Pośród Romów, górników i pątników, czyli o fotografiach Piotra Szymona

Bardzo trudno jest uchwycić aparatem fotograficznym moment religijnej zadumy, żarliwość modlitwy, chwilę odpoczynku w drodze do sanktuarium tak, aby zdjęcie oddało atmosferę, w której człowiek i jego uczucia są widoczne i budzą szacunek, a nie zdają się tylko dewocyjną fotką jakich wiele. Śląski artysta Piotr Szymon (1957-2005) miał wspaniałych mistrzów - kształcił się w czeskiej szkole fotografii u profesora Jindricha Streita i Vladimira Birgusa w Instytucie Fotografii Twórczej w Opawie, którą ukończył z wyróżnieniem.
W swojej twórczości wciąż powracał do tych samych tematów, które fotografował przez wiele lat. Pielgrzymów z Kalwarii Zebrzydowskiej i Pacławskiej oraz pątników zmierzających na świętą górę Grabarkę pokazywał jakby byli to świeccy święci, z delikatnością portretując pogrążone w smutku albo żarliwości twarze, i uwieczniając trud i zmęczenie drogą podobnych im pielgrzymów, w tłumie brnącym przez niemal średniowieczny krajobraz pełen błota i upiornych bezlistnych drzew.
Innym wątkiem jest świat słowackich Romów, do których fotograf zbliżył się na tyle, że pozwolili mu spędzać w swym gronie czas, obserwować się i fotografować, na co zwykle niechętnie się zgadzają. Powstały wtedy fotografie ojców i dzieci romskich, które Piotr Szymon uwiecznił w ich naturalnym środowisku.
Kolejnym tematem z którym  artysta urodzony w Zabrzu, musiał się zmierzyć jest  bieda - cykl "Jeden dzień w Szopienicach" oraz "Targ staroci w Bytomiu" to portrety ludzi bezrobotnych, wykluczonych społecznie, wynędzniałych, a jednak pogodzonych ze swym losem, w niszczejącym środowisku pełnym odrapanych, pokrytych sadzą familoków i opuszczonych miejsc na Górnym Śląsku. Z trudem uwierzyć można, że zostały wykonane w latach 90. XX wieku, a nie w latach 50. czy 60. XX w.
Wystawa prac fotograficznych Piotra Szymona w katowickim Muzeum Śląskim pokazuje świat, który być może wielu oglądających uzna za miniony, lecz z pewnością można by było znaleźć i takie miejsca i takie sytuacje całkiem współcześnie. Ten świat wciąż istnieje w najbiedniejszych regionach Polski, do których zwykle nie docierają turyści i autorzy fotografii z folderów reklamowych. Stare kobiety w chustkach, z różańcami, modlące się, podpierające się laskami, z tobołkami w spracowanych rękach wciąż można zobaczyć na pielgrzymkach. Wybór  czarno-białych fotografii zamiast kolorowych zdjęć sprawił, że portrety tych ludzi są bardziej przejmujące, a grupy postaci wyglądają bardziej prawdziwie, bardziej realistycznie.
Wszystkie zdjęcia (poza salą z fotograficzną dokumentacją życia Piotra Szymona) są czarno-białe. Oglądałam je w tłumie, który przybył na wernisaż i szczelnie wypełnił 4 sale w katowickim muzeum. Pojawiło się też sporo uczniów Piotra Szymona, który wykształcił całe rzesze fotografów (jako pedagog był zatrudniony i w katowickiej ASP i w Prywatnej Szkole Policealnej w Bielsku-Białej). Zginął tragicznie w 2005 r., a ostatnim jego projektem było "Ex Oriente lux".
Wystawa czynna do 25 czerwca 2017 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito