Najcenniejsze, czyli o kolekcji Książąt Czartoryskich


Wystawa "Najcenniejsze. Kolekcja Książąt Czartoryskich" otwarta w krakowskim Arsenale to wystawa gromadząca wiele dzieł wyjątkowych. Dość przywołać tu chyba najcenniejsze z nich, czyli "Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem" Rembrandta z 1638 r. Swego czasu ozdobę kolekcji Czartoryskich stanowiła "triada" mistrzów malarstwa europejskiego: "Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci z ok.1490 r. (obecnie na wystawie można zobaczyć ją tylko symbolicznie, gdyż w złoconych ramach widnieje "zastępstwo" oryginalnego  dzieła, które od połowy maja będzie można oglądać w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego), "Portret młodzieńca" z ok.1509-1511 r. Rafaela Santi (zagrabione przez hitlerowców, zaginione w czasie II wojny światowej i wciąż poszukiwane dzieło, które niegdyś zdobiło zbiory Czartoryskich, na wystawie podobnie jak obraz Leonarda występuje symbolicznie jako czarno-biały wizerunek w złoconych ramach) oraz wspaniały barokowy "Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem" Rembrandta (usytuowany w wielkiej sali Arsenału tak trochę na uboczu, dokładnie naprzeciw symbolicznego wizerunku zaginionego obrazu Rafaela i nieobecnej oryginalnej "Damy z gronostajem").
Zresztą miłośnik sztuki holenderskiego mistrza może nacieszyć oczy również kilkoma grafikami umieszczonymi w gablotach niezwykle jasnej "pierwszej" części sali. Sali, w której  umieszczono 350 przedmiotów wybranych z liczącego 336 tysięcy eksponatów najstarszego polskiego muzeum, które założyła w 1801 r. w Puławach księżna Izabela Czartoryska. Zbiory te w czasie powstania listopadowego w 1831 r. przeniesiono do Sieniawy, potem zaś do Paryża, gdzie wnuk księżnej Władysław Czartoryski powiększył je o nowe nabytki i przeniósł zbiór do Krakowa w 1876 r. Od 2016 r. stanowią własność państwa i pozostają pod opieką krakowskiego Muzeum Narodowego.
Wiele ciekawych historii wiąże się z prezentowanymi  w Arsenale dziełami. Przykładem może być obraz Mistrza Jerzego z 1517 r. "Zwiastowanie", wzorowany na drzeworycie Duerera, który został odkryty podczas wykopów, jakie księżna Izabela zleciła na Wzgórzu Wawelskim w miejscu, gdzie znajdowały się ruiny kościoła świętego Michała.
Inna niezwykła historia wiąże się z dziełem "Zakuwana Polska" z 1864 r. Jana Matejki, który starał się namalować powstanie styczniowe, a że nie za bardzo mu to wychodziło to dzieło nieukończone rzucił w kąt pracowni, skąd wydobył je książę Władysław Czartoryski i odkupił od mistrza, słynącego z dopracowanych dzieł historycznych. Matejko chciał obraz ukończyć, ale książę nie zgodził się, wolał by pozostało takie jakie było, więc niektórzy krytycy pisali ongiś, iż dzieło to zostało "błotem malowane"...
Na wystawie prezentowane są dzieła powstałe od czasów starożytnych po wiek XIX. Wchodząc do sali od razu rzucają się w oczy wielkie sarkofagi etruskie, gabloty z sarkofagami egipskimi (m.in. Tachenemti) oraz posągi z czasów rzymskich umieszczone na tle wielkiego arrasu brukselskiego z XVI w, zwanego "Złotym deszczem".
"To wystawa labiryntów", powiedział na konferencji prasowej kurator profesor Janusz Wałek. I faktycznie po wielkiej sali można krążyć tropem różnych fascynacji, a to zestawem fantastycznych francuskich portretów renesansowych, a to pogrążając się w kontemplacji grafik J.P. Norblina, to znów podziwiając malarstwo  niderlandzkie i włoskie o tematyce sakralnej, albo przyglądając się zadziwiającym wytworom rzemiosła, jak np.  szklana buteleczka w kształcie winnego grona używana przez francuskiego króla Franciszka I, tarcza wróżebna przypisywana Janowi III Sobieskiemu,  kamyczki z grobu Romea i Julii, relikwie hiszpańskiego bohatera narodowego Cyda i jego żony czy  urna z relikwiami Bolesława Chrobrego. Jak widać Czartoryscy gust mieli eklektyczny i zbierali różne pamiątki i niezwykłości, co łączy ich kolekcję z tzw. kunstkammerami, gabinetami osobliwości, w których obok obrazów znakomitych mistrzów można było znaleźć magiczne kamienie i korzenie roślin.
Ci spośród zwiedzających, którzy pamiętają jak wyglądała dawna ekspozycja kolekcji Czartoryskich w muzeum  mieszczącym się w pobliskim pałacu, będą z pewnością  porównywać dawne ciemne pomieszczenia, w których dzieła wynurzały się z mroku, z obecną aranżacją wystawy doskonale oświetlonej, z białymi ścianami i podzieloną na dwie części salą ekspozycyjną w Arsenale.
Ta druga, "tylna", wydzielona część z obrazem Rembrandta i religijnymi dziełami (np."Zwiastowaniem" Mistrza Jerzego)  oraz portretami mistrzów renesansu (np. z warsztatu F.Cloueta), znajduje się niejako "za plecami" starożytnych posągów. Aby dojść do miejsca zawieszenia arcydzieł (również tych symbolicznych obrazów, których oryginałów na wystawie nie ma), widz musi przejść między epokami, zatrzymując się w dowolnym punkcie labiryntu dzieł znamienitych i dziwacznych przedmiotów, które zaintrygowały kolekcjonerów.
Ta wystawa wiele mówi o gustach i fascynacjach książąt, których zbiory przez ostatnie lata jeździły sporo po Polsce (wystarczy przywołać muzealną tułaczkę "Krajobrazu z miłosiernym Samarytaninem" Rembrandta, który swego czasu miałam okazję oglądać w Szczecinie), ale teraz zarówno krakowianie jak i turyści będą je mogli obejrzeć w samym centrum Krakowa, przy ulicy Pijarskiej, tuż obok Bramy Floriańskiej.
Wystawę w krakowskim Arsenale po prostu trzeba zobaczyć, bo otwarcie siedziby tych zbiorów planowane jest dopiero na grudzień 2019 r.
Ekspozycja czynna będzie do 25 lutego 2018 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito