Barbarzyńca Michaux

Tytuł wystawy "Barbarzyńca w Krakowie. Henri Michaux" w krakowskim Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha nawiązuje do słynnej książki Michaux z 1933 r. "Barbarzyńca w Azji", będącej owocem jego podróży do Indii, Chin, Japonii, Malezji i Indonezji, rozpoczętej w 1931 r.
Ekspozycja poświęcona jest twórczości malarskiej twórcy postaci Niejakiego Piórko, jednego z najbardziej oryginalnych poetów francuskojęzycznych XX wieku.
Henri Michaux, urodzony w Belgii w ostatnim roku XIX wieku (zmarł w Paryżu w 1984 r.), naturalizowany Francuz (1955r.), w Polsce znany jest głównie jako twórca poezji. Miał zresztą do tłumaczy swoich wierszy na język polski ogromne szczęście, bo były wśród nich takie znakomitości jak Artur Międzyrzecki czy Julia Hartwig. Twórczość malarska, którą zajął się Michaux trzy lata po poetyckim debiucie, nie jest tak dobrze znana jak jego wiersze i utwory prozatorskie. Nie bez powodu jednak ekspozycję prac Michaux można obejrzeć w krakowskiej Manggha, która stanowi miejsce popularyzujące sztukę dalekowschodnią.
Gwasze na papierze, prace wykonane tuszem, które na wystawę sprowadzono  z Galerie Lelong oraz Galerie Thessa Herold w Paryżu, Micheline Phankim, Archiwum Henriego Michaux, ze zbiorów Moniki Poliwki Bonet i Juana Manuela Boneta, pokazują fascynację artysty sztuką Japonii i Chin.
Z kolekcji prywatnych wypożyczone zostały na krakowską wystawę prace z cyklu Trasa z 1966 r. - drobniutkie formy, niczym bakterie widziane pod mikroskopem, rzędy ludzików karnie ustawionych i wykonujących trudne do zidentyfikowania czynności można oglądać zastanawiając się czy to nie są przypadkiem jakieś tajemnicze zapiski wykonane przez nieznany lud nieznanym pismem.
Ale prócz czarno-białych są na wystawie także kolorowe gwasze, ze znakami, które są umieszczane na maźnięciu farby niczym maleńkie matissowskie postacie tańczące na łące. Wszystkie te detale i szczególiki zmuszają do zatrzymania się i rozważenia co tak naprawdę przedstawiają te prace.
Warto przyjrzeć się też Ośmiu litografiom  Zao-Wou-Ki odczytanym przez Henri'ego Michaux -  z rybami, lasem, nagą parą zakochanych, wilkami przy księżycu, szkieletami drzew... Kto zna francuski może poczytać wiersze i postarać się rozgryźć sposoby transpozycji poetyckich strof na formy wizualne. Na wystawie prócz dzieł tłumaczonych na język polski, monografii, katalogów wystaw jest też pewien ciekawy eksponat - partytura do trzech poematów H.Michaux z 1963 r. autorstwa Witolda Lutosławskiego.
Cała wystawa ma pewien poetycko-magiczny wymiar. Jej twórcą jest hiszpański poeta i krytyk sztuki Juan Manuel Bonet, dlatego równie dużo jest tu do oglądania, jak i do czytania (czy też odczytywania). Ekspozycja pokazuje twórczość malarską kwalifikowaną przez niektórych jako "sztuka surowa" (l'art brut), a przez innych uważana za  groteskowy odpowiednik dramatów Ionesco i Becketta. Jednak wydaje mi się, że uroda wizualna gwaszy Michaux, pełna surrealistycznych skojarzeń, niezwykłej ironii, dziecięcej radości tworzenia widocznej  w każdym fragmencie i urzeczenia malowidłami dalekowschodnimi (zwłaszcza zaś towarzyszącymi im napisami) to coś co doskonale uzupełnia wiersze twórcy Niejakiego Piórko.
Wystawa czynna będzie do 24 kwietnia 2017 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Flamenco to sposób bycia, śmiechu...kochania..." – wywiad z artystą flamenco FARRU