Podniebne rzeźby Jerzego Kędziory

Zbliżając się do kładki ojca Bernatka, zmierzając  do Cricoteki, nie sposób ich nie zauważyć. Nad szarą Wisłą w Krakowie w słoneczny, październikowy dzień balansują kobiety i akrobaci, chłopcy i podniebne boginie. Istoty zawieszone wbrew prawom grawitacji i wbrew logice. Wyglądają na ciężkie, więc jak to się dzieje, że nie spadają? W ekwilibrystyce nie mają sobie równych, no może za wyjątkiem bydgoskiego symbolu utrzymującego się w niezwykłej pozie na linie rozpiętej między brzegami rzeki (pięćdziesięciokilogramowy "Przechodzący przez rzekę" to praca ustawiona nad Brdą w 2004 r. z okazji wejścia Polski do Unii Europejskiej)...
Nie sposób ich nie zauważyć, ale też trudno jest sobie wyobrazić jak zasiedliły tę ekstrawagancką efemeryczną galerię sztuki współczesnej na wolnym powietrzu. Jak się tam dostały? zastanawiałam się przechodząc przez kładkę z głową zadartą do góry. I nie ja jedna. Sporo osób fotografowało, komentowało i rozważało jak artysta te rzeźby tam zawiesił.
Jerzy Kędziora, absolwent gdańskiej PWSSP (dyplom w 1972 r.) specjalizuje się w takich zagadkowych rzeźbach, które zamiast grzecznie stać w galeryjnych salach wolą wisieć "Między wodą a niebem". Taki tytuł ma ta nietypowa ekspozycja prac rzeźbiarza  urodzonego w Częstochowie, ale tworzącego swoje balansujące postacie w różnych częściach świata - od Londynu po Nowy Jork i od Dubaju po Miami. Co ciekawe, właśnie w Miami jego prace tak bardzo się spodobały, że  burmistrz miasta w 2015 r. ogłosił 27 lutego Dniem Jerzego Kędziory. Kędziora należy do Światowego Sympozjum Rzeźby Kinetycznej, a swoje niezwykłe  dzieła wykonane z żywicy obmyśla w pracowni w podczęstochowskiej Poczesnej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito