Nowa konserwacja obrazu El Greca "Ekstaza świętego Franciszka"

W krakowskich Sukiennicach w sali Malarnia zorganizowano krótki, bo zaledwie tygodniowy (26 listopada - 4 grudnia) pokaz obrazu "Ekstaza świętego Franciszka" pędzla El Greca (1541-1614), jednego z najwybitniejszych, ale też najbardziej tajemniczych artystów siedemnastowiecznych, twórcy, który, choć urodził się na Krecie i naprawdę nazywał się Domenicos Theotocopoulos, to kojarzony jest głównie z hiszpańskim miastem Toledo, gdzie spędził wiele lat malując obrazy religijne i portrety.
W krakowskim muzeum zorganizowano pokaz  dwóch obrazów ze świętym Franciszkiem - pochodzącego ze zbiorów prywatnych, a wcześniej znajdującego się w kolekcji Instytutu Sztuki w Detroit (sprzedany, gdy Instytut  podobnie jak niemal całe miasto był bliski bankructwa) i datowanego na ok. 1600 rok oraz jedynego dzieła El Greca znajdującego się w polskich zbiorach muzealnych - należącego do Muzeum Diecezjalnego w Siedlcach dzieła "Ekstaza św. Franciszka" z ok. 1578 r. Oba dzieła w małej sali krakowskich Sukiennic zawieszono naprzeciwko siebie na tle szarych ścian pomieszczenia, w którym oprócz tego znajdują się plansze z opisem konserwatorskich przygód "polskiego" obrazu i filmem z procesu konserwacji. A zarówno film jak i cała historia są naprawdę niezwykłe.
Odkrycie dzieła w 1964 r. było przypadkowe. Dwie panie z Instytutu Sztuki PAN z Warszawy przyjechały do Kosowa Lackiego na inwentaryzację i przez uchylone drzwi do prywatnego mieszkania proboszcza na plebanii zobaczyły obraz, który skojarzył im się z dziełami El Greca. Obraz przeznaczony był do spalenia, był brudny, podziurawiony i przez lata przechowywany w pomieszczeniu pod dzwonnicą, więc mało brakowało, a zostałby zniszczony.
"Jak poznała Pani, że to obraz El Greca, przecież mało kto w tych czasach widział na żywo obrazy mistrza z Toledo?", zapytałam na otwarciu pokazu konserwatorskiego panią dr. Izabellę Galicką, która wraz z panią Hanną Sygietyńską inwentaryzowała zbiory na plebanii w Kosowie Lackim, a potem przez lata walczyła o uznanie obrazu za oryginalne dzieło El Greca. "Nie widziałam wcześniej żadnego z obrazów El Greca na żywo. Jedynym, któremu się to udało w tych czasach był historyk sztuki Marek Roztworowski, który dostał wizę w Paryżu i pojechał stamtąd do Hiszpanii. On był w Madrycie w Prado i oglądał na żywo El Greca. To były takie czasy. Napisałyśmy artykuł w Biuletynie Historii Sztuki o odkryciu obrazu w Kosowie Lackim, ale przez wiele lat nikt w to nie wierzył. Dopiero  dziennikarz z Łodzi zainteresował się tym dziełem i rozesłał po redakcjach informację o odkryciu autentycznego El Greca, ale ponieważ zrobił to 1 kwietnia wszyscy uznali to za żart primaaprilisowy.  Wysłano nawet specjalistów z Warszawy, którzy wtedy stwierdzili, że to naśladowca El Greca namalował to dzieło. Kiedy w 1967 roku w Poznaniu zorganizowano wielką wystawę malarstwa hiszpańskiego od XIV do XVIII wieku w zbiorach polskich i przyjechali specjaliści z Prado, to mogli naszego El Greca obejrzeć tylko w katalogu, bo na wystawę obrazu nie przyjęto. A my z Hanną Sygietyńską przez lata wyśmiewane, nazywane byłyśmy złośliwie "El Greczynki", bo nikt nam nie wierzył. Przez lata modliłyśmy się do świętego Franciszka, aby to się wreszcie wyjaśniło i po latach tak się stało. Profesor Białostocki po latach powiedział mi: Cieszę się, że się pomyliłem. A ja miałam satysfakcję, gdy okazało się, że miałyśmy rację", opowiada pani dr Izabella Galicka.
W 1974 roku, podczas konserwacji okazało się że na płótnie zagiętym na krośnie widniała sygnatura "A. van Diick", a pod nią starsza, autentyczna "Dominikos Theotoko", co rozwiało wątpliwości co do autorstwa dzieła. Obecny na otwarciu pokazu w Sukiennicach ksiądz profesor Andrzej Witko przypomniał o tym jak obraz El Greca przyjęty został podczas pokazu w 2014 roku w Warszawie: "Kiedy  pokazywany był na Zamku Królewskim w Warszawie nie wzbudził zainteresowania specjalistów. Nikt w Europie o nim nie słyszał".
Przez dziesięć lat od odkrycia obraz El Greca był pod łóżkiem biskupa Mazura, ukrywany, aby władze go nie zarekwirowały i żeby nie zniknął w czeluściach gmachu KC PZPR, jak to się często działo. Gdy partyjni dostojnicy odchodzili, razem z nimi znikały obrazy.
"Panowie w długich płaszczach ciągle przychodzili i pytali, czy mogą odkupić obraz. Były też włamania na plebanię. Podczas jednego z  nich włamywacze zgubili pistolet, a wiadomo kto wtedy nosił broń. Nie było zabezpieczeń, żeby wtedy ten obraz prezentować. Nikt nie przypuszczał, że brudny, przemalowany, z fałszywą sygnaturą van Diicka obraz okaże się dziełem El Greca", wspominał ks. dr. Robert Mirończuk, który do Sukiennic przyjechał z Siedlec, gdzie pełni funkcję dyrektora Muzeum Diecezjalnego.
Mimo że konserwacja z 1974 roku wykonana pod kierunkiem Marii Orthwein była, co przyznają obecni konserwatorzy, wykonana bardzo dobrze i przyniosła kilka ważnych odkryć to jednak współcześni specjaliści z działu konserwacji krakowskiego Muzeum Narodowego liczyli, że podczas prac prowadzonych od wiosny 2016 r. uda się, po zdjęciu pociemniałego i pożółkłego werniksu, odkryć coś jeszcze. I mieli rację. Po usunięciu werniksu przywrócono oryginalną chłodną kolorystykę płótna, a ponadto odsłonięto na marginesach autorską warstwę malarską, co sprawiło, że obraz powiększył się o 4 cm na szerokość i 2 cm na wysokość. Zyskał więc dodatkowo aż 590 cm kw. powierzchni. Odkryto również trzecie słowo sygnatury El Greca "epoiei", co znaczy "wykonał". Odsłonięto też i wyeksponowano czerwone linie, które są promieniami Boskiego światła nakierowanymi na stygmaty św. Franciszka. Okazało się, że stygmat na habicie świętego nie był dziełem El Greca (został namalowany później), więc konserwatorzy z MN w Krakowie podjęli decyzję o usunięciu go.
" To najcenniejszy obraz jaki był kiedykolwiek konserwowany w Polsce", powiedział Główny Konserwator Muzeum Narodowego w Krakowie Janusz Czop, kierujący pracami konserwatorskimi przy "Ekstazie św. Franciszka" El Greca. "Po odczyszczeniu odzyskał srebrzysto chłodne kolory. Nowa rama typu casetta zdobiona złotem i temperą oraz złotym ornamentem roślinnym wykonana została w technice sgraffitto", dodał J.Czop.
Widzowie przychodzący do Sukiennic przez kilka dni mogą podziwiać piękny obraz El Greca, który przez wiele lat budził najskrajniejsze emocje, był pomijany przy tworzeniu ważnych wystaw sztuki dawnej, a i dziś przez zagranicznych ekspertów jest nieuznawany mimo niezbitych dowodów, że jest autentyczny. Ale jak się nieoficjalnie dowiedziałam "monopol na El Greca mają Hiszpania i Grecja, która posiada wczesne dzieła mistrza z Toledo". Jeśli ktoś nie zdąży na pokaz w Sukiennicach w przyszłym roku będzie mógł obejrzeć dzieło w Siedlcach, gdzie będzie ozdobą tamtejszej kolekcji muzealnej Muzeum Diecezjalnego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito