Ukraina w podziemiach

Schodząc do podziemi, do ceglanych piwnic Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie, natrafiamy na wielkie barokowe i rokokowe obrazy. Dama w gigantycznej platynowo-srebrzystej peruce, z muszką z jedwabiu przyklejoną do porcelanowego policzka (faktura cery przypomina powierzchnię "popękanego" portretu albo miśnieńskiej porcelany) przygląda się nam z pogardliwie skrzywionymi podwójnymi ustami ("Mistrz się pomylił" Wołodymir Kostyrko, 2010). Średniowieczny pieśniarz ukraiński, piewca feudalnej anarchii, znany z kronik Rusi Halickiej, pręży bicepsy, a na szyi ma pętlę, jakby właśnie uciekł spod szubienicy ("Mytusa", Wołodymir Kostyrko,  2010). Zgromadzeni wokół niewidocznego stołu niczym apostołowie ogoleni na łyso więźniowie - gangsterzy rozprawiają o czymś, nie zdejmując skórzanych kurtek z napisem Hells Angels ("Inicjacja", Jewhen Rawski, 2009). Seksowny półnagi młodzieniec z wytatuowaną na piersi Moną Lizą patrzy na widza zaciskając pięści ("Benvenuto Cellini", Wołodymir Kostyrko, 2011).
Ukraińskie postacie wpasowane w barok i rokoko, w czasy Jana Jerzego Pinzla (Johanna Georga Pinzla), najwybitniejszego i najbardziej tajemniczego rokokowego rzeźbiarza niemieckiego, który działał na terenach należących do ówczesnej Rzeczpospolitej (Buczacz); i we Lwowie współpracował z wybitnym budowniczym katedry świętego Jura, Bernardem Meretynem, którego duch unosi się nad pracami dwóch współczesnych ukraińskich malarzy, również związanych ze Lwowem.
Dwadzieścia obrazów Wołodymira Kostyrki i Jewhena Rawskiego z ostatnich 5 lat zgromadzono w odremontowanych średniowiecznych piwnicach mieszczącej się na krakowskim rynku kamienicy na wystawie "Ukraina. Czekając na bohatera. Rawski, Kostyrko". Obrazy przedstawiające zbrodnię, przemoc, deprawację  wmalowane w klimat barokowych mistrzów - skojarzenie z mistrzami włoskiego baroku nasuwa się, gdy oglądamy takie prace jak "Judyta z głową Holofernesa" czy "Rewolucjonista". Patronem tych dzieł jest Caravaggio i jego światłocieniowe spelunkowate wnętrza, w których niby święci wynurzają się z półmroku ludzie z półświatka ("Śmierć Hektora", Jewhen Rawski, 2012). Taki też świat malują ukraińscy artyści - za wszelką cenę starają się nawiązywać do dziedzictwa europejskiej sztuki, pokazując doskonały warsztat, tworząc scenki mitologiczne i rodzajowe, z których jednak wciąż przebija rozpacz, beznadzieja, poczucie bezsilności, pogrążanie się w barbarzyństwie (nawiązujący do Szekspira obraz "Brak ci snu" Jewhena Rawskiego z 2009 r.).
Drugą piwniczną przestrzeń wypełnia instalacja wykonana z ukraińskich reklamówek ozdobionych czerwonym wzorzystym motywem. Obok niej, niczym obok figury świętej albo ołtarza, stoją wprost na podłodze dwa ogromne portrety w  "donacyjnych pozach" Rawskiego i Kostyrki stylizowane na sztukę dawną. Teraz malarstwo oddawać musi hołd górze badziewia, stosom plastiku i tandety. Malarze umieszczeni niczym fundatorzy na obrazach epitafijnych pokornie pilnować muszą coraz bardziej obrzydliwego i wulgarnego świata. Naprzeciw tej instalacji znalazł się obraz przedstawiający dziewczynkę siedzącą obok martwego mężczyzny, który, jak się wydaje, dopiero co popełnił samobójstwo.
Ta wystawa jest niemniej wstrząsająca niż ekspozycja fotografii relaconujących krwawe wydarzenia na Majdanie w Kijowie, którą można oglądać w MCK na górze, na pierwszym piętrze ("Majdan w obiektywie Jakuba Szymczuka"). Tamta jednak to czysta publicystyka, działająca niczym telewizyjny news; wywołała we mnie  już dawno rozstrzygnięty przez współczesną fotografię dylemat, który jednak dla mnie wciąż jest żywy i niepokojący - czy należy fotografować ludzi w takich momentach jak rozpacz po masakrze i  zwłoki w trumnie... Żaden fotograf już dziś nie przejmuje się takimi rozważaniami. Robi zdjęcia, starając się przekazać nastrój chwili, moment tragedii itp.
Niesłychanie wulgarne wydało mi się natomiast "obklejenie" wszystkich zdjęć logiem sponsora wystawy "Gościa Niedzielnego" - jaskrawe, czerwone znaczki wyglądają, niczym reklamowanie śmierci. Uważam, że i śmierć ma swoje prawa i powinno się uszanować tragedię. Jednak w dzisiejszych czasach nawet gazeta katolicka musi jak widać tak bardzo się reklamować, żeby każdy od razu wiedział  kto wysłał autora zdjęć do Kijowa.
Ekspozycje "Czekając na Ukrainę" oraz "Majdan w obiektywie Jakuba Szymczuka" czynne będą do 3 kwietnia 2016 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Flamenco to sposób bycia, śmiechu...kochania..." – wywiad z artystą flamenco FARRU