Bezcenne nabytki muzealne

Ponad 200 eksponatów - obrazów, rysunków, grafik, fotografii, rzeźb, rzemiosła artystycznego, z całej historii sztuki - od antyku po współczesność zgromadzono na wystawie "Bezcenne. Nabytki  Muzeum Narodowego w Warszawie". Są tu dzieła zarówno zakupione na aukcjach, jak i dary artystów i ich spadkobierców oraz te najcenniejsze - dzieła odzyskane w latach 2014-2016. Te ostatnie należały niegdyś do kolekcji warszawskiego muzeum, ale w trakcie II wojny światowej zaginęły i dopiero po latach udało się je odzyskać.
Na wystawie pokazano to co zwykle ukryte jest w magazynach i nie pokazywane publiczności - nie tylko z powodu obawy przed zniszczeniem (tak jest w przypadku pasteli), ale i zwyczajnie z powodu braku miejsca na stałą ekspozycję. Wszak warszawskie MN ma w swoich zbiorach aż osiemset tysięcy eksponatów.
Na takie ekspozycje jak "Bezcenne" składają się dzieła, z których każde ma jakąś historię, jakieś niezwykłe losy powodowały, że przechodziły z rąk do rąk i czasem jedynie przypadkiem udawało się je odzyskać albo zakupić.
O ile np. pochodzący ze starożytności fragment ozdoby talerza z motywem strusi (III-IV w.n.e.) stanowi dar archeologa profesora Wiktora Daszewskiego, jego żony i córek, a obraz olejny Artura Nachta-Samborskiego "Samotność w mieście" z 1955 r. jest darem Leszka i Krystyny Missela z Kanady, to  praca Aleksandra Orłowskiego "Europejczyk, przedstawiciel Wschodu" z ok. 1795 r. to zakup muzealny z lat 1935-1936, który w czasie wojny zaginął, a wiele lat po wojnie w 2014 r. został odzyskany, dzięki staraniom polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Równie niezwykłe dzieje związane były z wykonanym w 1904 r. techniką suchej igły portretem artystki Meli Muter  autorstwa Ignacego Łopieńskiego (1865-1944). Autor przekazał portret na wystawę jubileuszową,  która miała się odbyć w warszawskim MN w 1939 r. Ekspozycja z powodu wojny się nie odbyła, a praca zaginęła i dopiero dzięki staraniom polskiego MSZ, polskiego konsulatu w Wiedniu i profesora Bertranda Perza, przedstawiciela austriackich historyków praca ta w 2014 r. ponownie trafiła do zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie.
Na takie wystawy jak "Bezcenne" chodzi się by obejrzeć dzieła, które rzadko są eksponowane (choć prezentowane tu prace Gierymskiego i Boznańskiej można już było oglądać na wystawach monograficznych organizowanych przez warszawskie MN), ale przede wszystkim by zobaczyć to co niegdyś należało do polskich zbiorów i zostało utracone w czasie wojny (skradzione, sprzedane, nielegalnie wywiezione). I choć na wystawie są znakomite dzieła twórców współczesnych jak Stefan Gierowski, Łukasz Korolkiewicz czy Maurycy Gomulicki, to dla mnie, a zapewne i dla wielu miłośników sztuki również, największym przeżyciem było obejrzenie odzyskanych dzieł sztuki dawnej; prace takich artystów jak Norblin czy nieznany mi wcześniej osiemnastowieczny malarz niemiecki Johann Conrad Seekatz (1719-1768), którego malowany na blasze miedzianej obraz "Chrzest dworzanina" znajdował się kolekcji MN od końca lat 70. XIX w. i w czasie II wojny światowej zaginął. Odzyskano go dopiero dzięki współpracy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i amerykańskiej agencji dochodzeniowej HSI.
Oszczędna, "geometryczna" aranżacja wystawy sprawia, że eksponaty dobrze się ogląda, bo przestrzeń ekspozycyjna jest w pewien sposób uporządkowana - posegregowano eksponaty, rozdzielając je na zakupione, dary i odzyskane.  Dzieła prezentowane na wystawie pochodzą z różnych oddziałów MN - od tych z Muzeum Rzeźby w Królikarni do tych z Muzeum Plakatu w Wilanowie, a nawet z  Muzeum Wnętrz w Otwocku.
Właściwie każdy znajdzie tu coś dla siebie i wielbiciel klasycznego malarstwa i miłośnik grafiki czy sztuki nowoczesnej. Warto zwrócić uwagę nie tylko na znane nazwiska jak Norblin, Henri de Toulouse - Lautrec, Aleksander Gierymski, Olga Boznańska, Stefan  Gierowski czy Zbigniew Libera, lecz także na artystów mało znanych i ich dzieła.
Ekspozycja czynna będzie do 12 lutego 2017 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito