Przepych, pawie i rozkosze podniebienia - o malarstwie Magdaleny Nałęcz



Najnowsza wystawa prac krakowskiej artystki Magdaleny Nałęcz nosi tytuł MISZ MASZ i zdobi wnętrze Cafe Czekolada. Wnętrze  niewielkie, przytulne, pełne sztuki, która zachęca do kontemplacji i delektowania się. Sztuką i czekoladą. Obrazami i zapachami. Klimatem. Magdalena Nałęcz to urodzona w Rzeszowie w 1970 r., absolwentka krakowskiej ASP, studentka profesorów Jana Szancenbacha i Sławomira Karpowicza. Kolorystka. Na jej obrazach kolory dźwięczą i budzą pożądanie doczesnych dóbr - wspaniałości stołu, podróży do klimatycznych miejsc, teatralnych strojów. Namalowane pawie dumne ze swych strojów (nikt tak nie maluje już dziś tych ptaków - młodopolski artysta Kazimierz Stabro, który sportretował swą żonę w pawiej sukni byłby dumny z kontynuatorki pawiej inspiracji) obserwują piękne kobiety w maskach i strojach z piór, teatralnych i perwersyjnych niczym podejrzliwe koty snujące się gdzieś z boku (nie mniej intrygujące). A na ścianach w Cafe Czekolada spoglądają na nas z martwych natur owoce morza ułożone apetycznie na talerzach, jabłka jakby skradzione z płócien postimpresjonistów, ale i zgniecione niedopałki papierosów sygnalizujące zakończenie uczty. Uczty dla ciała i dla duszy. Malarstwo gorące, zmysłowe egzystuje tu obok ukrytych na ścianach przy oknach posępnych,  lodowatych przedstawień wilków i tych niepokojących zamaskowanych dziewczynek, które kryją się gdzieś w kątach (można je było oglądać swego czasu na wystawie w galerii Floriańska 22).


Świat, który doświadcza szczęśliwej konsumpcji, ale i świat zapomnianych istot, a nawet śmierci czai się ukryty bardzo przemyślnie. Są tu bowiem i pejzaże, egzotyczne i wspaniałe, ale i cyprysy, które sadzone są na cmentarzach. Czerwienią się owoce, a piękne aktorki w karnawałowych maskach przyglądają się wchodzącym. Aromaty unoszą się z filiżanek świeżo zaparzonej kawy, pachnie czekolada i wino, a sztuka wchłania to wszystko i nasyca dzieła krakowskiej malarki wspaniałością doznań. Malarstwo Magdaleny Nałęcz tak doskonale pasuje do tego miejsca, jakby specjalnie do niego zostało stworzone. Aż chce się tu wrócić i znów je oglądać.
Wystawa czynna do końca stycznia 2018 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito