Wrocławska Europa, czyli o Stroblu i jego czasach


Przygotowania do wystawy "Wrocławska Europa" trwały dwa lata, i stanowiły melanż wybiegów nieledwie politycznych, dyplomatycznych strategii, zbiegów okoliczności i zaskakujących odkryć konserwatorskich. Właściwie zespół przygotowujący ekspozycję poświęconą zapomnianemu dziś barokowemu mistrzowi Bartholomaeusowi Stroblowi i jego współczesnym w czasach wojny trzydziestoletniej to historia nadająca się na film sensacyjny.
Nie wiadomo  dokładnie kiedy Strobel się urodził, ani kiedy zmarł. Ochrzczony został 11 kwietnia 1591 r. we Wrocławiu, a zmarł w Toruniu po  roku 1647.
Pomysł poświęcenia ekspozycji artyście tak tajemniczemu, tak kontrowersyjnemu (wrocławskiemu luteraninowi, który choć tworzył dla wielu kościołów katolickich,  a jego mecenasami byli władcy świeccy i dostojnicy kościelni to przez członków wrocławskiej  Rady Miasta nazywany  był  z pogardą "czeladnikiem") i tak utalentowanemu, żeby nie powiedzieć wręcz wirtuozerskiemu, był przedsięwzięciem karkołomnym. Idea wystawy prac Bartholomaeusa  Strobla zrodziła się dość dawno -  wiele lat temu, na posiedzeniu Rady Naukowej w Zakładzie Narodowym imienia Ossolińskich we Wrocławiu.


Zanim jednak w  salach wrocławskiego Muzeum Narodowego zagościło ponad sto obrazów, rysunków i dzieł rzemiosła artystycznego,  trwała walka o pozyskanie na wystawę dzieł zagranicznych. Nie była łatwa. Najtrudniej było wypożyczyć z muzeum w Mińsku portret Janusza Radziwiłła. Niektórych dzieł wypożyczyć się nie udało.
Porażką (mimo usilnych starań i  obustronnych chęci, z przyzwoleniem hiszpańskiego króla włącznie) zakończyły się próby pozyskania na wrocławską wystawę obrazu "Uczta u  Heroda i ścięcie św. Jana Chrzciciela" Strobla, która znajduje się w Prado.  Przeważyły obawy o to czy w trakcie transportu obraz  nie zostanie uszkodzony.
Na wrocławskiej wystawie można obejrzeć filmy poświęcone temu wspaniałemu obrazowi, który nigdy dotąd murów Prado nie opuszczał. Miłośnicy barokowego malarstwa, którzy chcą obejrzeć to tajemnicze, pełne nie do końca odkrytych podtekstów dzieło muszą więc udać się do Madrytu, wjechać w Muzeum Prado jedną z trzech wind na trzecie piętro i wówczas w holu zobaczą stroblowskie malowidło o wymiarach 280 x 952 cm.
Na wrocławskiej wystawie jest kilkanaście "sensacyjnych" obiektów. Wielki obraz "Matka Boska ze świętym Dominikiem i świętym Mikołajem" z Grodziska Wielkopolskiego  był tak mocno przemalowany w XIX wieku, że dopiero po konserwacji pokazała się sygnatura Strobla, ale też charakterystyczne dla twórczości tego artysty jastrzębie skrzydła, które z upodobaniem malował aniołom.
Sensacją jest  wypożyczenie rubinowej sukienki z obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej z klasztoru paulinów na Jasnej Górze w Częstochowie, a także udostępnienie  sakralnych wyrobów złotniczych ze skarbca katedry wrocławskiej.
Oprócz wielu dzieł religijnych  namalowanych dla kościołów katolickich (m.in. dla  Pakości, Włocławka, Torunia, Fromborka), Strobel tworzył też wyrafinowane eleganckie portrety zamożnej szlachty, magnaterii i mieszczan. W jego obrazach sakralnych można dostrzec też elementy ówczesnej mody świeckiej  ("Święta Anna Samotrzecia" z katedry we Fromborku). Portret Władysława Dominika Zasławskiego - Ostrogskiego z 1635 r. ze zbiorów warszawskich nazywany był złośliwie "Tłuściochem z Wilanowa", gdyż przez długi czas  nie było wiadomo kim jest bohater tego przedstawienia. Inny z portretów wykonanych przez Strobla, wizerunek Johanna (?) Vogta,  przypomina do złudzenia portret amerykańskiego aktora Roberta de Niro, z charakterystyczną miną i pieprzykiem na policzku.
W stylu tego artysty można odkryć jeszcze typowo manierystyczne cechy (np. wyrafinowanie i skłonność do pokazywania postaci w niezwykłych pozach), choć są też barokowe efekty światłocieniowe,  ciemne tła, wspaniałe niewielkie martwe natury, jakie możemy oglądać w ramach wielkich kompozycji sakralnych. Ta skłonność do podkreślania własnych umiejętności technicznych, do malowania ogromnych obrazów, które miały wisieć wysoko na ołtarzach była, jak się wydaje, cechą świadomego swojej wartości twórcy, który obracał się wśród śmietanki towarzyskiej swoich czasów i był człowiekiem niezwykle ambitnym.
Wystawa "Wrocławska Europa" pokazuje prace nie tylko samego Strobla, ale i artystów tworzących w jego czasach (Wilhelm Hondius, Tobias Kramer, Hans Rieger, Johann Pfister). Przypomina  również znaczący mecenat kanonika i dziekana wrocławskiej kapituły katedralnej Nikolausa  von Troilo oraz biskupa Karola Ferdynanda Wazy, który pochodził z rodu o silnie zakorzenionych tradycjach kolekcjonerskich i sam również był inspiratorem powstania licznych dzieł malarskich, złotniczych, ale i architektonicznych (kościół jezuitów w Nysie).
Warto zwrócić uwagę również na aranżację wystawy - na papierowe sylwetki, które jakby zeszły z obrazów i ożywione światłami nabierają kształtu barokowych  aktorów (a może widzów)  tego szczególnego spektaklu. Ekspozycja "Wrocławska Europa" jest  misternie skonstruowaną sceną, na której zaprezentowano to co niegdyś tworzył Strobel, starając się pokazać swoje umiejętności. Niektóre jego obrazy, zwłaszcza religijne, ale i alegoryczne,  są szczególnie teatralne. Upozowanie, stroje, miny - to wszystko sprawia, że i  dziś zwracamy uwagę nawet na to malarstwo, które "żyje" w spektaklu rozgrywanym w salach wrocławskiego muzeum. "Wrocławska Europa" to jedna z najciekawszych wystaw muzealnych w Polsce jakie otwarte zostały  w ostatnich miesiącach. Warto obejrzeć.
Wystawa czynna będzie do końca grudnia 2016 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Brawurowa premiera "Manekinów" w Operze Wrocławskiej

"Staram się zbytnio nie intelektualizować swojego malarstwa" — wywiad z argentyńskim malarzem Alejandrem Mariottim

"Nasze imprezy są flamenco, żyjemy flamenco, śpimy flamenco i jemy flamenco" – wywiad z Tomatito