Obrazy kwiatów i ptaków w Krakowie

"Kacho-ga. Obrazy kwiatów i ptaków w sztuce Japonii i Zachodu" to wystawa, którą można obejrzeć w krakowskim Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha. Ekspozycja podzielona jest na części - do pierwszej zaliczyć można liczne dzieła japońskich mistrzów jak Hiroshige czy Watanabe Seitei, zestawione z pracami zafascynowanych japońszczyzną malarzy młodopolskich, jak Jan Stanisławski, Stanisław Wyspiański, Wojciech Weiss, ale też z osobliwościami zupełnie nieznanymi współczesnym odbiorcom, np. dziewiętnastowiecznym Zielnikiem wrocławskiego pedagoga Josepha Langera (1865-1918), który był znawcą botaniki, kolekcjonerem japoników i twórcą realistycznych przedstawień roślin ("Studia zawilców").
Innym niezwykłym artystą, z jakim po raz pierwszy zetknęłam się na wystawie jest siedemnastowieczny malarz i kolekcjoner holenderski Otto Marseus (Marcellis van Schrieck, 1619-1678), członek bractwa Wędrowne Ptaki, który specjalizował się w malarstwie rodzajowym, do którego inspiracji szukał we własnym ogrodzie (na zapleczu swojej rezydencji miał hodowlę węży i jaszczurek, które uwieczniał na swoich obrazach). Nieco kontrowersyjne wydało mi się zestawienie tych prac z obrazami całkiem współczesnymi, np. Katarzyny Makieły-Organisty ("Ćma") czy Macieja Bieniasza ("Ogryzki").
Przechodząc z sali do sali, ciemnawych, co jednak można zrozumieć w przypadku grafik, miałam poważne problemy z odczytaniem tabliczek z opisami. Mimo iż nie należę do osób szczygólnie wysokich to wielokrotnie musiałam niemal klękać przed dziełami, a i tak napisy były słabo widoczne. Może powinny być podświetlone? Momentami gubiłam się krążąc po salach i zastanawiając się dlaczego po serii znakomitych grafik Vaclava Hollara (1606-1677), za zakrętem natrafiam na pustą ciemną przestrzeń i dopiero nieco dalej wchodzę w obszar, który można by było nazwać "Cztery pory roku", bo każda z sal poświęcona jest innej porze roku.
Właściwie to przez ten dziwny układ trochę się zgubiłam i w sumie okazało się, że wyszło mi to na dobre, bo dokładniej mogłam obejrzeć sale poświęcone roślinnym inspiracjom Wyspiańskiego, który wyprawiał się na Bielany, nad Wisłę, na Salwator i szkicował rośliny, co przydało mu się do pracy przy polichromii fary w Bieczu i u franciszkanów w Krakowie. Wyspiański tworzył szkice ołówkiem, czasem podmalowując je akwarelą i notował ludowe nazwy kwiatów (np. "Trzewiczki Matki Boskiej").
Na wystawie obok obrazów kwiatów są też obrazy ptaków i ryb, które szczegółnie upodobali sobie jako temat artyści japońscy. Fantastyczne są niewielkie grafiki autorstwa Utagawy Hiroshige, który specjalizował się w poetyckich wyrafinowanych drzeworytach nishiki-e.
Wystawa bardzo różnorodna, bo prezentuje zarówno znakomite obrazy twórców polskiego modernizmu, japońskie grafiki wybitnych mistrzów, wyroby rzemiosła artystycznego. Niestety koncepcja tej  ekspozycji, na którą składa się aż 250 eksponatów,jest dla mnie mało wyrazista. Dodawanie do obrazów młodopolskich i inspirujących młodopolskich artystów grafik japońskich, dzieł siedemnastowiecznych grafików (Vaclav Hollar), kilku dosłownie dzieł współczesnych nam twórców (Katarzyna Makieła - Organisty, Adam Mielnyczuk, Maciej Bieniasz) jest dla mnie zabiegiem niezrozumiałym i rozbijającym ogólną koncepcję.
Nie umniejsza to jednak przyjemności z podziwiania prac wielu znakomitych artystów jak wspomniani już Stanisławski, Wyspiański, Weiss, ale i Wyczółkowski czy Czajkowski, nie mówiąc o  secesyjnych szkłach zdobionych motywami kwiatowymi (Emil Galle, Bracia Daum).
Ekspozycja czynna będzie do 31 grudnia 2016 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito