Elewator sztuki - wystawa w GM we Wrocławiu
Wystawa "Elewator sztuki" we wrocławskiej Galerii
Miejskiej to prezentacja artystów związanych z Kotliną Jeleniogórską,
miejscem urokliwym i niepowtarzalnym, swoistym tyglem, gdzie mieszają
się artystyczne inspiracje twórców osiadłych tam od dawna, choć
pochodzących z różnych części Polski i mających za sobą uczelnie nie
tylko z pobliskiego Wrocławia, ale i Katowic, Krakowa, Poznania czy
Gdańska.
Ekspozycja pokazuje dzieła 14 twórców różnych pokoleń - od artystów doświadczonych i uznanych jak Urszula Broll mieszkająca od lat w Przesiece pod Jelenią Górą, a także związanych z teatrem Cinema w Michałowicach Katarzynę Rotkiewicz-Szumską (urodzoną w Szczecinie, absolwentkę gdańskiej ASP) i Zbigniewa Szumskiego (urodzonego w Sopocie, absolwenta ASP w Gdańsku), aż po twórców młodszych pokoleń - Małgorzatę Amarowicz (która ukończyła jeleniogórskie Liceum Plastyczne, a potem wrocławską ASP na wydziale Grafiki i Sztuki Mediów) i Matyldę Konecką (urodzoną we Wrocławiu, ale od 10. roku życia mieszkającą w Szklarskiej Porębie, która po ukończeniu Architektury Krajobrazu na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu zamieszkała w Anglii, gdzie zajmuje się ilustracją książkową).
Na wystawie swoje dzieła pokazali artyści uprawiający malarstwo sztalugowe (Teresa Kępowicz od urodzenia związana z przepięknym Karpaczem, z którego wyjechała na studia w PWSSP we Wrocławiu), rysunek (poznanianka Beata Kornicka-Konecka, absolwentka PWSSP w Poznaniu) i fotografię (Małgorzata Amarowicz). Są tu autorzy abstrakcji (Janusz Konecki), ale i zafascynowani sztuką dawną współcześni surrealiści ( urodzony w Cieplicach i mieszkający od lat w Płownej Dolnej Dariusz Miliński oraz zamieszkały od lat w Michałowicach Paweł Trybalski).
W Galerii Miejskiej spotkali się niczym w tytułowym elewatorze, zestawieni ze sobą, pokazani obok siebie, zainspirowani miejscem, które wybrali do życia i tworzenia i które pokochali. Reprezentują różne style, różne sposoby twórczego wyrazu. Mają inklinacje do artystycznego bujania w obłokach, do fantazji, baśni, legend lokalnych, ale i form, które na poły realistyczne na poły abstrakcyjne uwieczniają w swoim malarstwie, grafice lub rysunku. Co ich łączy? Urzeczenie pięknem miejsca, w którym mieszkają i które ożywczo wpływa na ich twórczość. Doskonale znane wrocławianom, ale i turystom z całej Polski, Czech i Niemiec Karkonosze, gdzie w letnie weekendy ruszają spragnieni górskich widoków, świeżego powietrza, ale i urokliwych chwil spędzanych podczas wspinaczki na Śnieżkę czy spacerów na Krucze Skały, do malutkiego Karpacza z jego świątynią Wang i niepowtarzalnymi trasami po Karkonoskim Parku Narodowym albo do Szklarskiej Poręby otoczonej lasami i w okolice wodospadu Kamieńczyk. Właściwie niewiele osób odwiedzających Karkonosze zdaje sobie sprawę, jak wielu artystów upodobało sobie to miejsce jako źródło nieustannej inspiracji.
Osobno, poza galerią mieszczącą się przy ulicy Kiełbaśniczej, pokazywana jest monumentalna granitowa rzeźba Zbigniewa Frączkiewicza, artysty związanego ze Szklarską Porębą (jego stworzeni w 1984 r. "Ludzie z żelaza" wywołali swego czasu prawdziwy skandal, a ustawioną w 1995 r. w Gorzowie rzeźbę należącą do tego cyklu wielokrotnie niszczono).
Na postumencie przed wrocławskim kościołem garnizonowym postawiono wielkie granitowe stopy. Niczym stopy Ducha Gór, który się zdematerializował, zapominając o nogach. Majestatyczne i gigantyczne budzą zainteresowanie przechodniów - zarówno turyści jak i wrocławianie przystają przyglądając się szarym bryłom i czytają opis. Zbigniew Frączkiewicz nie należy do twórców, obok których przechodzi się obojętnie. Jednym się jego prace podobają, innych oburzają.
"Elewator sztuki" warto zobaczyć, bo wielbiciel właściwie każdego rodzaju malarstwa znajdzie na tej wystawie coś dla siebie. Mnie poruszyły "Maski" Beaty Kornickiej-Koneckiej - rysunki, na których kobiece głowy przedzierają się przez wełnianą materię z bólem i przerażeniem oraz fotografie Małgorzaty Amarowicz z cyklu "Poradnik dobrego wyglądu" (młoda półnaga kobieta ukryta pod rozpuszczonymi długimi włosami jest jak gdyby współczesną wersją słynnego obrazu "Czesząca się" Władysława Ślewińskiego).
Ekspozycja czynna będzie do 19 sierpnia 2017 r.
Ekspozycja pokazuje dzieła 14 twórców różnych pokoleń - od artystów doświadczonych i uznanych jak Urszula Broll mieszkająca od lat w Przesiece pod Jelenią Górą, a także związanych z teatrem Cinema w Michałowicach Katarzynę Rotkiewicz-Szumską (urodzoną w Szczecinie, absolwentkę gdańskiej ASP) i Zbigniewa Szumskiego (urodzonego w Sopocie, absolwenta ASP w Gdańsku), aż po twórców młodszych pokoleń - Małgorzatę Amarowicz (która ukończyła jeleniogórskie Liceum Plastyczne, a potem wrocławską ASP na wydziale Grafiki i Sztuki Mediów) i Matyldę Konecką (urodzoną we Wrocławiu, ale od 10. roku życia mieszkającą w Szklarskiej Porębie, która po ukończeniu Architektury Krajobrazu na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu zamieszkała w Anglii, gdzie zajmuje się ilustracją książkową).
Na wystawie swoje dzieła pokazali artyści uprawiający malarstwo sztalugowe (Teresa Kępowicz od urodzenia związana z przepięknym Karpaczem, z którego wyjechała na studia w PWSSP we Wrocławiu), rysunek (poznanianka Beata Kornicka-Konecka, absolwentka PWSSP w Poznaniu) i fotografię (Małgorzata Amarowicz). Są tu autorzy abstrakcji (Janusz Konecki), ale i zafascynowani sztuką dawną współcześni surrealiści ( urodzony w Cieplicach i mieszkający od lat w Płownej Dolnej Dariusz Miliński oraz zamieszkały od lat w Michałowicach Paweł Trybalski).
W Galerii Miejskiej spotkali się niczym w tytułowym elewatorze, zestawieni ze sobą, pokazani obok siebie, zainspirowani miejscem, które wybrali do życia i tworzenia i które pokochali. Reprezentują różne style, różne sposoby twórczego wyrazu. Mają inklinacje do artystycznego bujania w obłokach, do fantazji, baśni, legend lokalnych, ale i form, które na poły realistyczne na poły abstrakcyjne uwieczniają w swoim malarstwie, grafice lub rysunku. Co ich łączy? Urzeczenie pięknem miejsca, w którym mieszkają i które ożywczo wpływa na ich twórczość. Doskonale znane wrocławianom, ale i turystom z całej Polski, Czech i Niemiec Karkonosze, gdzie w letnie weekendy ruszają spragnieni górskich widoków, świeżego powietrza, ale i urokliwych chwil spędzanych podczas wspinaczki na Śnieżkę czy spacerów na Krucze Skały, do malutkiego Karpacza z jego świątynią Wang i niepowtarzalnymi trasami po Karkonoskim Parku Narodowym albo do Szklarskiej Poręby otoczonej lasami i w okolice wodospadu Kamieńczyk. Właściwie niewiele osób odwiedzających Karkonosze zdaje sobie sprawę, jak wielu artystów upodobało sobie to miejsce jako źródło nieustannej inspiracji.
Osobno, poza galerią mieszczącą się przy ulicy Kiełbaśniczej, pokazywana jest monumentalna granitowa rzeźba Zbigniewa Frączkiewicza, artysty związanego ze Szklarską Porębą (jego stworzeni w 1984 r. "Ludzie z żelaza" wywołali swego czasu prawdziwy skandal, a ustawioną w 1995 r. w Gorzowie rzeźbę należącą do tego cyklu wielokrotnie niszczono).
Na postumencie przed wrocławskim kościołem garnizonowym postawiono wielkie granitowe stopy. Niczym stopy Ducha Gór, który się zdematerializował, zapominając o nogach. Majestatyczne i gigantyczne budzą zainteresowanie przechodniów - zarówno turyści jak i wrocławianie przystają przyglądając się szarym bryłom i czytają opis. Zbigniew Frączkiewicz nie należy do twórców, obok których przechodzi się obojętnie. Jednym się jego prace podobają, innych oburzają.
"Elewator sztuki" warto zobaczyć, bo wielbiciel właściwie każdego rodzaju malarstwa znajdzie na tej wystawie coś dla siebie. Mnie poruszyły "Maski" Beaty Kornickiej-Koneckiej - rysunki, na których kobiece głowy przedzierają się przez wełnianą materię z bólem i przerażeniem oraz fotografie Małgorzaty Amarowicz z cyklu "Poradnik dobrego wyglądu" (młoda półnaga kobieta ukryta pod rozpuszczonymi długimi włosami jest jak gdyby współczesną wersją słynnego obrazu "Czesząca się" Władysława Ślewińskiego).
Ekspozycja czynna będzie do 19 sierpnia 2017 r.
Komentarze
Prześlij komentarz