Barokowa dama z nutami

W Muzeum Historii Katowic w ramach  cyklu Galeria jednego obrazu można oglądać co jakiś czas obrazy z kolekcji prywatnych, które zwykle nie opuszczały wcześniej  mieszkań właścicieli. Obecnie na parterze katowickiego muzeum można obejrzeć dzieło przypisywane holenderskiemu malarzowi Janowi Gerritszowi van Bronckhostowi.
Ten mało znany dziś malarz i miedziorytnik urodził się w Utrechcie w 1603 r., a zmarł w Amsterdamie w 1661 r. Kształcił się we Francji. Studiował witrażownictwo w 1620 r. w Arras, a przez kolejne dwa lata kontynuował edukację w Paryżu. Potem wrócił do rodzinnego Utrechtu, gdzie w 1639 r. został przyjęty do gildii malarzy. Od 1647 r. związany był z Amsterdamem, gdzie tworzył grafiki, malował obrazy, projektował witraże oraz wykonywał wielkoformatowe dekoracje (jego dziełem są np. malowidła na prospekcie organowym w Nowym Kościele oraz w amsterdamskim ratuszu).
Na jego twórczość duży wpływ wywarli caravaggioniści z ich fascynacją efektami światłocieniowymi, realizmem, dramatyzmem kompozycji i ekspresyjnością malowanych postaci. Naśladowcy Caravaggia pochodzący z Utrechtu (Dirck van Baburen,  Hendrick ter Brugghen, Gerrit van Honthorst) przez kilka lat studiowali w Rzymie dzieła Caravaggia, a po powrocie do Holandii tworzyli  obrazy o tematyce rodzajowej, wykorzystując podobne efekty światłocieniowe.
Prezentowany obecnie w Muzeum Historii Katowic  portret "Kobiety z nutami" powstał w stylu utrechckich caravaggionistów. Przedstawiona urodziwa Holenderka nie jest znana z imienia i nazwiska. Barokowy obraz przedstawia piękną, modnie uczesaną blondynkę (warto zwrócić na charakterystyczną fryzurę z koczkiem oplecionym perłami stanowiącymi komplet z wielkimi perłami kolczyków w uszach), ubraną w czerwoną wydekoltowaną suknię.  Kobieta o bujnych kształtach tak lubianych przez malarzy siedemnastowiecznych, przez prawą rękę przełożony ma złoty szal. W lewej ręce trzyma zeszyt z nutami. Jaką melodię ma zapisaną, tego nie wiadomo.
Warto przyjrzeć się tej postaci, jej urodzie i wspaniałości jej ozdób, i porównać ją z innymi kobiecymi wizerunkami z tej epoki. Z punktu widzenia współczesnej nam estetyki portretowana zamożna dama jest zbyt pulchna. Niektórzy powiedzieliby wręcz, że jest gruba. W epoce baroku kanony mody były jednak zupełnie inne niż dzisiaj  - dorodna, okrągła sylwetka cieszyła się wielkim powodzeniem, a krągłości były eksponowane, a nie zakrywane, tak jak się to robi współcześnie.
"Kobieta z nutami" to wspaniale przyodziana holenderska mieszczanka, którą stać na kosztowną szatę, drogi szal i klejnoty zdobiące włosy i uszy, których ozdobą są perły przedstawiane  dość często przez mistrzów holenderskich. Wystarczy przywołać słynny obraz "Dziewczyna z perłą" Jana Vermeera van Delft - dzieło znajdujące się w Mauritshuis w Hadze, nazywane "Moną Lisą z północy". Portretowana tam młoda dziewczyna również nie jest znana i również jak "Kobieta z nutami" spogląda wprost na widza, przenikliwie, a może z lekką ciekawością.
Perły nazywane łzami aniołów były symbolami czystości, przypisywano im też moc leczniczą. W 2003 roku reżyser brytyjski Peter Webber nakręcił film "Dziewczyna z perłą" na podstawie książki Tracy Chevalier poświęconej postaci namalowanej przez Jana Vermeera. Do dziś pamiętam scenę jak odgrywanej przez Scarlett Johansson tytułowej bohaterce, służącej w domu słynnego malarza przebijano ucho właśnie takim kolczykiem z perłą jaki namalowany został na obrazie i jaki, a w każdym razie niezwykle podobny, widnieje również w uszach "Kobiety z nutami".

Ekspozycję można oglądać do kwietnia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito