Sztuka alternatywna, czyli tworzyć każdy może
W Muzeum Śląskim otwarta została wystawa "Nie jestem już psem",
prezentująca twórczość artystów alternatywnych, sztukę jaką tworzą
artyści nie tylko mający dyplom uczelni plastycznej, ale i tacy, którzy
sztuką parają się z potrzeby wewnętrznej, albo też obok innych
działalności twórczych jak film, moda, muzyka czy literatura.
Sztuka pokazywana na wystawie to twórczość niezwykle rzadko goszcząca w tradycyjnych instytucjach, do jakich należy Muzeum Śląskie (skądinąd mające sporą kolekcję dzieł artystów nieprofesjonalnych, w tym znakomitą kolekcję Grupy Janowskiej). Pozostająca na obrzeżach sztuki mainstreamowej, a nawet awangardowej, działalność twórcza fotografów, malarzy amatorów, filmowców nieprofesjonalnych, twórców obiektów sztuki offowej pokazywana jest niezbyt często. Wystawa katowicka jest kontynuacją ubiegłorocznej ekspozycji "Po co wojny są na świecie" w MSN w Warszawie.
Tym bardziej niezwykłe okazało się otwarcie wystawy, na którym pojawił się tłum tak wielki, że z największym trudem udało mi się docisnąć do niektórych prac. Przyznam, że najbardziej zaciekawiła mnie twórczość zafascynowanego hinduizmem Erwina Sówki, wiekowego członka Grupy Janowskiej (powstałe w duchu New Age kosmiczne wizje krisznowskie - warto po obejrzeniu tej wystawy zobaczyć inne dzieła tego artysty prezentowane w galerii malarstwa nieprofesjonalnego), a także Ewy Bloom Kwiatkowskiej (płaszcz z nadrukiem z pistoletów maszynowych jaki można zobaczyć wiszący za szybą w przestronnej sali muzealnej to dyplomowa praca tej radykalnej przedstawicielki modowego designu, która w latach 80. ukończyła łódzką PWSSP na wydziale tkaniny i ubioru - tym bardziej prowokacyjny, iż artystka przechadzała się w nim po Łodzi w czasie stanu wojennego).
Warto też przyjrzeć się bajecznie kolorowym "futerałom muzycznym", które są dziełem Roberta Brylewskiego, znanego muzyka związanego z Brygadą Kryzys, a także z takimi kapelami jak Izrael, Armia czy Deuter. Legenda sceny punk-rockowej jako twórca obiektów artystycznych pokazuje się chyba po raz pierwszy. Podczas wernisażu wzrok gości w każdym wieku (bo mimo zapowiedzi, że to wystawa dla widzów pełnoletnich pojawiły się też dzieci ciekawie zerkające na obraz "Mleko wolności" Włodzimierza Czerwa) przyciągała świetlna instalacja Macieja Olszewskiego, ślusarza narzędziowego z wykształcenia, który od 2000 r. zajmuje się sztuką nawiązującą do subkultury hiphopowej i muzyki techno.
Na wystawie są prace twórców, którzy poruszają się niezwykłymi ścieżkami, badając tropy, które ich interesują i starając się wyrażać swoją osobowość za pomocą form, które czasem znajdują się na granicy kiczu, pornografii, obsceniczności, wulgarności i przypadkowych skojarzeń wymieszanych z wiedzą o sztuce czerpaną z najróżniejszych źródeł i doświadczeń.
Wiele prac mocno nasyconych wątkami erotycznymi (żeby nie powiedzieć wręcz pornograficznymi) i politycznymi, prezentuje przekaz czytelny nawet dla ludzi, którzy na tradycyjną sztukę reagują raczej alergicznie. Właściwie "Nie jestem już psem" to wystawa bardziej socjologiczna niż artystyczna - prezentuje różnorodne reakcje na rzeczywistość ludzi, którzy buntują się przeciwko ładności sztuki, jej głębi i nowatorstwu i starają się znaleźć swoje miejsce na mapie świata sztuki współczesnej.
Wystawa dla wszystkich kontestatorów, zbuntowanych młodszych i starszych jednostek, ale i dla ludzi, którzy mieli okazję obserwować narodziny sztuki alternatywnej w Polsce w latach 80. Nie bez powodu jednym z konsultantów merytorycznych ekspozycji jest Paweł Dunin-Wąsowicz, twórca początkowo undergroundowego pisma "Lampa", która nim stała się pismem jakie można kupić w Empiku, miała charakter artzinowy i nosiła tytuł "Lampa i Iskra Boża" (na jej łamach publikowało wiele obecnie niezwykle popularnych osób jak Dorota Masłowska czy Kazia Szczuka).
Ekspozycja czynna będzie do 10 września
Sztuka pokazywana na wystawie to twórczość niezwykle rzadko goszcząca w tradycyjnych instytucjach, do jakich należy Muzeum Śląskie (skądinąd mające sporą kolekcję dzieł artystów nieprofesjonalnych, w tym znakomitą kolekcję Grupy Janowskiej). Pozostająca na obrzeżach sztuki mainstreamowej, a nawet awangardowej, działalność twórcza fotografów, malarzy amatorów, filmowców nieprofesjonalnych, twórców obiektów sztuki offowej pokazywana jest niezbyt często. Wystawa katowicka jest kontynuacją ubiegłorocznej ekspozycji "Po co wojny są na świecie" w MSN w Warszawie.
Tym bardziej niezwykłe okazało się otwarcie wystawy, na którym pojawił się tłum tak wielki, że z największym trudem udało mi się docisnąć do niektórych prac. Przyznam, że najbardziej zaciekawiła mnie twórczość zafascynowanego hinduizmem Erwina Sówki, wiekowego członka Grupy Janowskiej (powstałe w duchu New Age kosmiczne wizje krisznowskie - warto po obejrzeniu tej wystawy zobaczyć inne dzieła tego artysty prezentowane w galerii malarstwa nieprofesjonalnego), a także Ewy Bloom Kwiatkowskiej (płaszcz z nadrukiem z pistoletów maszynowych jaki można zobaczyć wiszący za szybą w przestronnej sali muzealnej to dyplomowa praca tej radykalnej przedstawicielki modowego designu, która w latach 80. ukończyła łódzką PWSSP na wydziale tkaniny i ubioru - tym bardziej prowokacyjny, iż artystka przechadzała się w nim po Łodzi w czasie stanu wojennego).
Warto też przyjrzeć się bajecznie kolorowym "futerałom muzycznym", które są dziełem Roberta Brylewskiego, znanego muzyka związanego z Brygadą Kryzys, a także z takimi kapelami jak Izrael, Armia czy Deuter. Legenda sceny punk-rockowej jako twórca obiektów artystycznych pokazuje się chyba po raz pierwszy. Podczas wernisażu wzrok gości w każdym wieku (bo mimo zapowiedzi, że to wystawa dla widzów pełnoletnich pojawiły się też dzieci ciekawie zerkające na obraz "Mleko wolności" Włodzimierza Czerwa) przyciągała świetlna instalacja Macieja Olszewskiego, ślusarza narzędziowego z wykształcenia, który od 2000 r. zajmuje się sztuką nawiązującą do subkultury hiphopowej i muzyki techno.
Na wystawie są prace twórców, którzy poruszają się niezwykłymi ścieżkami, badając tropy, które ich interesują i starając się wyrażać swoją osobowość za pomocą form, które czasem znajdują się na granicy kiczu, pornografii, obsceniczności, wulgarności i przypadkowych skojarzeń wymieszanych z wiedzą o sztuce czerpaną z najróżniejszych źródeł i doświadczeń.
Wiele prac mocno nasyconych wątkami erotycznymi (żeby nie powiedzieć wręcz pornograficznymi) i politycznymi, prezentuje przekaz czytelny nawet dla ludzi, którzy na tradycyjną sztukę reagują raczej alergicznie. Właściwie "Nie jestem już psem" to wystawa bardziej socjologiczna niż artystyczna - prezentuje różnorodne reakcje na rzeczywistość ludzi, którzy buntują się przeciwko ładności sztuki, jej głębi i nowatorstwu i starają się znaleźć swoje miejsce na mapie świata sztuki współczesnej.
Wystawa dla wszystkich kontestatorów, zbuntowanych młodszych i starszych jednostek, ale i dla ludzi, którzy mieli okazję obserwować narodziny sztuki alternatywnej w Polsce w latach 80. Nie bez powodu jednym z konsultantów merytorycznych ekspozycji jest Paweł Dunin-Wąsowicz, twórca początkowo undergroundowego pisma "Lampa", która nim stała się pismem jakie można kupić w Empiku, miała charakter artzinowy i nosiła tytuł "Lampa i Iskra Boża" (na jej łamach publikowało wiele obecnie niezwykle popularnych osób jak Dorota Masłowska czy Kazia Szczuka).
Ekspozycja czynna będzie do 10 września
Komentarze
Prześlij komentarz