Instalacja Mirosława Bałki w Muzeum Śląskim
Po raz czwarty w Muzeum Śląskim w Katowicach pojawiła się instalacja w
Galerii Jednego Dzieła. Tym razem specjalnie do tego miejsca
zaprojektował swoją pracę (site specific art) warszawski rzeźbiarz,
rysownik, twórca filmów eksperymentalnych Mirosław Bałka. Artysta
uznany, lecz kontrowersyjny. Już sam tytuł jest niezwykle
ekstrawagancki - składa się z zestawu znaków przestankowych. Mamy więc
cudzysłów poprzedzający nawias kwadratowy i zwykły, potem kropkę,
średnik, przecinek, dwukropek, znak zapytania, wykrzyknik, myślnik i
wielokropek. Tytuł odnosi się do ogromnej instalacji - rzeźby (?)
wykonanej z blachy trapezowej, która ma być rozwiniętą formą schematu
zdjęcia roentgenowskiego z zaznaczonym zarysem płuc.
Artysta podobnie jak jego poprzednicy tworzący instalację dostosowaną do konkretnego miejsca odniósł się do historii muzeum, które powstało na fundamentach dawnej kopalni, do której w podziemia zjeżdżali niegdyś górnicy - to ich czarne płuca prześwietlone roentgenem ma uosabiać instalacja Mirosława Bałki.
Do instalacji pogrążonej w mroku, niczym w prawdziwej kopalni, schodzi się też długą rampą, trochę jak przewodem pokarmowym do wnętrza czarnych górniczych płuc. Są tam korytarze, słabo oświetlone górniczymi lampkami i jeśli ktoś ma klaustrofobię może to być dla niego niezbyt przyjemne doznanie. Poruszanie się jest wewnątrz tej instalacji trudne, łatwo się potknąć, można oprzeć się jedynie o niezbyt przyjemną w dotyku falistą ścianę. Jakby artysta starał się wcielić w sytuację górnika, który może być postawiony w sytuacji bez wyjścia (katastrofy w kopalniach i dziś nie należą do rzadkości) i jego życie może być zagrożone.
Wchodząc do wnętrza instalacji widz ma poczucie stłamszenia, zagrożenia, zaczyna się obawiać dokąd zaprowadzi go ta droga otoczona materiałem prowizorycznym (blacha ta wykorzystywana bywa do budowy tanich garaży, składzików, kontenerów), który może się przecież zawalić prowadząc do uwięzienia na wieki. Miejsce, które stworzył warszawski artysta jest straszne, tak straszne i niebezpieczne jak praca w kopalni, gdzie wystarczy moment by człowiek zginął przygnieciony i pogrzebany żywcem.
Instalację Mirosława Bałki można oglądać do 16 września 2018 r.
Artysta podobnie jak jego poprzednicy tworzący instalację dostosowaną do konkretnego miejsca odniósł się do historii muzeum, które powstało na fundamentach dawnej kopalni, do której w podziemia zjeżdżali niegdyś górnicy - to ich czarne płuca prześwietlone roentgenem ma uosabiać instalacja Mirosława Bałki.
Do instalacji pogrążonej w mroku, niczym w prawdziwej kopalni, schodzi się też długą rampą, trochę jak przewodem pokarmowym do wnętrza czarnych górniczych płuc. Są tam korytarze, słabo oświetlone górniczymi lampkami i jeśli ktoś ma klaustrofobię może to być dla niego niezbyt przyjemne doznanie. Poruszanie się jest wewnątrz tej instalacji trudne, łatwo się potknąć, można oprzeć się jedynie o niezbyt przyjemną w dotyku falistą ścianę. Jakby artysta starał się wcielić w sytuację górnika, który może być postawiony w sytuacji bez wyjścia (katastrofy w kopalniach i dziś nie należą do rzadkości) i jego życie może być zagrożone.
Wchodząc do wnętrza instalacji widz ma poczucie stłamszenia, zagrożenia, zaczyna się obawiać dokąd zaprowadzi go ta droga otoczona materiałem prowizorycznym (blacha ta wykorzystywana bywa do budowy tanich garaży, składzików, kontenerów), który może się przecież zawalić prowadząc do uwięzienia na wieki. Miejsce, które stworzył warszawski artysta jest straszne, tak straszne i niebezpieczne jak praca w kopalni, gdzie wystarczy moment by człowiek zginął przygnieciony i pogrzebany żywcem.
Instalację Mirosława Bałki można oglądać do 16 września 2018 r.
Komentarze
Prześlij komentarz