie daje fotografia, w połączeniu z technikami specjalnymi
lub tak zwanymi szlachetnymi jest według mnie olbrzymia. Zwłaszcza dziś kiedy
możemy wykorzystać do pracy urządzenia współczesne oparte na cyfrowym
generowaniu i przetwarzaniu obrazu. Wykorzystując te współczesne technologie i
łącząc je z tymi tradycyjnymi dostajemy ogromne narzędzie do wypowiedzi
artystycznej.
Artystyczne
spojrzenie: Jakie motywy fotograficzne uważa Pan obecnie za najbardziej
interesujące?
Mirosław Niesyto: Obecnie
inspiracją dla mnie są proste chwile i sytuacje. Pracuję teraz nad cyklem gum
chromianowych naświetlanych jak to nazywam „na żywo”, kilkadziesiąt minut,
gdzie tematem są jakieś zwykłe widoki z okna lub fragmenty ogrodów. Wierzę w
moc tak zapisanej energii, w nawarstwionym czasie uwięzionym w miksturze gumy i
pigmentu. Tutaj każda praca jest inna, jest zaprzeczeniem jednej ze
sztandarowych cech fotografii, a mianowicie powielania w wielu egzemplarzach
tej samej sceny. Ponieważ w kręgu moich zainteresowań jest także film, więc te
wydawałoby się banalne sytuacje rejestruję także w tym medium, odkrywając w
nich później jakąś dziwną moc. Coś co powoduje, że nie potrafię oderwać wzroku
od tej sceny i zauważam jej złożoność na wielu poziomach. Banalność okazuje się
nieść za sobą wiele treści. Nie jest to odkrywcza myśl, ale warto ją powtarzać.
Artystyczne
spojrzenie: Czy literatura, poezja lub muzyka wywarły wpływ na Pana twórczość?
Czy impulsem do powstania fotografii jest czasem dzieło literackie lub
muzyczne?
Mirosław Niesyto: Bezpośredniego wpływu literatury lub muzyki na
moją działalność artystyczną raczej nie zaobserwowałem, mimo iż odgrywają one
dużą rolę w moim życiu.
Artystyczne
spojrzenie: Co uważa Pan za najtrudniejszy moment przy pracy i czy jest Pan
zawsze zadowolony z efektu finalnego? Czy zdarza się może, że porzuca Pan pracę
czując, że "nie wyszło", czy też pracuje Pan do momentu aż uzyska Pan
efekt zadowalający?
Mirosław Niesyto: Najtrudniejszym
momentem podczas pracy nad projektem wydaje mi się logistyka, to znaczy
wymyślenie jak zorganizować warsztat pracy, wymyślić jak coś wykonać, nie mając
do tego odpowiedniego narzędzia, czy da się ten pojawiający się problem jakoś
obejść, zastąpić innym narzędziem, sposobem itp. To są dla mnie najtrudniejsze
sytuacje. Ale bywają one bardzo inspirujące. Poniekąd doprowadziły mnie do
wykonania tych prac, które będziemy mogli oglądać w galerii Floriańska 22. Zdarzają się
sytuacje, że pracując nad jakąś pracą czuję, że nie idzie ona w kierunku jaki
sobie założyłem, ale ponieważ dla mnie istotny jest również sam proces
powstawania dzieła, przyjmuję do wiadomości to co się dzieje i staram się jakoś
dostosować, obserwując dokąd mnie to zaprowadzi. Mam też trochę zaczętych prac,
które w pierwszym etapie nie poszły po mojej myśli i nie znalazłem pomysłu jak
je dalej rozwijać, więc czekają w poczekalni. Co jakiś czas zerkam na nie, a
nuż przyjdzie jakiś pomysł.
Artystyczne
spojrzenie: Jakich mistrzów fotografii Pan ceni najbardziej - polskich czy
zagranicznych; tworzących dawniej czy współcześnie?
Mirosław Niesyto: Bardziej
przemawiają do mnie fotograficy tworzący dawniej. Eugene Atget, Andre Kertesz, Edward Steichen, Poul Strand. Ale
i znalazłoby się paru współczesnych: Hiroshi Sugimoto, Arno Rafael Minkkinen,
Alexey Titarenko. Do tego grona dodałbym również operatorów filmowych: Svena Nykvista, Vilmosa Zsigmonda, Gregga
Tolanda, i wielu innych. Niemałe wrażenie zrobiły na mnie prace Bronisława
Schlabsa z lat 50-tych wykonane w technice fotogramu, bardzo bliskie już
grafice, oraz Marka Piaseckiego z lat 50. i późniejszych ubiegłego stulecia,
wykonane w technice heliografii oraz w technikach mieszanych.
Artystyczne
spojrzenie: Czy ma Pan jakieś swoje ulubione fotografie współczesnych mistrzów
fotografii, które wciąż wywierają na Panu jako odbiorcy duże wrażenie? Czy są
takie prace fotograficzne, w których nieustannie znajduje Pan coś nowego?
Mirosław Niesyto: Nie mam raczej
ulubionych fotografii współczesnych mistrzów. Spore wrażenie zrobił na mnie
cykl fotografii Zofii Rydet pt. „Zapis
socjologiczny”. Ale czy można Zofię Rydet zaliczyć do fotografów współczesnych?
Jest to dla mnie w dalszym ciągu cykl, który odkrywam na nowo.
Artystyczne
spojrzenie: Jak ocenia Pan poziom współczesnej fotografii w Polsce? Czy
współczesna polska fotografia na tle europejskiej czy amerykańskiej ma jakieś
cechy szczególne? Czy od razu potrafiłby Pan rozpoznać, że dana fotografia
została wykonana przez Polaka a nie przez np. Słowaka czy Czecha?
Mirosław Niesyto: Nie widzę
szczególnej różnicy między polską, europejską czy amerykańską fotografią. Może
dlatego, że dla mnie nie jest to takie istotne. Ważniejszy dla mnie jest sam
przekaz, emocje jakich doznaję oglądając prace. Owszem, w pewnych przypadkach
wiedza na temat kraju pochodzenia fotografa dopowiada nam kontekst i jesteśmy w
stanie lepiej zrozumieć intencje autora.
Artystyczne
spojrzenie: Ekspozycję Pana najnowszych eksperymentalnych fotografii można będzie oglądać w listopadzie w galerii, prowadzonej przez panią Magdalenę
Skrzyszowską, wywodzącą się z dawnego rodu znamienitych fotografów krakowskich.
Chciałabym zatem zapytać, jaki jest Pana stosunek do fotografii
powstających w dawnych przedwojennych atelier. Czy budzą w Panu nostalgię, a
może uważa Pan, że fotografie powstałe w dawnych czasach należą już do
głębokiej przeszłości i należy je odłożyć do lamusa wraz z minionymi
rekwizytami?
Mirosław Niesyto: Fotografie
wykonane w dawnym atelier fotograficznym, w ogóle stare fotografie, z minionej
epoki, są dla mnie ciągle inspirujące. Przeglądając takie fotografie ciągle
doszukuję się w nich czegoś nowego. Czasem po ponownym przeglądaniu zwyczajnego wydawałoby się
zdjęcia grupowego zauważam jakieś dziwne spojrzenie jednej z postaci w kierunku
innej osoby na tym zdjęciu, którego wcześniej nie dostrzegłem i już to jest
inna opowieść. Każda z takich fotografii po kolejnym oglądnięciu jest nową
odsłoną jakiegoś serialu obyczajowego. Jest to ekscytująca podróż.
Artystyczne
spojrzenie: Dziękuję, że zechciał Pan odpowiedzieć na moje pytania.
Komentarze
Prześlij komentarz