Węgierska secesja w MCK

Dzbanki oblepione czerwonymi jak krew papryczkami, listkami kasztanowca, roślinkami i stworami wodnymi, które wyglądają jak żywe. Tęczowe wazony i wielkie naczynia, na których wiją się secesyjne motywy albo przeciągają nagie kobiety. Węgierska secesja nie jest tak dobrze znana jak francuska czy wiedeńska, ale ma w sobie wiele uroku.
Na wystawie "Zsolnay. Węgierska secesja" w galerii Międzynarodowego Centrum Kultury można obejrzeć wytwory manufaktury należącej do rodziny Zsolnay w Peczu. Dzieła, które projektowali znakomici ówcześni twórcy wykorzystujący wynalazki stosowane przez rodzinną firmę, która zaopatrywała salony i jadalnie  zamożnych mieszczan, choć nie tylko bo również wykonywała projekty dla budowli użyteczności publicznych.
Na wystawie oprócz zastaw stołowych i wytwornych lamp można też obejrzeć ceramiczne elementy ratusza i muzeum, które można podziwiać w ostatniej sali ekspozycyjnej, porównując je ze zdjęciami obiektów, z których pochodzą. Wystawa obfituje w materiał zdjęciowy - można zatem zapoznać się z członkami rodziny założyciela fabryki, ale i pracownikami oraz projektantami wśród których znalazł się Polak Tadeusz Sikorski, ożeniony z jedną z panien Zsolnay, również projektantką pracującą nad wzorami ceramiki. Ekspozycję warto dokładnie przestudiować wczytując się w tekst wielkich plansz, na których opisane zostały wynalazki (np.pirogranit), które wykorzystywano w Zsolnay. Wystawa dla miłośników secesji, ale i ceramiki, którą można sobie obejrzeć z bliska. Warto zwrócić uwagę na powtarzający się motyw tulipana zapożyczony z węgierskiej sztuki ludowej, który zainspirował twórców wazonów-tulipanów i zwieńczeń budowli oraz wzorzystych kafli zdobiących fasady.
Ekspozycja czynna będzie do 2 lipca 2017 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito